Czerwone Wino

608 34 75
                                    

Czerwone Wino

Jako, iż Damon z całych sił próbował zaplusować u mnie, powiedział, że dzisiaj miałam jego kartę i mogłam wydać tyle pieniędzy, ile miałam ochotę. Erin słysząc te słowa natychmiast odpuściła swoje początkowe plany na zakupy i od razu zabrała mnie do najdroższego sklepu z sukienkami jaki znalazła.

Obie wybrałyśmy po kilka sukienek i skierowałyśmy się do przymierzalni. Kasjerka patrzyła na nas jak by bała się, że zamierzamy ukraść te ubrania.

Może dlatego, że byłyśmy w ekskluzywnym sklepie, gdzie najtańsza rzecz kosztowała 8 tysięcy, a my byłyśmy ubrane jak menelki. Ja w za dużej, męskiej koszulce i dresowych szortach, a Erin w pogiętej koszulce z kotem i podobnych szortach do moich, z tą różnicą, że jej były szare, a moje białe. W dodatku obie miałyśmy roztrzepane włosy.

– Długo jeszcze, Erin? – zawołałam – Jesteś tam chyba pół godziny.

– Już wychodzę.

Dziewczyna staneła przed moimi oczami i zrobiła obrót. Pierwsza jej sukienka była granatowa z dekoltem w serce i sięgała jej do kolan. Minusem był fakt, że znajoma miała w niej ograniczony ruchu nogami. Druga kreacja to fioletowa sukienka do kolana z dekoltem w kształcie prostokąta na cienkich ramiączkach. Uznałyśmy, że idealnie pasuje do jej włosów i wygląda dobrze na jej figurze. Kosztowała 10 tysięcy i trochę.

Ja wybrałam trzy sukienki w kolorze czarnym. Pierwsza odpadła, ponieważ okazało się, że ledwo zasłoniła mi tyłek. Druga okazała się zbyt ciasna w talii jak dla mnie. Trzecia byłaby idealna, gdyby nie fakt, że odsłaniała mi prawie cały dekolt.

– No tu chyba żartujesz. Nigdzie tak nie pójdziesz. – zaprotestował Damon.

– A co źle wygląda? – spytała.

– Wygląda nieziemsko, ale właśnie w tym problemem. Nie mam zamiaru patrzeć jak ogląda się za tobą każdy możliwy facet i spogląda Ci na biust.

– To nie patrz i tyle – odpowiedziała Erin.

–;Uspokoić się oboje – powiedziałam – ubiore na górę jakąś koszulę, która zasłoni mi dekolt i po sprawie. Pasuje Damon?

– Niech będzie.

– Erin?

– Ten chuj nie ma prawa mówić Ci o tym, czego możesz, a czego nie. Ale jeśli to oznacza, że pan maruda przestanie narzekać to mi pasuje.

– No i cudownie! Idziemy zapłacić.

Kasjerka zeskanowała ubrania i podała nam cenę:

– Dwadzieścia pięć tysięcy, sto pięćdziesiąt dolarów. Kartą?

– Tak, kartą – Miałam nadzieję, że Damon mnie nie zabije za tyle pieniędzy – Przeszło?

– Tak, transakcja potwierdzona pomyślnie. Miłego dnia.

– Wzajemnie, do widzenia. – odpowiedziałam kobiecie i opuściłam sklep.

– To co, Damon stawia dzisiaj, więc idziemy na sushi? – zaproponowała Erin.

– Nie, jest już po dwudziestej, a jeśli chcemy dotrzeć do domu przed północą to musimy już wracać.

– Po pierwsze, chuj mnie to obchodzi. Po drugie, nie jesteś b jej ojcem. Po trzecie, dałeś hej wolną rękę, dlatego to ona decyduje dzisiaj. Jak bym mogła, to już dawno bym Ci ukręciła ten zjebany łeb.

– Właściwie, to nie mam ochoty na sushi. Możemy pójść na burgery, a potem do domu.

***

W wieczór imprezy Damon pojechał po Erin. Zanim znalazłyśmy ś się w środku, obie dałyśmy mu prezenty. Ode mnie dostał srebrny sygnet z literą D i bransoletę do zestawu. Od razu założył na siebie dodatki.

SMS od „nieznany„Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz