37 - telefon
Tydzień później. Damon najwidoczniej stwierdził, że nie ma sensu ze mną grać, ponieważ tak czy siak nie osiągnnie swojego celu. Skąd to wiedziałam? Bo już potem nie chciał ze mną grać. A szkoda. Może wywalczyłabym sobie wolność.
Siedziałam w salonie i czytałam książkę, ten mało znaczący typek był w kuchni i robił jedzenie.
W pewnym momencie usłyszałam cichą melodię za mną. Na komodzie leżał telefon. Damon musiał go tam zostawić.
Delikatny uśmiech wkradł się na moją twarz w momencie kiedy przyszedł mi do głowy pewien bardzo głupi pomysł.
𝘊𝘻𝘺 𝘱𝘰𝘸𝘪𝘯𝘯𝘢𝘮 𝘵𝘰 𝘻𝘳𝘰𝘣𝘪ć? 𝘕𝘪𝘦.
𝘊𝘻𝘺 𝘵𝘰 𝘻𝘳𝘰𝘣𝘪ę? 𝘖𝘤𝘻𝘺𝘸𝘪𝘴́𝘤𝘪𝘦, ż𝘦 𝘵𝘢𝘬.Chwyciłam za komórke i odebrałam. Połaczenie było od jakiegoś Jake'a. Nie miałam pojęcia kto to był.
– Witaj mój przyjacielu! – odezwał się męski głos po drugiej stronie.
– Dzień dobry. – powiedziałam.
– Hm? Kto mówi?
– Jestem Amber. Kimś na kształt asystentki Pana Damona – oznajmiłam profesjonalnym tonem – Pan Hunt, jest chwilowo niedysponowany. Mogę przekazać mu wiadomość od Pana, gdy mój pracodawca będzie miał chwilę.
Spojrzałam w stronę kuchni, aby upewnić się, że Damon nie wiedział co robię. Na szczęście był zajęty gotowaniem.
– Asystentka w domu?
– Tak – odparłam pewnie – przecież Pan Hunt przeniósł się na pracę zdalnom. Robię mu kawę, czarną, przynoszę papiery, przypominam o sprawdzeniu skrzynki pocztowej i tym podobne.
– Rozumiem. Proszę przekazać mu, że zorganizowałem mu imprezę urodzinową i ma się zjawić. Może przyjechać z osobą towarzyszącą. Adres wyśle mu sms-em.
– Mhm, oczywiście. A kiedy odbędzie się ta impreza? Data i godzina, poproszę.
– W dzień jego urodzin, o 20 się zaczyna.
– Rozumiem, miłego dnia zatem.
Kątem oka zauważyłam jak Damon zmierza w moją stronę. Rozłączyłam się szybko i odstawiłam telefon tam gdzie był.
– Mira, gdzie dzwoniłaś?
– Do dupy słonia – odpowiedziałam całkowicie poważnie.
– Mira.
– Damon.
– Mira – jego głos stał się bardziej surowy.
– Damon.
– Mów w tym momencie, z kim rozmawiałaś przed chwilą przez mój telefon.
– Jejku spokojnie. Tylko odebrałam połaczenie.
– Z kim roz-ma-wiałaś?
– Jakiś Jake dzwonił – odparłam spokojnie – nie mówiłeś, że za niedługo masz urodziny.
Twarz mężczyzny natychmiast złagodniała, gdy usłyszał, że wcale nie rozmawiałam z policją lub kimś innym.
– Miałem Ci powiedzieć jutro. Co chciał?
– Mówił coś o imprezie urodzinowej dla ciebie o 20 i że możesz przyjść z kimś. Wyśle Ci adres w wiadomości. Kiedy są twoje urodziny?
– Za 5 dni. Oczywiście zabieram cię ze sobą.
– Em... A mam nietypowe pytanie.
– Słucham.
– Erin też by mogła-
– Absolutnie nie. Nawet nie rób sobie nadziei, że pojedzie tam z nami.
– Dlaczego? – spytałam zawiedziona.
– Ponieważ. To. Erin.
Całkowicie rozumiałam i widziałam sens w tej odpowiedzi. Erin należy do osób, których się nie zaprasza jeśli chce się mieć dzień bez żadnej dramy czy podobnych rzeczy.
Nie mogłam jednak odpuścić tak szybko.
– Proooszę! – złożyłam ręce jak do modlitwy i zrobiłam maślane oczy – Obiecuję, że Erin nic nie odwali, a ja będę cały czas na widoku.
– Mira-
– Błagam! Podaj cenę, a zapłace. Nie chcę tam być sama w otoczeniu ludzi, których kompletnie nie znam!
– A ja to co? Przecież tam będę.
– Ty się nie liczysz.
Przyznam, że moja odpowiedź była bardzo odważna i natychmiast po wypowiedzeniu tych słów, miałam ochotę walnąć się w czoło za moją głupote.
Damon wyglądał na trochę zdziwionego, trochę złego, a trochę rozbawionego moją odpowiedzią.
– W sensie- Ty jesteś solenizantem, więc to oczywiste, że będziesz. Proszę, naprawdę ładnie proszę.
Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę nad odpowiedzią.
– Myślę, że możemy się dogadać. Ktoś musi jej pilnować, a ty faktycznie masz być ciągle widoczna.
– Tak! Dziękuję!
– Jeszcze jedno – powiedział.
– Hm?
Uśmiechnął się po czym pokazał na swój policzek, od razu wiedziałam o co mu chodziło. Niechętnie zbliżyłam się do niego i złożyłam szybki pocałunek na policzku mężczyzny. Na szczęście to jedyne czego ode mnie oczekiwał.
– A mogę pojechać z nią jutro na zakupy? Kupię sobie sukienkę na tą imprezę i jakiś prezent.
Hunt westchnął jedynie i niechętnie pokiwał głową, dodając, że tylko jeśli on mnie tam zawiezie i będzie nas pilnować.
Zostało tylko wymyślić prezent dla niego.
DOTARŁEŚ DO TEGO MOMENTU, TO CHYBA ZNACZY, ŻE KSIĄŻKA CI SIĘ PODOBA, CO NIE? DLACZEGO ZATEM NIE DASZ GWIAZDKI I CZEMU NIE KOMENTUJESZ? TO NIC NIE KOSZTUJE, A JA MAM WIĘKSZĄ MOTYWACJĘ DO DZIAŁANIA!
PROSZĘ, NAPISZ KOMENTARZ I ZAGŁOSUJ.
CZYTASZ
SMS od „nieznany„
RomanceMira dostaje sms od nieznanego numeru. Osoba nie odpuszcza i nawet po zmianie numeru główna bohaterka dostaje wiadomości. „Misia" - tak nazywał ją prześladowca.