17. gilipollas gruñón (naburmuszony dupek)

5.9K 292 46
                                    

Misiaki, ostatnie przypomnienie! Jutro na mojego instagrama: nacia_autorka wpada post, który jest związany z czymś, co ukrywałam przez wiele miesięcy i sprawi, że moje pisanie wejdzie na inny poziom.

Jeżeli chcecie o wszystkim decydować, być na bieżąco i mnie tam wspierać to możecie zostawić obserwację ❤️

Nie udało wam się wczoraj spełnić mojego deala, ale mimo to wrzucam wam dzisiaj rozdział, bo wiem, że bardzo go chcieliście. To w podziękowaniu dla tych, którzy jednak postanowili zaobserwować mnie na Tik toku;)

MELISSA

Mieszkam u Hugo już kilka dni i dogadujemy się całkiem nieźle. Praktycznie nie ma go w domu i wraca dopiero, gdy śpię. Od dzisiaj rozpoczęłam swoją prace, bo wczoraj podpisywałam umowę z jego całym zarządem. Było to cholernie stresujące przeżycie, ale każdy zrozumiał decyzje Hugo i właściwie ją poparł, twierdząc, że wyjdzie mu to na dobre.

Poznałam Ariel, jego przemiłą gosposie, która pierwszego dnia po przebudzeniu się u niego w mieszkaniu wszystko dokładnie mi wytłumaczyła. Zrobiła mi do tego pyszne naleśniki z truskawkami, a na deser matche, którą wprost uwielbiam. Pokazała mi mój pokój i generalnie oprowadziła po apartamencie, tłumacząc różne rzeczy oraz opowiadając śmieszne historie związane z Hugo. Okazało się, że współpracuje z nim od samego początku, gdy tylko się tu wprowadził. Podobno daje jej tak ogromną pensje, że może spokojnie żyć sobie do końca życia, mając odpowiednią sumę na swoje zachcianki.

Większość czasu spędzałam w kancelarii, a gdy wracałam do jego mieszkania, spędzałam go w swoim pokoju. Wymieniliśmy nie dużo zdań, a jeżeli już to ograniczały się do jakiś bzdurnych tematów, które raczej niczego ciekawego nie wnosiły. Od dzisiaj zaczynaja się trzy miesiące, które będę musiała spędzić w jego towarzystwie i nie zapowiadają się wcale tak źle jak o tym myślałam. Przy bliższym poznaniu Hugo wcale nie jest taki upierdliwy jak mi się wydawało, zachowuje się nawet całkiem przyzwoicie.

Dzisiaj nadszedł dzień, w którym muszę porozmawiać o wszystkim z Laurą. Widziała mój wywiad, a poza tym muszę jej przekazać wszelkie obowiązki związane z kancelarią, bo nie dam rady pracować w dwóch pracach. Będę czasami się tam pojawiać, ale jednak nie na tyle, żeby również brać udział w jakiś sprawach. Inni prawnicy powinni dobrze sobie poradzić z natłokiem wszystkich spraw.

Wsiadam do swojego porshe, a następnie ruszam z piskiem opon. Po około dwudziestu minutach jazdy jestem już pod kancelarią. Wzdycham ciężko, bo ta rozmowa raczej nie będzie należała do najprzyjemniejszych, ale mimo tego musi się odbyć. Zapewne nasłuchał się umoralniania ze strony Laury, ale ja też wcale nie jestem zadowolona z tego jak to wszystko się potoczyło. Moglibyśmy rozegrać to inaczej, ale jednak mimo tego, że może w pewien sposób próbowaliśmy, nie udało się. Teraz trzeba przyjąć konsekwencje na klatę i nie użalać się nad sobą.

-Melisso!-wita się ze mną promiennie Zoe.-Miło cię widzieć.

-Ciebie również Zoe, naprawdę.-posyłam jej promienny uśmiech.-Laura u siebie? Nie ma żadnego klienta?

-Nie.-przecząco kiwa głową.-Jest sama.

Potakuje, a następnie zmierzam do jej gabinetu. Wchodzę bez pukania do drzwi, a ona jest pochylona nad stertą papierów.

-Nie mam teraz czasu..-zaczyna, a następnie podnosi głowę.-Albo jednak mam.

Parskam śmiechem na jej komentarz, a następnie podchodzę, żeby przytulić ją na powitanie.

-Chyba mamy do przegadania
trochę rzeczy, co?-mówi w moje włosy, więc się od niej odsuwam.

Patrzy na mnie z miną pełną sceptyzmu, ale w jej oczach tańczą rozbawione ogniki. Nie tego się spodziewałam, ale to zawsze lepsze niż irytacja.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz