•Zakończenie wersja druga•
Rozmawiałam z Erin przez telefon Damona, a on słuchał.– Ty manipulatorze bezwstydu! Nie wierzę, czy ty nawet już dla niej serca nie masz? Dlaczego musisz mieszać jej w głowie?
– Erin. Proszę, uspokój się – spróbowałam ją uspokoić.
– TY TEŻ SIĘ KURWA NIE ODZYWAJ. Z TOBĄ JESZCZE POROZMAWIAM! Nie wierzę... Szantarzowanie moim bezpieczeństwem to jedno. Ale granie na jej emocjach to już kurwa przegięcie totalne. Naprawdę jesteś takim chujkiem, że wykorzystujesz jej dobre serce i troskę o każdego, żeby dodatkowo wywierać na niej presję? To że jesteś podły wiedziałam od początku, ale teraz spadłeś już na samo dno. JAK MOŻNA ROBIĆ COŚ TAKIEGO!? KOCHASZ JĄ? TO JEJ KURWA DAJ ODEJŚĆ! Damon, tylko jej wszystko utrudniasz, mieszasz jej w głowie tymi swoimi pustymi słowami.
– Erin. – powiedziałam cicho, ponieważ już mnie głowa od jej krzyczenia bolała.
– A ty, Mira? Wiem, że nie jesteś konfiktowa i chciałaś dobrze. Wiem, że od zawsze byłaś bardzo empatyczna i stawiałaś dobro innych nad swoje własne. Ale kurwa mać... Czemu się zgodziłaś? Dlaczego popełniłaś tak głupi błąd... Naprawdę chczesz to zrobić? Zostać jego żoną tylko dlatego, że powiedział Ci kilka miłych snów? Serio?
– Erin... – słowa przyjaciółki z jakiegoś powodu bardzo mnie uderzyły, a moje oczy sie zaszkliły – dobrze wiesz jaka jestem i jakie mam zdanie. Przepraszam cię... Wiem, że nie podoba Ci się fakt, że się zgodziłam.
– To nie ty powinnaś przepraszać. Damon powinien. I nie mnie, a raczej ciebie. Za to wszystko co przez niego przeżyłaś.
Po tych słowach Erin się rozłączyła, a w pomieszczeniu zapadła całkowita cisza.
– Ja... Chyba muszę zostać sama i... Zastanowić się nad tą sytuacją. To dla mnie za dużo... Za dużo na raz.
– Rozumiem – odezwał się – Rozumiem. Wróce do pracy. Daj mi znać kiedy wszystko już sobie ułozysz. Będę w moim gabinecie.
– Okej... Dam znać.
Damon faktycznie zostawił mnie samą, a ja ułozyłam się na kanapie i chwyciłam się za głowe.
– Uhh! Czemu to wszystko jest takie skomplikowane? Damon... Czemu się zgodziłam? Czy to co mówiłeś było szczerze? Naprawdę Ci tak bardzo na mnie zależy? Czy tylko udajesz? Tak dużo pytań, a żadnych odpowiedzi...
* * *
Dwa miesiące później już wszystko wiedziałam. Odbyłam kilka rozmów z Damonem. I z Erin. Ale ona bardziej chciała mnie zabić niż pojawić się na ślubie. Wielokrotnie mówiłam jej, że tego się już nie da tak łatwo cofnąć. Musiałam jaj wszystko tłumaczyć przez godzinę, żeby się zgodziła mi towarzyszyć. Powiedziałam jej, że może zabrać Logana ze sobą, żeby się nie rzuciła na Damona.
I faktycznie. Była tam. W pierwszej ławce, czekała na koniec ceremonii. Na jej twarz było widać zmartwienie i niechęć do pana młodego. Na mojej jedynie niepewność. Postanowiłam się zgodzić na ten ślub pod jednym warunkiem. Miała tam być Erin i maksymalnie jeszcze 9 innych osób. Przy większej ilości ludzi bym się okropnie stresowała. Tak więc była tam Erin, jej chłopak, Logan i 8 innych mężczyzn, których nie znałam. Damon powiedział, że to jedynie jego najbardziej zaufani ludzie z jego otoczenia. W tym też, organizator jego imprezy urodzinowej.
Przez moment nawet zachciało mi się śmiać, ponieważ kiedy urzędnik spytał się czy ktoś ma coś przeciwko temu małżeństwu, Logan musiał zakryć Erin usta i ją przytrzymać z całych sił, żeby nie zaczęła krzyczeć na całom salę. Biedny chłopak był czerwony z wysiłku.
– A czy ty, Miro Davis, bierzesz sobie Damona za męża i ślubujesz mu wierność i że go nie opuścisz aż do śmierci?
– Ja... – przełknęłam śline i spojrzałam w oczy mężczyzny z którym brałam ślub – Ja... Tak. – w jego oczach natychmiast pojawiła się ulga i radość.
Po wszystkim ja oraz Damon się pocałowaliśmy i podałam bukiet mojej najbliższej mi przyjaciółce.
Gdy wróciłam z moim mężem do już naszego domu, on wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Bardzo szczęśliwego. Zupełnie jak mały chłopiec, który dostał swój wymarzony prezent na urodziny. I nawet podobał mi się ten widok. Jeszcze nigdy nie widziałam żeby tak się z czegoś cieszył i był tak radosny. To było... urocze.
– Moja piękna żona... – wyszeptał mi w włosy kiedy oboje leżeliśmy w łóżku – nawet nie wiesz jak bardzo czekałem na ten moment... Jak bardzo chciałem usłyszeć, że się zgadzasz.
Od tamtego momentu, Damon codziennie rano przytulał mnie, całował i mówił najróżniejsze komplementy. A wieczorem czekał, aż zasnę i dopiero potem sam również kładł się spać. Robił to, żeby było mi łatwiej.
– Dobranoc, misia... – pocałował mnie delikatnie w usta i usiadł obok mnie – śpij dobrze, kochana.
* * *
𝟔 𝒍𝒂𝒕 𝒑𝒐́𝒛́𝒏𝒊𝒆𝒋...– Evan! – Podbiegłam do chłopca i chwyciłam go w pasie – Evan... Piesek jest zmęczony...
– Daj spokój. Odgryzie mu rękę to młody się nauczy, że doberman to nie jest słodki szczeniak. – Zażartował mój mąż.
– A może sam mu to zaprezentujesz jak taki mądry jesteś, hm? To jeszcze dziecko.
– No już już... Tylko żartowałem. Evan, słuchaj się mamy. – zaśmiał się Damon.
Evan to było nasze starsze dziecko. Była jeszcze dziewczynka, Willow. Damon wybierał dla niej imię. Ja wybrałam dla synka. Willow spała w swoim pokoju, który kiedyś był mój. Drzwi były oczywiście otwarte, ponieważ mała miała dopiero pięć lat. Damon stał przy wejściu i jej pilnował, a ja bawiłam się z tym małym diabłem. Miał 6 lat, a już wiedziałam jak bardzo podoby z charakteru będzie podobny do ojca.
CZYTASZ
SMS od „nieznany„
RomanceMira dostaje sms od nieznanego numeru. Osoba nie odpuszcza i nawet po zmianie numeru główna bohaterka dostaje wiadomości. „Misia" - tak nazywał ją prześladowca.