LXXIII

66 1 0
                                    

Pov Michalina

- Chcesz to? - Usłyszałam głos mojej córeczki, która siedziała przy mnie z klockami rozwalonymi po całym dywanie. Wzięła jeden duży, czerwony klocek do swoich malutkich dłoni i chciała mi podać.

- Chcę to. - Odpowiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. Zosia miała już prawie cztery lata, coraz lepiej mówiła i chodziła. Może nie jak nastolatką, ale jest jeszcze dzieckiem, moim dzieckiem. Wzięłam do rąk mały, czerwony klocek i zaczęłam go oglądać.

- Mamo. - Zawołała wstając i wspinając się na moje ramiona i kładąc stopy na moje uda. Odruchowo złapałam za jej plecy i jedną ręke. Nie chciałam, aby mojej córce stała się krzywda gdyby się przewróciła, więc wolałam być przygotowana - Gdzie Alisa? - Zapytała niewyraźnie rozglądając się po salonie. Nie mogłam się nacieszyć tym, że tak szybko dorosła. Chciałam więc zapamiętać ją jak najlepiej w każdym okresie dorastania na dobrego człowieka. Tak zamierzamy ją wychować.

- Zaraz wróci. A my obejrzymy bajkę. - Wzięłam ja na ręce mówiąc to i sięgnęłam po pilota. Włączyłam bajkę o trzech gadających wiewiórkach, które zostały zaadoptowane przez chyba producenta. Posadziłam córkę na kanapie z pilotem obok i lalką barbie.

Sprzątnęłam klocki do pudełka i odłożyłam na bok. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć.

- Marcelina? Co tu robisz? - Zapytałam zaskoczona kiedy ta weszła bez słowa

- Musisz mi pomóc. Muszę wyjechać albo tu zamieszkać. - Powiedziała przerażona opierając się o ścianę

- O czym tu mówisz? Co się stało? - Zapytałam ze stoickim spokojem w głosie

- Wpadłam. - Rzekła zaciskając ręce na jakiejś szafce

- Z kim? - Zapytałam zaskoczona prowadząc ją do kuchni skąd miałam idealny widok na córke. Chciałam zaparzyć jej melisy, jednak ona odmówiła

- Bob mnie wydał...

- Wydał? Co? Wszystko powiedz od początku, powoli. - Powiedziałam siadając na krzesło, a ona naprzeciwko

- No kurwa z dragami. - Krzyknęła szeptem, a mnie zamurowało - Bob'a złapali na planie. Zrobił się skandal w internecie, że aktor handluje narkotykami, poszedł na współpracę z psami i wszystkich wkopał w tym mnie. Muszę ukryć gdzieś towar. - Wyjaśniła

- I chcesz go ukryć tu? - Zapytałam niedowierzając. Moja rodzona siostra handluje? Ale jak kto?

- No a kurwa gdzie? Przecież Michałowi nie powiem. Przechowasz to dla mnie tylko na czas przesłuchań i przeszukań. - Powiedziała dając mi jakąś dużą, czarną torbę

- No chyba Cię pojebało. Ja mam córkę.

- To tylko na chwilę.

- A co jak się wsadzą za kratki? Mam czekać, aż wyjdziesz za dziesięć lat? A jak Alycia, by to znalazła? Pomyślałaś o tym? - Zapytałam oburzona odpychając torbę.

Nie chcę mieć nic wspólnego z dragami. Mam nowe życie.

- Dla siostry tego nie zrobisz?

- Zrobię dla Ciebie wszystko, ale na pomoc z alkoholem, dragami czy prostytucją nie licz. - Odparłam bardzo stanowczo na co ta się zdenerwowała

- No kurwa nie mogę iść siedzieć.

- Czemu nie pomyślałaś o tym wcześniej? Jeżeli potrzebowałaś kasy trzeba było powiedzieć.

- Michalina błagam Cię. Tylko chociaż jedna noc, potem coś wykombinuje, ale za dwie godziny muszę jechać na komisariat. Błagam. - Błagała starsza

- Dobra. - Zgodziłam się w końcu, a na jej twarzy zagościł uśmiech - Ale jeżeli nie zjawisz się później, spuszcze to w toalecie, jasne? - Pogroziłam jej palcem

- Jasne. - Odparła. Po chwilowej rozmowie zostawiła mnie samą z dzieckiem, nielegalną zawartością torby i nowym problemem na głowie.

Nie mogło to do mnie dotrzeć. Marcelina jest dilerką? Ale jak to?

Następny dzień

Pov Alycia

Gdy wczoraj wróciłam do domu Michalina była poddenerwowana. Martwiło mnie to, więc zapytałam czy coś się stało, ale ona zapewniała, że nic. Nie dopytywałam więcej bo wiedziałam, że i tak sama mi później powie.

Teraz siedzę z nią w salonie, oglądamy film "Uprowadzona" z Liam'em i trzymamy się za ręce. Zosia dawno spała, a ja miło spędzałam czas z moją żoną. Plany nam się posypały bo miała wpaść Luna z mężem, ale musiała iść do pracy. Nagły wypadek.

- Pogadamy? - Zapytała po chwili

- Pewnie. - A nie mówiłam?

- Tylko się nie denerwuj. - Powiedziała siadając bliżej mnie. Długo chyba biła się z myślami, po chwili wzięła głęboki oddech - W naszym domu znajdują się dragi.

Zamurowało mnie.

- Co? - Zapytałam oburzona. Wstałam, założyłam ręce na piersi i patrzyłam na żonę z niedowierzaniem - Handlujesz?

- Nie. - Odpowiedziała od razu, wstając zaraz za mną - Przyszła do mnie Marcelina, prosiła żebym je przechowała na jedną noc, ale ona nie wraca.

- Gdzie są? - Zapytałam wkurzona

- Pod naszym łóżkiem w szafce na kosmetyki. - Powiedziała smutno.

Szybkim krokiem poszłam do sypialni, otworzyłam wskazaną szafkę znajdując narkotyki. Byłam zawiedziona i wściekła. Wróciłam z torbą w ręku do kuchni

- Jesteś, aż taka lekkomyślna? Mamy dziecko do cholery! - Krzyknęłam na nią

- A co miałam zrobić? Nie chciała wyjść, poza tym to moja siostra i nie mogę jej zostawić.

- Od kiedy kurwa siostra jest ważniejsza od dziecka? Michalina zastanów się, przecież jakby Luna tu przyjechała... Ona jest detekwtyem do cholery zamknęli, by Cię za współ udział! - Krzyczałam wściekła

- Mamo Alisa nie krzycz na mamę! - Usłyszałam głos i w progu stanęła nasza córka cała we łzach. Podeszłam do niej

- Kochanie spokojnie, tylko troszkę się zdenerwowałyśmy. Idź proszę do łóżka, a mama Alycia zaraz przyjdzie poczytać Ci bajkę. Dobrze?

- Dobrze. - Zaraz nasza córka zniknęła

- Idź to spuść. I więcej takich wybryków nie ma być w naszym domu. - Kazała Alycia
 

Miłość na planie / Alycia Debnam Carey / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz