Rozdział 16

20 2 0
                                    

     Do szlabanu pozostało czterdzieści pięć minut, a ona miała już wszystkiego dosyć. Siedziała w dormitorium, ale zamierzała zaraz z niego wyjść i jeszcze chwilę posiedzieć w Pokoju Wspólnym. Może trafi na Ginny? Chłopcy od godziny byli na boisku, co przyjęła z wielką ulgą. Od kiedy dowiedzieli się o szlabanie i dokładnie, co się wydarzyło na eliksirach, naśmiewali się z niej, jak to pięknie rozpoczęła nowy rok szkolny. Czuła się przez to jeszcze gorzej i miała ochotę powiedzieć im, że potrzebuje teraz wsparcia, a nie ich głupich żarcików. Nie zrobiła tego jednak. Powinna na nich nakrzyczeć, powiedzieć im, jak się czuje, kiedy tak ją traktują, ale nie miała na to odwagi. Ona, Hermiona Granger, nie miała odwagi... Zabawne.

Westchnęła cicho i położyła poduszkę, którą wcześniej trzymała na kolanach, obok siebie. Trzeba było się zbierać. Podniosła się i, korzystając z tego, że w pokoju nie było nikogo oprócz niej, prędko się przebrała. Zdecydowała się na zwykłe czarne jeansowe rurki, czarny top i bordową bluzę. Przed wyjściem rozczesała włosy, wsadziła różdżkę do kieszeni i wyszła z dormitorium. Ruszyła w dół po schodach i znalazła się w Pokoju Wspólnym, który jak zwykle był pełen rozmów i śmiechu. Przystanęła i zaczęła się rozglądać za rudymi włosami przyjaciółki. Nie mogla jej jednak nigdzie dostrzec. Poczuła lekkie ukłucie w sercu, bo naprawdę potrzebowała z nią porozmawiać i się jej wyżalić. W takich momentach bardzo żałowała, że nie mają wspólnego dormitorium. Często rozmyślała, jakby to było, gdyby Ginny była na tym samym roku co Hermiona, Ron i Harry. Mogłaby wtedy bez przeszkód rozmawiać z przyjaciółką przed snem. A tak zawsze musiały spotykać się w Pokoju Wspólnym, na korytarzu, w łazience lub w Wielkiej Sali. Nie zapominajmy jeszcze o błoniach.

Jeszcze raz rozejrzała się, aby upewnić się, że młodszej Gryfonki rzeczywiście nie ma w pomieszczeniu, po czym ruszyła do wyjścia. Nie musiała się spieszyć, ale też nie planowała się spóźnić. Jak na jeden dzień wystarczyło jej problemów.

                   ~*~

Nie wiedziała, czy zapukać. Zegarek na jej nadgarstku pokazywał, że ma jeszcze dziesięć minut. Dlatego też oparła się o ścianę, czekając na przyjście profesora. Chciała mieć to już z głowy i położyć się do łóżka. Przecież jutro miał być nowy dzień, czysty pergamin, który z każdą minutą będzie się zapisywać.

- Granger.

Usłyszała nagle z mroku chłodny, męski głos. Zaskoczona podskoczyła w miejscu. Wiedziała, kim jest ta osoba, jednak nadal ukrywała się w ciemnościach lochów.

Złudny dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz