Rozdział 5

40 4 1
                                    

      - My nie żartujemy, Hermiono.

Harry patrzył na nią poważnym wzrokiem, podczas gdy Hermiona niemal spadla z siedzenia ze śmiechu. Hermiona miała problem z oddychaniem z powodu śmiechu i zaczęła brać głębokie wdechy, trzymając dłoń na brzuchu. Nie mogła uwierzyć, że oni naprawdę pomyśleli, że Draco jest Śmierciożercą.

- Harry pomyśl racjonalnie. Co Draco może dać Voldemortowi? Po co mu taki nastolatek w swoich szeregach?

Sama nie wiedziała, co musiałby by się wydarzyć, aby blondyn stał się istotną osobą dla Voldemorta. Owszem, miał sporą wiedzę, ponieważ był zdolnym uczniem, ale żeby odrazu wchodzić w szeregi takiego czarnoksiężnika?

- Nie wiem, Hermiono, ale naprawdę mi się to nie podobało. Ron może potwierdzić, że to wyglądało naprawdę źle. A teraz bardzo was przepraszam, ale musze wyjść.

Powiedział Harry i wyszedł z przedziału, zostawiając swoich przyjaciół z zaskoczonymi minami.

- Gdzie on poszedł?

- Nie wiem. Może po coś do jedzenia?

Hermiona nie wierzyła w taką teorię. Harry nigdy nie wychodziłby tak nagle, powiedziałby „Idę coś kupić do zjedzenia" i oczywiście zapytałby, czy oni nie mają na coś ochotę. Zmarszczyła lekko nos i spojrzała przez okno. Jechali przez gęsty las, który, choć ciemny i mocno zalesiony, to nie przerażał tak jak Zakazany Las.

Nigdy nie lubiła Zakazanego Lasu, a jak na uczniów Hogwartu, spędzali w nim dość sporo czasu. Zakazany las zawsze przyprawiał ją o gęsią skórkę, a fakt, że dwa lata temu znaleźli tam martwego mężczyznę, Barty'ego Croucha, jeszcze bardziej spotęgował jej lęk. Do dziś nie potrafiła wyrzucić tego widoku z głowy. Oczywiście, śmierć Cedrika Diggory'ego również była dla niej bardzo przykra. Mimo to, nie była wtedy tak blisko, a w tym przypadku ciało było na wyciągnięcie ręki. Nigdy wcześniej nie widziała martwej osoby z tak bliska, co można powiedzieć, że wywołało u niej małą traumę.

Dlatego też bardzo podziwiała Harry'ego, który mimo tak wielu strat nigdy się nie poddał. Był dzielny, odważny i silny. Miała nadzieję, że kiedy stanie przed najtrudniejszym etapem swojego życia, poradzi sobie równie dobrze, a może przynajmniej prawie tak dobrze, jak Harry. Czuła, że ten moment jeszcze nie nadszedł.

Ron był zajęty wpatrywaniem się w przestrzeń przed sobą z zamyśloną miną, co w jego wydaniu wyglądało dość komicznie. Wzięła książkę z miejsca obok siebie i, gładząc przez chwilę okładkę, otworzyła ją na stronie zaznaczonej wcześniej zakładką. Już miała się zanurzyć w świat książki, kiedy drzwi do przedziału się rozsunęły. Cicho westchnęła i spojrzała w stronę nowoprzybyłych, zaznaczając czytany fragment palcem.

Złudny dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz