28

37 4 0
                                    

Dzisiaj mieliśmy jechać z Bartkiem do naszych domów rodzinnych. Niestety zamiast wyjazdu do Kielc wychodzę ze szpitala. Po wszystkich otrzymanych informacjach czułam się trochę jakby zamknięta w jakieś bańce. Nie mogłam się skupić. Wszystkie słowa wypowiedziane przez kogoś odbijały się ode mnie. Nie martwiłam się, że sobie nie poradzimy. Bałam się reakcji widzów, rodziców, przyjaciół i Bartka. Chcieliśmy mieć dzieci ale planowaliśmy dopiero po ślubie.
- cześć Faustynka - poczułam dotyk na swoich ramionach. Wystraszyłam się.
- Jezu Bartek! Pogrzało cię? - spytałam odwracając się do chłopaka
- możemy już iść? - przytulił mnie na powitanie i wziął ode mnie torbę.
Piętnaście minut później siedziałam już w aucie i kierowaliśmy się w kierunku nasze mieszkania
- jak się czujesz? - spytał się mnie mój narzeczony i położył swoją dłoń na moje udo
- cieszę się że wracam do domu. Szkoda, że nie udało się przyjechać do rodziców. Z chęcią odcięłabym się od całego świata a w domu zawsze to wychodzi najlepiej - uśmiechnęłam się delikatnie
- nie martw się - Bartek pogłaskał mnie po ręce - napewno jeszcze kiedyś przyjedziemy do nich.
Droga minęła mi dosyć szybko i nim się obejrzałam staliśmy już na parkingu pod naszym blokiem
- poczekaj tu chwilkę - powiedział Bartek otwierając tylne drzwi od auta i sięgając po coś
- proszę, piękny bukiet dla pięknej pani - spojrzałam najpierw na kwiaty, które Bartek wręczał mi właśnie do ręki a później na chłopaka.
- dziękuję - pocałowałam chłopaka - miło z twojej strony. Kocham Cię - szepnęłam cicho. Bartek podszedł do mnie przytulił mnie do siebie i pozostawił nas w bezruchu. Po dłuższym czasie oderwaliśmy się od siebie. Chłopak wziął ode mnie walizkę i razem udaliśmy siew kierunku wejścia do klatki. Chwile później przekręcałam klucz do mieszkania i chciałam przepuścić Bartka przede mną ale nalegał żeby weszła jako pierwsza. Wiec spełniłam jego prośbę i udałam się w stronę zamkniętych drzwi o salonu.
- wszędzie dobrze ale w domu najlepiej - uśmiechnęłam się czekaj aż podejdzie do mnie Bartek. Po chwili nacisnęłam lekko klamkę i otworzyłam skrzypiące drzwi
- No cześć - popatrzyłam na znajdujących się przede mną rodzine i przyjaciół. Zastygłam nie wiedziałam co mam powiedzieć. To spotkanie wzbudziło we mnie tak silne emocje, że aż się wzruszyłam.
- fausti nie płacz - podeszła do mnie Wika i przytuliła mnie
- fajnie was wszystkich zobaczyć - rozłożyłam ręce w geście jednego wielkiego przytulasa.
- ty wszystko sam to zorganizowałeś? - odwróciłam się do stojącego za mną Bartka
- z lekką pomocą - popatrzył na resztę zespołu 3 króli - ale byłem głównym przewodniczącym tej misji - rzekł dumnie
- No właśnie co wy tu robicie? Powinniście być na drugiej stronie polski
- No przecież trzeba pomoc przyjaciółce. - Przemek chciał zbić ze mną pione
- taa, zresztą ktoś tak bardzo się o ciebie bał, że nawet zarwał praktycznie całą nockę z twojego powodu - chłopaki popatrzyli się w stronę Bartka , który ewidentne się zawstydził...
Wspólnie spędzony czas był naprawdę wartościowym czasem. Wspólnie podyskutowaliśmy i zjedliśmy ciasto a później razem z moim narzeczonym chciałyśmy coś ogłosić
- jak już cześć z was zauważyła. Nasz wyjazd z Faustynką był bardzo wyjątkowym czasem. Pozwolił on nam lepiej poznać siebie nawzajem. Dzisiaj mija nam równo kolejny miesiąc odkąd postanowiliśmy wznieś naszą relacje na wyższe tory. Przedstawiam Wam moją narzeczoną Faustynkę i chcielibyśmy zaprosić Was na ślub, który odbędzie się 23.09 - powiedział Bartek. Każdy z obecnych zaczął się cieszyć i nam gratulować.
Dobry nastrój i brak jakich kolwiek zmartwień utrzymywał się praktycznie przez całe spotkanie aż do momentu gdy zostało już tylko kameralne grono. W telewizji leciał mecz siatkówki wiec razem z rodzicami siedliśmy przed telewizorem. Nagle Bartek zniknął na chwile wracając po chwili z winem i lampkami (takie kieliszki jakby ktoś nie wiedział)  w ręce. Zestresowałam się. Nie miałam sił przekazać dzisiaj chłopakowi tej pięknej nowiny. Wiedziałam, że ucieczka i odkładanie tego tematu nie jest dobrym pomysłem, ale na ten moment uznałam to za najbardziej słuszne.
- Faustynka tez chcesz? - spytał mój tata nalewając wszystkim po koleji
- nie, Dziękuję ale jestem zmęczona. Chyba pójdę się położyć - wymyśliłam coś na szybko. Uważam, że całkiem dobrze mi poszło bo nikt nie zadawał więcej pytań. Bartuś podszedł do mnie, przytulił mnie i życzył dobrej nocy - uśmiechnęłam się lekko i żegnając się ze wszystkimi udałam się do naszej sypialni. Zaczynam wchodzić w duże bagno. Zaczyna kierować mną stres a tak być nie powinno. Z tych wszystkich emocji po prostu się popłakałam.
Usłyszałam otwieranie się drzwi po czym poczułam dłoń swojej mamy na swoich plecach
- co się stało Faustynka? - spytała
- i tak nie zrozumiesz - powiedziałam obracając się na plecy
- przecież się domyśliłam. Czekałam tylko aż sama mi powiesz.
- super, wie moja własna mama a chłopaka z którym żyje pod jednym dachem, kocham go i jest ojcem mojego dziecka nic nie wie bo zjada mnie tak stres że nie jestem w stanie nic powiedzieć - załamałam się jeszcze bardziej
- wiem co czujesz. Mi tez nie było łatwo. Wierze że uda ci się przełamać i powiedzieć Bartkowi. Jeśli naprawdę cię kocha to będzie szczęśliwy a widzowie to osoby, które tutaj mają najmniej do powiedzenia. Daj sobie czas i przestrzeń. Teraz liczy się najbardziej Wasze zdrowie. - powiedziała moja mama całując mnie w czoło
- prześpij się - kobieta wstała z łóżka. Ostatni raz odwróciła się w moim kierunku i wyszła z pokoju.
,,Daj sobie czas i przestrzeń''. Zrobię to ale wtedy kiedy będę gotowa.

Widzimy się za 30 minut :)

Z tobą ta droga staje się łatwiejsza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz