30

44 5 0
                                    

Nasz ślub co raz bliżej. Mamy już wszystko gotowe. Potrzebujemy tylko udać się do Kielc i pozostawiać tam wszystkie formalności.
Nasza relacja z Faustynką powoli zaczyna wracać na dobre tory. Nie mogę się doczekać aż dziewczyna przekaże mi tą tajemniczą informacje. Nie narzucam się tylko z cierpliwością czekam na odpowiedni moment, który jeśli moje przemyślenia się potwierdzą na zawsze zmieni nasze życie.
- wszystko mamy? - obydwoje biegaliśmy po domu jak szaleni patrząc czy oby nic nie zostało.
- spokojnie. Jak coś to wam przywieziemy - Wika pomagała nam w przygotowaniach do ślubu. Między innymi pilnowała byśmy nie zwariowali.
- dzięki Wikusia - moja (jeszcze) narzeczona podeszła i przytuliła dziewczynę
- spoko. A teraz do auta bo Kielce wzywają. Po zobaczenia na miejscu - uśmiechnęliśmy się. Ten wyjazd otwiera nowy rozdział. Najpiękniejszy w naszym życiu. Ruszyliśmy. Pomiędzy nami panowała romantyczna atmosfera. Im bliżej naszego celu byliśmy tym bardziej nasze serca zaczęły zwalniać i bić w jednakowym rytmie. Jechaliśmy do domu, gdzie zawsze mogliśmy czuć się bezpiecznie, rodzinnie i ciepło przyjęci. Ustaliliśmy, że najpierw pojedziemy do Chęcin na pyszny obiad u rodziców Bartka. Następnego dnia zbierzemy się do Kielc gdzie spędzimy resztę czasu aż do powrotu już jako małżeństwo do Krakowa.
Przyjechaliśmy w sam raz jak moja mama wyciągała z piekarnika kurczaka. Pełni apetytu usiedliśmy do stołu czekając aż wszyscy domownicy usiądą razem z nami
- jak się czujecie? - spytała babcia zajmując miejsce obok mnie
- zestresowani ale szczęśliwi - rzekła Faustynka patrząc swoimi błękitnymi oczami w moje oczy. Gdy już wszyscy było gotowi zaczęliśmy jeść wspominając wszystkie wspólne momenty. Zarówno mi jak i Fausti zakręciła się łezka w oku. Tyle razem przeżyliśmy, wspólny wypad w góry, nad morze, spacery, wyjazdy, liczne nagrywki i każde zbliżenie było dla mnie czym magicznym i wyjątkowym. Tylko dla niej jestem wstanie oddać swoje serce byle by była szczęśliwa.
Po obiedzie udaliśmy się razem z Faustynką na krótki spacer. Udaliśmy się na opustoszałą łąkę.
- pamiętasz kroki - spytałem chwytając dziewczynę w taili i przyciągając bliżej siebie
- raczej tak. Ciekawe jak pójdzie nam za tydzień - Faustyna uśmiechnęła się i załączyła nasze usta w namiętnym pocałunku - Tęskniłam za domem - szepnęła gdy śmieliśmy pomiędzy kwiatami ćwicząc nas pierwszy taniec...
Mijały dni a my razem z Faustynką załatwialiśmy wszystkie dokumenty, dekoracje i rzeczy. Zależało nam by wszystko było dopięte na ostatni guzik kilka dni przed ślubem byśmy mogli skupić się tylko na sobie nawzajem. Właśnie wyszliśmy z urzędu po podpisaniu ostatnich przedślubnych dokumentów i udaliśmy się do małego kościółka na wzgórzu gdzie za kilka dni miał odbyć się nasz ślub. Na terenie tego obiektu znajdywał się cmentarz, na którym pochowany został dziadek mojej narzeczonej. Dziś mija równo rok od jego śmierci, wiec całą rodziną Fugińskich udaliśmy się w to miejsce by podziękować i pomodlić się za życie dziadka i dobre zawarcie związku małżeńskiego przez z nas. Wierzymy że patrzy na nas z góry i opiekuje się nami.
- to co? Ostatni spacer - szepnąłem fausti na ucho kiedy wyszliśmy z terenu kościoła
- niech ci będzie. Kto pierwszy na dole ten wygrywa - powiedziała i odrazu pobiegła w dół. Ach ta Fausti zawsze wymyśli coś szalonego i właśnie za to ją kocham

Przez całą noc razem z Bartuśką nie mogliśmy zmrużyć oka. Stresowaliśmy się dzisiejszym dniem. Dopiero później dotarło do nas że mamy się cieszyć z tego dnia i zapamiętywać z niego jak najwiecej. Udało mi się zasnąć dopiero koło 4, ale nie na długo ponieważ godzinę później obudził mnie Bartek stojąc nade mną z kwiatami w ręce. - Dzisiaj nasza rocznica kochanie - rzekł Bartek kiedy wstałam z łóżka i powiesiłam mu się na szyi.
- wszystkiego najlepszego dla nas - rzekłam całując chłopaka.
- a teraz uciekam na makijaż. Widzimy się później bartuś, kocham Cię - Bartek ostatni raz pocałował mnie w biegu i każdy z nas poszedł na zaplanowane wydarzenia. Malowała mnie oliwka i jak zwykle nie zawiodła. Wyglądałam bosko i tak się czułam. Jak założyłam moją sukienkę jeszcze bardziej podniósł się mój poziom damo oceny. Czułam się jak prawdziwa księżniczka. Już nic nie było mi straszne. Pozostało teraz tylko czekać na Bartka i odbyć nasz ,,first look,, tal długo wyczekiwany i wymarzony. Razem z moją siostrą i Wiką udaliśmy się za sale w której miało odbywać się nasze wesele. Było to dokładnie ten sam lokal w którym się poznaliśmy. Dziewczyny postawiły mnie na środku i odeszły kawełek tworząc intymną atmosferę pomiędzy mną a moim partnerem, który stał odwrócony do mnie plecami
- na 3,2,1 może cię obrócić - rzekł Sylwek, który stał za kamerą w tym ważnym dla nas dniu. - 3,2,1...obrót - usłyszeliśmy odwracając się tak by nasze spojrzenia się spotkały. Obydwoje wyglądaliśmy nieziemsko. Na chwile odebrało mi dech w piersiach. To się zaczęło. Pocałowaliśmy się namiętnie i wpadliśmy sobie w ramiona. Ostatni raz zanim tor życia połączy naszą wspólną ścieżkę w jedną...

Z tobą ta droga staje się łatwiejsza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz