26

43 4 0
                                    

- z badań wyszło, że zaszła reakcja alergiczna. Pacjentka dostała adrenalinę, inne leki. Podłączona jest kroplówka, tlen i EKG. Jest jeszcze kilka informacji ale nie mogę ich powiedzieć dopóki nie zostanie wydana zgoda poszkodowanej - usłyszałam. Powoli otworzyłam oczy. Na twarzy miałam maskę z tlenem. Dookoła mnie było pełno piszczących urządzeń. Po mału przypominałam sobie sytuacje która spowodowała że tu trafiłam.
- jeśli chodzi o sprawcę to został zatrzymany i przesłuchany. Próbujemy wynosili od niego informacje na temat drugiej osoby zamieszaną w to. Wiemy że poszkodowana miała kontakt z tą osobą wcześniej. Przy pierwszym kontakcie otrzymał już zakazy ale nie było z nim odzewu. Za przemoc fizyczną i prawdopobnie psychiczną, praz usiłowanie porwania i zabójstwa grozi mu dożywocie. - patrzyłam w kierunku głosu. Stały tam trzy osoby. Wika, policjant i lekarz
- a wiadomo na ile mniej więcej tu zostanie i po ilu dniach statystycznie przychodzi poprawa - spytał Wika. Słyszałam po jej głosie że jest bardzo przejęta. Czułam że to wszystko moja wina. Powinnam się jej posłuchać. Czemu musi się coś wydarzyć żebym zrozumiała co ja najlepszego robię?!
- ciężko określić taki przypadek. Sama pani słyszała. Liczyła się każda sekunda. Przecież po kilku minutach bez tlenu komórki w mózgu zaczynają umierać. Właśnie mijają 4 godziny od zgłoszenia. Czekamy aż pacjentka odzyska pełną świadomość. Napewno 6 dni czyli jeśli dobrze to wyjdzie w niedziele. Najcięższy przypadek spędził tu 2 tygodnie ale pani Faustyna jest silną dziewczyną i wierzymy że uda się wcześniej. - nagle coś zaczęło pikać wiec wszyscy zwrócili na mnie uwagę. Udawałam że zaczęłam się wybudzać. Pierwszy podszedł do mnie lekarz, który pomógł mi usiąść i przystąpił do badań. Byłam jeszcze na wspomaganiu tlenowym ale zmniejszyło się jego zapotrzebowanie
- fausti - podeszła do mnie Wika - mogę Cię przytulić - spytała wycierając swoje łzy. Pokiwałam delikatnie głową i wystawiłam ręce w kierunku dziewczyny
- przepraszam. To wszystko moja wina. Mieliście racje. Zjebalam. Jak zawsze - czułam jak z moich oczu lecą łzy. Nawet nie próbowałam ich zatrzymać
- nie mów tak. Fakt to nie było mądre ale i tak cię kocham Bestie i ja ci już dawno wybaczyłam. A teraz odpocznij sobie a ja pozałatwiam sprawy z genziakami...

- Bartek co jest? - spytał trochę poirytowany moim niecodziennym  zachowaniem. Nie mogłem znaleść sobie nigdzie miejsca. Z moich oczu leciały łzy. Tak cholernie się o nią bałem
- fausti jest w szpitalu - powiedziałem pakując swoje rzeczy
- przykro mi stary. Mogę wiedzieć co robisz?
- jak to co. Pakuje się i wracam do niej. To chyba logiczne - wkurzyłem się
- ale Bartek...
- ty mi teraz tu nie bartkuj. Jakby coś się stało wice to byś już dawno był w Krakowie - wywrzeszczałem mu prosto w twarz
-... nigdzie nie pojedziesz. Stary ty nie myślisz trzeźwo. - również zaczął krzyczeć Przemek. Muszę przyznać że chłopak bardzo mocno podniósł mi ciśnienie.
- możecie przestać zanim zaczniecie skakać sobie do gardeł - wszedł po między nas Qry. - ty siadaj tam a Przemek tam - rozdzielił nas po  kątach naszego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, nakryłem głowę poduszką i płakałem jak małe dziecko. Bardzo chciałbym ją teraz dotknąć, zobaczyć i poprostu przy niej być
- Bartek co się stało? - Qry usiadł obok mnie i poklepał mnie po plecach. Po prostu pokazałem im wiadomość od Wiki
- przykro mi Bartek.
- przepraszam Stary. Nie chciałem się pokłócić. Po prostu jesteś w emocjach nie jest to dobry pomysł żebyś jechał dzisiaj. Prześpijmy się z tym a jutro wrócisz do Krakowa.
- dzięki chłopaki - wytarłem łzy i przytuliłem ich. Nie ukrywam bardzo tego potrzebowałem.
Nagle do Przemek zadzwoniła Wika wiec wyszedł do osobnego pokoju
::: rozmowa Wiki i Przemka:::
- cześć, jak coś wszystko wiem. Jak się czujesz?
- cześć kochanie. Dobrze właśnie jestem u fausti i liczę że odzyska przytomność. - Wika pokazała na swoją przyjaciółkę. Wyglądała jakby po prostu spała.
- zawołać Bartka? - spytałem
- nie - podkręciła głową dziewczyna - będzie się jeszcze bardziej martwił. Pewnie jutro wraca do Krakowa.
- tak. Nie będę kłamał jest z nim źle.
- możesz mu powiedzieć że z Faustynką jest lepiej. I że jutro się zobaczą. A teraz kończę bo chce się czegoś więcej dowiedzieć. Buziak i do później - Wiktoria wysłała mi buziaka w powietrzu i się rozłączyła.
Mimo że dochodziła dopiero 20. Trzej królowie po wieczornych emocjach stwierdzili że pójdą spać. Jutro czeka ich ciężki dzień...

Z tobą ta droga staje się łatwiejsza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz