LXXXVIII

39 2 0
                                    

Pov Alycia

- Może powinniśmy wyjechać? - Zapytała blondynka leżąc wygodnie głową na moich kolanach kiedy ja z całych sił próbowałam skupić się na bajce lecącej w telewizji. Zosia uwielbia My little pony, a ja próbuję zrozumieć o co tam chodzi

- Dokąd?

- Do Hollywood? Może tam nikt nas nie będzie nękać.

- Misiek, tutaj mamy wszystkich znajomych i rodzinę, poza tym Zosia ma przedszkole i przyjaciół, chcesz to wszystko zostawić? - Zapytałam zdziwiona, wiedziałam, że Michasia się boi, ale nie mogłam nic innego zrobić, niż ją pocieszać, sama się bałam.

- Co z tego jak jakaś psychopatyczna osoba rujnuje nam życie, ostatnio wypisuje do Maggie, narażamy innych...

- Mamo. - Zawołała Zosia z płaczem i pokazała rozwaloną lalkę - Buffy mi ją przegryzł! - Oskarżyła psa śpiącego na dywanie, głośno chrapał.

Spojrzałam na zniszczoną zabawkę, nie było śladów zębów, ale plastik łączący główkę z ciałem, był rozcięty. Spojrzałam na żonę

- Kochanie, idź się spakuj. - Powiedziałam stanowczo, a dziewczynka pobiegła do pokoju - Tego nie zrobił pies.

- Idę jej pomóc. - Powiedziała moja żona zrywając się z łóżka i biegnąc do pokoju naszej córki.

Sama zaczęłam się pakować

- Nie Maggie, nie zostaniemy. - Mówiłam stanowczo, musiałam zadzwonić do niej i oznajmić co się stało - Ktoś się włamał do domu i zniszczył dziecku zabawkę.

- To jeszcze nic nie znaczy.

- A mam czekać, aż tu wejdzie i poderżnie gardło mojej córce, psu czy żonie? - Zapytałam z wyrzutem, ale w słuchawce była cisza

- Myślałam, że szybko się zorientujesz. - Usłyszałam damski głos, nie należał do żadnej z kobiet jakie znam. Zorientowałam się, że w domu też było zupełnie cicho. Wryło mnie

- Kim ty kurwa jesteś?

- Waszym koszmarem... - Zaczęła się śmiać do telefonu, a ja wyszłam szukając po domu córki i żony, pies też gdzieś zniknął - Szukasz rodziny?

Stanęłam w miejscu i złapałam się za kuchenną wyspę

- Co ty im zrobiłaś? - Zapytałam wystraszona i zszokowana

- Jeszcze nic. To zależy od ciebie czy przeżyją czy nie, masz bardzo ładną córkę, wdała się w matkę, a no tak, zapomniałam, przecież to nie twoje dziecko. - Znowu ten śmiech, na który przychodziły do mnie dreszcze. Zacisnęłam dłoń w pięść wkurzona na siebie i na tą psychopatkę - Zdradzę Ci coś, mogę Ci oddać córkę i rozstaniemy się w spokoju, ale chcę twojej żony. Znacie mnie, byłam na waszych wszystkich wywiadach, nie znoszę Cię bo od zawsze obserwuje wielką Michalinę Nowak. Jesteś zerem, któremu udało się złapać złotą rybkę na haczyk i zrobić jej potomstwo. Masz jedną szansę, aby wszyscy przeżyli, spokojnie, będzie jej u mnie dobrze, jestem delikatna i bardzo opiekuńcza, dostanie wszystko czego chce, nową Zosię czy Alycię... Czyli mnie. O ile się zgodzisz, jeśli nie, zastrzelę ją i córkę, przyjedzie policja mnie aresztować, ale to nie przywróci życia twojej rodzinie. Co wybierasz? - Podczas jej gadania przemierzyłam cały w poszukiwaniu rodziny, jednak nikogo nie znalazłam. Został mi tylko korytarz i garaż do sprawdzenia

- Czemu to robisz? - Zapytałam, musiałam mieć więcej czasu

- To proste, podczas kręcenia serialu, pewien mężczyzna o imieniu Victor się zakochał, tak naprawdę nazywał się Colman, ale to chyba wiesz prawda? Zakochał się w innym mężczyźnie i adoptowali dziecko, zgadnij kim jestem co? Jak myślisz, jak czuje się dziecko gejów, wyśmiewane w szkole, bite i zaczepiane na każdej przerwie. Wasza córka też tak będzie miała jeśli o nią nie zadbacie, powiem Ci coś. Pierdole tych śmieciowatych pedałów, was i wszystkich.

- Jednak sama jesteś lesbijką. - Powiedziałam, korytarz był pusty, ostatnia nadzieja to garaż - Chcesz mojej żony, podoba Ci się, więc jesteś lesbijką.

- To tylko anomalia.

- Twoje uczucia? - Zapytałam - Każdy może kochać kogo chce, nie ważne czy to chłopak czy dziewczyna. Odpuść, wyjaśnijmy to na spokojnie. - Mówiłam zerkając do garażu, zobaczyłam za samochodem światło i czyjąś nogę.

- Gadamy teraz, albo oni umierają. - Usłyszałam trzask w słuchawce i to samo w garażu, napewno tam jest. - Michalina teraz należy do mnie razem z twoją córką. Ostrzegam Cię kurwa.

Powoli i cicho weszłam do garażu uprzednio zostawiając telefon na podłodze przed wejściem do garażu. Słyszałam doskonale co mówi ta psychopatka.

- Zajebie je słyszysz! - Krzyczała do telefonu, zajrzałam za samochód i zobaczyłam związaną Michalinę i Zosię przy niej. Przed nimi siedziała psychopatka w kapturze, tyłem do mnie. Mówiła coś jeszcze, ale ja skupiłam się na tym, żeby ją unieruchomić. Sięgnęłam po klucz francuski i spojrzałam na żonę, była wystraszona - Kurwa! - Wykrzyknęła gdy się obruciła i wycelowała na mnie z pistoletu, schyliłam się unikając pocisku i uderzyłam ją kluczem w głowę na co ta upadła, wykopałam broń na bok i uderzyłam ją jeszcze raz.

Zaraz kiedy upewniłam się, że jest nieprzytomna, podbiegłam do rodziny i je rozwiązałam.

- Kochanie, wszystko okej?

- Tak...

Miłość na planie / Alycia Debnam Carey / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz