XXXXXXIV

54 2 0
                                    

Pov Alycia

- A jak tam ta twoja córeczka? Podobno rośnie jak na drożdżach. - Uśmiechnęła się w moją stronę Maggie na też się uśmiechnęłam

- Tak, ma po Michalinie oczy. Jest bystra. Niewiem czy to dobrze, ale powoli próbuje chodzić. Jak wracam do domu to często albo śpią razem gdzieś na podłodze, albo jedna na kanapie, a druga w kołysce lub razem się bawią. - Wyjaśniłam zanosząc pudła do samochodu

- W Niemczech będzie lepsza opieka medyczna dla małej, ale obiecuję, że wrócimy. To tylko dwa miesiące. - Uśmiechnęła się w moją stronę łapiąc mnie za ramię

- To dla mnie wieczność? Jak sobie poradzę bez mojej starszej siostry? - Zapytałam zmartwiona

- Będzie dobrze, zobaczysz. Jak coś to dzwoń. - Usłyszałam jej chichot. Nie chciałam żeby Maggie wyjeżdżała, wiem że będę za nią bardzo tęsknić - Nadal dostajecie pogróżki?

- Niestety tak. Ciągle ktoś nam wysyła SMS z groźbami. - Wyjaśniłam spokojnie.

Prawdę mówiąc nie byłam spokojna.

- Ostatnio ktoś nam wybił szybę w samochodzie kiedy byłam na planie. - Dodałam

- Przypadek?

- Wątpię.

- Wszystko się ułoży, zobaczysz. Michalina jest silną kobietą, urodziła silną dziewczynkę i obydwie mają silną opiekunkę. Szatynkę, która jeśli ktoś zbliży się do nich, zabije bez mrugnięcia okiem. - Puściła mi oczko, a ja się zaśmiałam - Muszę odebrać moją żonę. Zadzwonię po lądowaniu.

- W porządku. - Odpowiedziałam smutno - Uważaj na siebie siostrzyczko.

- Dobrze maluchu. Dbaj o dziewczyny. - Powiedziała wsiadając do samochodu po długim przytulasie.

Zaraz mogłam tylko zobaczyć oddalające się, czerwone jak jabłko światła, które znikają w kolorach oświetlonego nocą miasta. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że może to być nasze ostatnie spotkanie.

Ruszyłam, więc sama do domu. Myślami nadal byłam przy Maggie i naszych rozmowach jako nastolatki.

Kiedy odkryłam, że kocham dziewczyny. Gdy rywalizowaliśmy o względy seksownej pani z wuefu albo kiedy zaprosiłam dzięki niej dziewczynę na randkę. Pamiętam jak dziś gdy zerwałam z Costią, a ona mnie pocieszała. Zawsze doradziła mi coś kiedy tego potrzebowałam i wysłuchała gdy nie miał kto wysłuchać. Kiedy coś się działo poważnego ona była przy mnie. Jako jedyna.

Dojechałam do domu z słabym humorem, ale tak jak powiedziała moja przyjaciółka. Muszę być silna dla moich dziewczyn. Muszę dbać o nowonarodzoną Zosię i żonę. Wymalowałam na swojej twarzy uśmiech i weszłam pewnie do domu.

Zobaczyłam Michalinę z Zosią bawiące się na dywanie w salonie samochodzikami. Z opowiadań mojej żony, uwielbiała zabawy samochodami, a Zosia była jej idealną kopią. Była bardzo do niej podobna. Nie z wyglądu, ale z zachowania. Jak narazie to była kropka w kropkę.

- Cześć kochanie. - Uśmiechnęłam się, a ona podeszła do mnie z dzieckiem. Pocałowała mój policzek.

- Cześć, jak tam przeprowadzka Maggie? - Zapytała kiedy pocałowałam córkę w czoło

- Smutno, ale wraca za dwa miesiące. - Powiedziałam z nadzieją w głosie

- Idź się połóż. Zaraz kłade Zosię i też przyjdę. - Powiedziała z uśmiechem

- Pomogę Ci.

- Nie kochanie, odpocznij. - Wyszeptała mi do ucha namiętnym głosem dzięki, któremu na moim kręgosłupie zagościły ciarki

- Dobrze... Pa malutka... - Pożegnałam się z córką i poszłam do łóżka.

Zanim przyszła moja żona odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

--------------

- Alycia wstawaj. - Z mojego snu o rodzinnym, szczęśliwym życiu wyrwał mnie głos żony i ręce trzęsące mną do góry i na dół, założone na moich ramionach.

- Co..? - Zapytałam ziewając. Moje oczy przywykły do ciemności i zobaczyłam wystraszoną twarz żony. Od razu usiadłam obejmując ją delikatnie - Co się dzieje?

- Ktoś był w domu...

Miłość na planie / Alycia Debnam Carey / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz