*Pov.Peter*
Stanąłem przed Natashą a emocje wręcz rozsadzały mnie do środka.
- Gdzie jest Clint?! Mam wam coś ważnego do powiedzenia! - krzyknąłem - Znaczy nie jest to ważne ale czekałem na was cały dzień! Wiesz, że nie miałem dziś w ogóle z kim gadać o NASZYCH sprawach?
Rudowłosa westchnęła odwracając wzrok.
- Nat?... - zmartwiłem się uspokajając. - Gdzie jest Clint?
- W szpitalu - odparła po chwili milczenia - możemy go jutro odwiedzić.
- Co mu się stało? - przeraziłem się.
- Został postrzelony na misji - wyjaśniła Natasha.
Zamilkłem ale po chwili mnie olśniło.
- Mam pomysł! - powiedziałem.
- Jaki? - zapytała nie przekonana Nat.
- Przyjdziemy jutro do Clinta i kupimy mu pizzę - rzekłem.
- Oo, dobry pomysł - uśmiechnęła się delikatnie.
Na korytarz przyszedł Loki a po jego dziwnym uśmiechu zorientowałem się, że słyszał, że Hawkeye trafił do szpitala.
- Nie ciesz się Loki! To wcale nie jest zabawne - oburzyłem się podczas gdy Natasha odeszła do swojego pokoju.
- Dla mnie jest - powiedział z uśmiechem i wszedł do windy najwidoczniej z zamiarem udania się na inne piętro.
Następnego dnia razem z Nat poszliśmy do szpitala odwiedzić Clinta.
Oczywiście zamówiliśmy mu pizzę na poprawę humoru, więc gdy tylko się z nami przywitał to rzucił się na jedzenie jakby go głodzili (o dziwo się nawet z nami podzielił).- Dobra to pierwsza sprawa jest taka, że wymyśliłem nowy ship - powiedziałem - Sam x Ant-Man.
- HMMM - zastanowił się na głos Clint po czym wziął gryza pizzy - Spoko - uznał.
- No - przyznała Nat.
- Pewnie długo tu będziesz siedział - zmieniłem temat - dziwnie będzie tak bez ciebie w wieży...
- Nie wytrzymam tu... Wiecie, że oni nie chcieli mi dać tu pizzy? W pewnym momencie sam sobie zamówiłem i chciałem odebrać ale wtedy jakiś lekarz zaczął mnie prowadzić do tej sali, więc złamałem mu nos a później przyszło więcej lekarzy i wjebali mnie tu i ciągle pilnowali, żebym nie mógł zjeść tamtej pizzy, którą zapewne już dawno oni zjedli - wyżalił nam się Hawkeye.
- Twoje historie Clint, nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać - zaśmiała się Natasha.
- A jak tam w wieży? Coś nowego? - zapytał blondyn.
- Loki ostatnio jest dość stabilny no ale o tym wiesz a tak to od wczoraj się nic nie zmieniło - odparła rudowłosa.
- Nie sądzę, że Loki jest stabilny - zmrużył oczy Clint.
- Nie groził przecież ludobójstwem już od ponad miesiąca - zauważyła Nat.
- Najwidoczniej nie przy tobie - wzruszył ramionami łucznik a ja się zaśmiałem.
*Pov.Loki*
Po tym jak wczoraj udało mi się dowiedzieć, że Romanoff i Peter pojadą do szpitala do Bartona, Stark znowu wyjedzie z wieży na pół dnia, Thor pójdzie kupić sobie nowe PlayStation (bo stare celowo mu zepsułem), Banner opuści wieżę na co najmniej 5 godzin, Scott pojedzie na farmę mrówek przegrupować swoje oddziały a Rogers i Falcon pojadą na jakąś drobną misję, postanowiłem wykorzystać to i przejąć kontrolę nad światem.

CZYTASZ
Tymczasem w Stark Tower | W trakcie
FanficFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Natashy): "(...)Ukradłam mu kolejny kawałek pizzy a ten bez ostrzeżenia rzucił się na mnie, zrzucając nas tym samym z łóżka. Z hukiem upadliśmy na ziemię a Hawkeye wpierdzielił wzięty przeze mnie kawałek pi...