Rozdział 19

22 4 0
                                    

- No, wyduście do z siebie.

Syknęła Hermiona, ponieważ od dziesięciu minut to Harry, to Ron uchylali usta, jakby chcieli jej coś powiedzieć, ale za każdym razem żadne słowo nie wychodziło z ich ust.

- Posłuchaj, Hermiono...

- Harry, jestem zmęczona. Jeżeli zaraz nie powiecie mi, o co wam chodzi i jakie to zadanie, po prostu pójdę spać.

- Dobrze, ale nie przerywaj mi. Jak wiesz, uważam, że Draco Malfoy jest Śmierciożercą.

Powiedział Harry. Już chciała zaprzeczyć, ale chłopak uniósł dłoń, uciszając ją, więc nic nie powiedziała, jedynie wygodniej się usadowiła, bo czuła, że dzisiejsza rozmowa będzie wisienką na torcie całego dnia.

- Śmierciożercą, który prawdopodobnie dostał jakieś zadanie od Voldemorta. Bo jeśli nie, to po co by szedł do tego sklepu z matką?

Kontynuował Harry. Oczywiście miała ochotę przerywać prawie każde zdanie, które wypowiadał Harry, ale powstrzymała się, bo przecież poprosił, aby pozwoliła mu mówić bez przerwy.

- Hermiona, bo ty jesteś dziewczyną.

Nagle wtrącił Ron. Hermiona przewróciła oczami na jego słowa.

- Spostrzegawczy jesteś, Ron. Nobla byś za to chciał?

Odparła Hermiona z ironią.

- Co?

Zapytał zdezorientowany Ron. Chłopak zrobił się czerwony na twarzy, a Hermiona zdawała sobie sprawę, że powodem tego było raczej to, że nie zrozumiał drugiej połowy jej wypowiedzi. Czasami łapała się na tym, że mówiła coś, co pochodziło ze świata mugoli, czym tylko peszyła Rona.

- Chłopcy, no do rzeczy.

Warknęła Hermiona i aby pokazać, że nie żartuje, postawiła obie stopy na ziemi, jakby zaraz miała wstać i udać się do upragnionego łóżka.

- Musisz go poderwać.

Powiedział Harry. Kiedy to usłyszała, wybuchnęła głośnym śmiechem, nie przejmując się, że cała wieża Gryffindoru może ją usłyszeć. Nie mogła powstrzymać śmiechu i aż zaczęła się lekko bujać na siedzeniu. Miała wrażenie, że zaraz spadnie z miejsca na dywan i dalej będzie kontynuować swoją rekcje na te komiczne słowa. W końcu zerknęła na chłopców, bo wcześniej z powodu śmiechu miała przymknięte oczy. Jednak kiedy zobaczyła ich poważne twarze, zaczęła powoli opanowywać emocje.

Kiedy w końcu udało jej się opanować śmiech, usiadła głębiej i spojrzała na nich z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Chyba oboje postradaliście rozumy, jeśli myślicie, że będę podrywać Malfoy'a, bo według was jest Śmierciożercą? I co według was mam zrobić? Ej właściwie, może zamiast tego planu od razu pójdę do Voldemorta i powiem, że chcę zostać częścią jego szajbniętej rodzinki. Jestem pewna, że Bellatrix, Lucjusz i reszta paczki przywitają mnie z otwartymi ramionami.

Powiedziała Hermiona z sarkazmem.

- Nie.

Odpowiedział Harry, próbując przerwać jej żart.

- Ale dlaczego nie? Będę prawdopodobnie pierwszą szlamą w ich gwardii.

Może nie powinna z tego żartować, ale ich propozycja była naprawdę niedorzeczna. Była zmęczona, marzyła tylko o łóżku, a oni jeszcze wyskakiwali z takimi pomysłami.

- Ale zobacz, Hermiono.

Powiedział Harry zbliżając się do niej. Położył dłonie na jej policzkach, zmuszając ją, by spojrzała mu prosto w zielone oczy. Usłyszała z boku cichy syk Rona, ale nie spojrzała w jego stronę, wciąż mając wzrok utkwiony w Harrym.

- Malfoy jest sam.

- Ja też często jestem sama.

Hermiona mruknęła, ale widząc jego karcące spojrzenie, umilkła i wciąż wpatrywała się w niego, nie mając możliwości odwrócenia twarzy.

- On jest sam ze swoim zadaniem. A to oznacza, że łatwiej go podejść. Będziesz udawać, że go wspierasz, będziesz go słuchać, a następnie nam wszystko mówić. Hermiona, to takie proste.

Tłumaczył Harry. Mówił wszystko tak cicho, aby osoby grające w kącie ich nie słyszały, ale do niej docierało każde słowo. Nie podobało jej się to. Pewnie gdyby była mniej zmęczona, bardziej by reagowała na ich słowa, ale teraz naprawdę nie miała do tego głowy.

- Musisz to zrobić. To może uratować świat czarodziejów.

Dodał Harry z naciskiem.

- To nie jest takie łatwe.

Powiedziała Hermiona, szarpiąc głową, by w końcu uwolnić się od jego rąk.

- Idę spać.

Oznajmiła krótko i wstała. Ruszyła do dormitorium. Nie chciała tu już być. Dlaczego w jednym dniu musiało się tyle dziać?

- Obiecaj, że to przemyślisz, Hermiona.

Usłyszała jeszcze przy schodach słowa Harry'ego. Nie odpowiadając, zniknęła im z widoku. Ten dzień był ewidentnie za długi.

Złudny dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz