- Skończyłem.
Usłyszała uradowany głos Malfoy'a i spojrzała na niego. Wcześniej po prostu siedziała przy biurku, bo skończyła nieco szybciej od niego. Nie miała zamiaru proponować mu pomocy. Swoje już skończyła.
- Świetnie.
Powiedziała, bujając się lekko na krześle. Wciąż nie mogła wyjść z podziwu, że odważyła się oblać Malfoy'a, a co dziwniejsze, on się z tej sytuacji tylko śmiał. Nawet na nią nie nakrzyczał, zupełnie nic.
- To co teraz robimy?
Zapytał blondyn, ale nie musiał długo czekać na odpowiedź, ponieważ usłyszeli hałas otwieranych drzwi, a w wejściu stanął profesor. Spojrzał na nich z miną sugerującą, że zastanawia się, czy jeszcze żyją, ale kiedy zobaczył, że mają się całkiem dobrze, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Widzę, że jesteście cali i zdrowi. Praca wykonana, chociaż...
Hermiona spojrzała w tym samym kierunku co on i od razu zrozumiała, o co mu chodzi. Patrzył na pustą buteleczkę po wodzie lawendowej, którą po opróżnieniu postawiła na rogu biurka, przy którym pracowała. Nie wiedziała, co powiedzieć, więc lekko uchyliła wargi, w myślach przygotowując usprawiedliwienie.
- To moja wina, panie profesorze.
Zaskoczona spojrzała na Malfoy'a, który spokojnie patrzył w oczy starszego mężczyzny.
- Po prostu chciałem ją powąchać i przez przypadek wylałem. Wytarłem wodę kawałkiem papieru, który znalazłem, i wyrzuciłem do śmietnika.
Nie rozumiała, dlaczego nie powiedział prawdy, bo to przecież nie była jego wina. Po części.
- Rozumiem, no cóż, nic się nie stało. Dziękuję za waszą ciężką pracę, a tutaj są wasze różdżki.
Patrzyła, jak nauczyciel wyciąga różdżki z kieszeni szaty, i zrobiła dwa kroki do przodu, by odebrać swoją własność.
- Dziękuję.
Tę samą czynność wykonał Ślizgon.
- Jesteście wolni. Mam nadzieję, że na zajęciach będziecie się zachowywać odpowiednio.
Oboje skinęli głowami i ruszyli w stronę drzwi.
- Dobranoc, panie profesorze.
Powiedziała Hermiona, wychodząc jako druga, bo oczywiście, dżentelmen Malfoy nie przepuścił jej w drzwiach. Kiedy znalazła się w lochach, poczuła na ciele gęsią skórkę. Było mroczno i nieprzyjemnie. Przez chwilę stała, patrząc na Malfoy'a, który powoli zmierzał w stronę dormitorium.
- To...
Zaczął Malfoy, gdy drzwi znów się otworzyły, a w nich ukazała się głową profesora. Najpierw spojrzał na Hermionę, która wciąż stała pod salą, a potem na Malfoy'a, który już się oddalał.
- Jak dobrze rozumiem, pan Malfoy odprowadzi damę do Pokoju Wspólnego?
Gdy padło to pytanie, Hermiona poczuła, że ani ona, ani Malfoy nie chcieli, aby odpowiedź była pozytywna. Jednak spojrzenie skierowane na blondyna było tak przenikliwe, że po chwili chłopak pokiwał głową. Hermiona miała ochotę westchnąć z rozżaleniem, lecz się powstrzymała. Nie chciała, aby profesor zwrócił tym razem na nią uwagę.
- W końcu żadna dama nie powinna się sama znaleźć w mroku.
Profesor pokiwał głową na słowa Ślizgona i zamknął drzwi do sali. Hermiona pomyślała, że blondyn wróci do siebie, ignorując zadanie, które powierzył mu Slughorn. Jednak nie odszedł, tylko spojrzał na nią wyczekującym wzrokiem. Wyglądało na to, że dalszą część wieczoru spędzą razem.
CZYTASZ
Złudny dotyk
FanfictionNa szóstym roku w Hogwarcie Hermiona stanęła przed zadaniem, które wydawało się zupełnie niemożliwe od pierwszego dnia. Choć była oddana swoim przyjaciołom, postanowiła podjąć wyzwanie, które wcześniej wydawało się poza jej zasięgiem. Jednak dopiero...