Ty...

870 32 29
                                    

21 - Ty...

minęły dwa dni od tamtego momentu. Nie miałam pojęcia kiedy w końcu pojedziemy na zakupy. Obsrałam strategię w której powoli będe usypiać jego czujność, aż w końcu ucieczka nie będzie dla mnie żadnym problemem. Powoli będe udawać, że zaczynam go lubić, a przynajmniej tolerować i wtedy BAM! UCIEKNE! Nie jest to plan idealny, jednak zawsze coś.

Otworzyłam szafę wypełnioną męskimi koszulkami i koszulami. Oczywiście wszystko było za duże na mnie. Było tam jeszcze kilka podenek, które mogłam zwężyc w pasie i - o dziwo - jakakolwiek damska bielizna w moim rozmiarze.

Wybrałam szarą koszulkę z krótkim rękawem i spodenki w kolorze czarnym z białym sznurkiem do związania.

Przez ostatnie dwa dni Damon czekał rano w kuchni aż wstanę i pilnował żebym coś zjadła. Wczoraj odważyłam się wypić herbatę, którą to on zrobił.

O dziwo nie była zatruta i nic mi tam nie dosypał.

Dzisiaj natomiast go tam nie było. Na blacie leżała kartka z odręcznym pismem.

ᥒіᥱs𝗍ᥱ𝗍ᥡ mᥙsіᥲłᥱm ᥕᥴzᥱśᥒіᥱȷ ᥕᥡȷśᥴ́ z ძ᥆mᥙ. ȷᥱs𝗍ᥱś zᥲmkᥒіᥱ̨𝗍ᥲ ᥒᥲ kᥣᥙᥴz, ᥲ szᥡᑲᥡ sᥲ̨ kᥙᥣ᥆᥆ძ⍴᥆rᥒᥱ, ძᥣᥲ𝗍ᥱg᥆ ᥒіᥱ ᥙძᥲ ᥴі sіᥱ̨ ᥙᥴіᥱᥴ. zȷᥱძz śᥒіᥲძᥲᥒіᥱ, ȷᥲk ᥕr᥆́ᥴᥱ̨ 𝗍᥆ ⍴᥆́ȷძzіᥱmᥡ ᥒᥲ zᥲkᥙ⍴ᥡ, k𝗍᥆́rᥱ ᥴі ᥆ᑲіᥱᥴᥲłᥱm. mіłᥱg᥆ ძᥒіᥲ, mіsіᥲ.

𝒟𝒶𝓂𝑜𝓃~

Wyrzuciłam list do kosza i ignorując jego polecenie, udałam się do salonu, aby obejrzeć telewizję. Zaobserwowałam, że wszystkie kanały z programami informacyjnymi były zablokowane.

No kto by się tego spodziewał.

Po długim przeskakiwaniu między kanałami ostatecznie wyłączyłam telewizor i postanowiłam ponownie rozejrzeć się po moim więzieniu.

Kuchnia była odzielona od salonu 3 ceglanymi filarami. Ściany były w odcieniach szarości. Okna były duże, jednak szyba faktycznie wydawała się nie do rozbicia. Spróbowałam każde jedno okno otworzyć, jednak te uparcie pozostawały zamknięte. Drzwi były zakluczone, a kamery znajdowały się w kilku miejscach. Przed drzwiami ich akurat nie było, jednak z okna w salonie zobaczyłam jedną od zewnętrznej strony.

𝘝𝘢𝘺𝘢!

***

– Jestem, Misia! – usłyszałam donośny, męski głos.

Dochodził z przedpokoju. Natychmiast wybiegłam do "mojego" pokoju i zamknęłam cicho drzwi. Nie byłby zadowolony gdyby zobaczył mnie sprawdzającą ewentualną drogę ucieczki.

Odczekałam chwilę, a w progu pojawił się zielono oki mężczyzna. Jego biała koszula miała rozpięty pierwszy guzik, a fryzura była lekko roztrzepana.

Nadal trochę się go bałam.

𝗗𝗔𝗠𝗢𝗡

Gdy wróciłem do domu natychmiast skierowałem się w stronę pokoju misi.

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem dziewczynę ubraną w moje ubrania. Wyglądała naprawdę uroczo w za dużych ubraniach.

Wyglądała na zestresowaną moim towarzystwem, dlatego zdobyłem się na najmilszy uśmiech jaki tylko było mnie stać.

𝗠𝗜𝗥𝗔

Mężczyzna uśmiechnął się w taki sposób, że jeszcze bardziej się zestresowałam.

– Idziemy, misia.

***

Byliśmy już po większości zakupów. Damon powiedział, że został już tylko jeden sklep w którym kupimy i jakąś piżamę i wracamy do jego domu.

Po drodze zauważyłam, że jakiś chłopak spojrzał mi się na dekolt, a na jego twarzy był oblwśny uśmiech. Nie umknęło to również uwadze mojego porywacza.

Zmarszczył brwi i zginął dłoń w pięść co nie oznaczało niczego dobrego. Cały czas trzymał mnie za nadgarstek dlatego mogłam poczuć jak minimalnie mocniej zaczął mnie trzymać. Zupełnie jak by miał ochotę ścisnąć również tą dłoń, ale pamiętał, że mnie trzyma i nie chciał mi nic zrobić.

– Zostań tu, misia – powiedział surowo.

On naprawdę myślał, że zostanę i będe na niego czekać? Planowałam uciec przy pierwszej lepszej okazji.

– Damon-

– Powiedziałem kurwa, że masz tu zostać czekać. – wypowiedział te słowa w taki agresywno-spokojny sposób, że chyba wolałam jednak wybrać opcję, która nie zakłada, że ten człowiek mnie zabije jak spróbuje się oddalić chociaż krok dalej.

Dlatego pomimo tego, że bardzo tego chciałam, nie miałam zamiaru uciekać.

Pokiwałam jedynie głową.

Damon poszedł "pogadać z nim", a mi coś mówiło, że nie chce tego widzieć.  Moja ciekawość jednak wygrała chwilę po tym jak porywacz odszedł. Ruszyłam w jego kierunku, bardzo cicho, aby mnie nie zauważył.

Kiedy w końcu dotarłam do zakrętu za którym zniknęli, usłyszałam cichy jęk. Wychyliłam głowe i to był błąd. Na sam widok krwi zrobiło mi się niedobrze.

Meżczyzna, który patrzył mi na dekolt miał podbite oko i leciała mu z nosa i ust krew. Nie mogłam w to uwierzyć. Damon był nienaruszony, ale jego przeciwnik wyglądał jak 7 nieszczęść. Nienawidziłam przemocy. Uważałam, że jest zbędna i zbyt brutalna. Zbyt wiele osób przez nią cierpiało każdego dnia. Przemoc w moich oczach to było jedno z najgorszych co możliwe.

Kiedy nieznajomy zwinął się z bólu, Damon miał zamiar wrócić do mnie. A raczej tam gdzie powinnam być. Zamiast tego jednak ujrzał mnie, stojącą niecały metr od niego i sparalizowaną strachem.

– Misia... Miałaś poczekać.

– Ty... T-ty go...

– Naprawdę nie musisz się mnie bać. Nigdy bym Ci nic nie zrobił.

Podszedł do mnie kilka kroków i chciał mnie przytulić jednak odszkoczyłam. W tamtym momencie odzyskałam zdolność poruszania ciałem. Zaczęłam go odpychać ode mnie. Cokolwuek, aby mnie nawet nie dotykał.

– Pobiłeś go! Nie dotykaj mnie!

– Ciii, spokojnie,  misia – jego głos był bardzo łagodny jednak to nie pomagało.

– Nie zbliżaj się do mnie! Boję się ciebie!

Nie zdążyłam się obejrzeć, a zostałam unieruchomiona. Mężczyzna mocno mnie objął i przyciągnął moją głowe do swojej klatki piersiowej. Próbowałam się wyrwać, nie chciałam go czuć. Był brutalnym potworem. On jednak jedynie czekał. W pełni spokojny. Dawał mi czas na przyzwyczajenie się do jego dotyku. Oboje wiedzieliśmy, że nie wygram z nim. Po jakimś czasie się uspokoiłam.

– Spokojnie. Tobie, misia, nic nie zrobię. Nigdy w życiu.

– Nie wierzę Ci.

SMS od „nieznany„Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz