- O Boże co tu robi tyle ludzi - zapytałam idąc z Bartkiem za rękę ,trzymając w drugiej ręce gofra z czekoladą i bitą śmietaną
- jesteśmy w centrum miasta a jest piątek wieczór wiec trudno się dziwić - powiedział Bartek całując mnie w czoło. Za nami dało się usłyszeć podekscytowane głosy młodszej widowni, która na nasz widok odrazu wyciągnęła telefony i zaczęłam nas nagrywać.
- ale dziwne uczucie, że już nic nie trzeba ukrywać...
- zgadzam się. Całkowicie inne uczucie. Chociaż i tak trzeba będzie jeszcze powiedzieć coś na przykład na filmie czy coś - gdy tak rozmawialiśmy podeszli do nas widzowie. Trochę starsi i z większym rozumem. Ponieważ nie kręcili nas z ukrycia tylko podeszli i poprosili o zdjęcie. Takich widzów bardzo lubię.
- cześć możemy zdjęcie
- hejka No pewnie - powiedziałam stając obok Bartka do zdjęcia
- dziękujemy ! I gratulacje dla was bo sądząc po waszym okazywaniu uczuć można się domyślić, że cos zaiskrzyło. Czyżby detektywi z tiktoka po raz kolejny mieli racje ?
- hahah być może, a teraz przepraszamy ale musimy iść dalej - powiedział Bartek zgarniając mnie od widzów i kierując się dalej w stronę hotelu
- przeżyliśmy i nawet nie było strasznie - przytuliłam się do bubisia całując go w czoło...- No Wreszcie ! Myślałam już że was porwali czy coś... wystarczyło wejść na tiktoka i już wszystko wiedziałam.
- przepraszamy Wika. Zagadaliśmy się z jaką Karoliną z wczorajszej imprezy. Podobno to wasza koleżanka - powiedziałem kładąc się na łóżku z kubkiem gorącej czekolady w ręku. Przypominałem sobie jak wyglądało nasze spotkanie przed chwilą.
- o hej fausti
- cześć Karola ! Już po pracy ?
- tak, tak już skonczylam. Wiecie chciałam Was przeprosić za tą wczorajszą imprezę. Myślałam, że on serio jest normalny. Przepraszam...
- całe szczęście wszyscy są cali i zdrowi. Dobrze, że Bartek nas wtedy usłyszał bo by było źle. A co z nim ?
- prawdopodobnie znalazły się jeszcze jakieś sprawy wiec będzie miał odsiadkę.
- i dobrze już nikomu się nic nie stanie - popatrzyłem na faustynke i przytuliłem ją do sobie
- No i gratulacje oczywiście dla was ! Nie pomyślałam, że w twojej wypowiedzi wtedy mogło chodzić o Bartka - zastanawiała mnie jaka wypowiedź ale na razie nic nie wskazywało na to, że ktoś mi wytłumaczy. Przynajmiej dziewczyny wiedziały o co chodzi.
- dziękujemy. - powiedziałam przytulając fausti od tylu
- tak. Jutro już wracamy wiec co wy na to żeby zrobić wieczór planszowy z wami u nas ? - spytała dziewczynę fausti
- spoko przyjdziemy na 20:30 a na razie muszę iść wiec do później
- pa pa kochana
- pa do później - powiedziałem i udałem się w kierunku naszego pokoju...
- halo ziemia do bartuli - usłyszałem glos wiki - jak tu się znalazłeś ?
- opowiedziałem dziewczyną o moim powrocie do domu i o tym, że nie mogłem ich znaleść a telefony milczały. O tym jak wsiadłem w pociąg i udałem się pod hotel, zostawiłem rzeczy na dole w recepcji i próbowałem dowiedzieć się jaki macie pokój ale nie szło po mojej myśli bo rodo czy cos takiego, wiec żeby nie wybuchnąć w środku poszedłem na spacer. Nagle usłyszałem jakiś głos podobny do głosu a później krzyk i znalazłem Faustynę i tego typa ( tu fausti mi przerwała i opowiedziała jak wyglądała impreza) i tak trafiłem tutaj. Z ledwo żywą Faustynką na rękach...
- Aha to nie zła przygoda xd a jak na wyjeździe ?
- super ! Będziemy mieli własną płytę ogarniacie ?!
- cieszę się kochanie. Będę słuchać na okrągło - powiedziala fausti i ucałowała mnie - ahh jak fajnie znowu być razem...
Wieczorem gdy wszystko było gotowe rozłożyliśmy planszówki. Powiem szczerze to był bardzo miły czas.
Niestety ten czas tez nie trwał wiecznie. Koło 23 trzeba było się zbierać do spania, bo jutro z samego rana czeka nas wyjazd do Krakowa. Napewno przyjedziemy razem z Fausti na dłużej jak będzie cieplej...—————-
Witam Was po przerwie 💗
CZYTASZ
Z tobą ta droga staje się łatwiejsza
RandomTom 2 Dwoje zakochanych w sobie bohaterów przeżywa nie zapomniane ze sobą chwile radości i smutku, Samotności i towarzystwa, momentów które chcą żeby zostały z nimi na całe życie i momentów które obydwoje chcą zapomnieć Wiedzą jedno ich życie nie z...