Decisive Game

24. Buenos recuerdos(dobre wspomnienia)

MELISSA

Hugo postanowił odwiedzić dzisiaj swojego tatę, tak jak zawsze w niedzielę, więc ja również wzięłam z niego przykład i postanowiłam odwiedzić swoich rodziców. Tak dawno się nie widzieliśmy, że mam wrażenie, że trochę jednak ich zaniedbałam. Rozmawiamy dość często przez telefon, a szczególnie robię to z mamą, ale jednak to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz.

Parkuje pod domem rodziców i z uśmiechem na ustach gaszę silnik. Nie mogę się doczekać aż w końcu ich zobaczę. Jestem ciekawa czy jakoś się zmienili przez te ostatnie miesiące, mam tylko nadzieje, że jakoś bardzo się nie postarzali, bo będę miała jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ostatni raz widzieliśmy się dwa miesiące temu, a to cholernie długo jak na to, że mieszkamy w tym samym stanie. Wyszło tak dlatego, bo zwyczajnie przez całe to zamieszanie, które działo się wokół mnie, nie miałam na to czasu.

Skanuje wzrokiem nasz mały, ale bardzo przytulny dom i od razu uderzają we mnie wspomnienia. Mieszkałam tu z rodzicami od urodzenia i jestem bardzo przywiązana do tego domu. Zawsze będzie kojarzył mi się dobrze. Cały dom otacza dość sporych rozmiarów czarny płot, a po środku znajduje się tego samego koloru brama. Z tyłu mama pielęgnuje ogród, który za każdym razem, gdy tylko go widzę, wywołuje we mnie pozytywne odczucia. Co roku dokupuje do niego róznokolorowych roślin lub kwiatów, powiększając tym samym swoją kolekcje.

Przód domu jest cały w szarej kostce, poprzeplatane czarnymi elementami. Obok stoi wolnostojący garaż, który z kolei jest świątynia taty. Gdyby mógł, pewnie spędzałby tam wszystkie swoje godziny. Żeby było śmieszniej, zamiast iść w tym kierunku skoro go to interesowało, zrobił całkowicie coś innego. Został księgowym, więc ma się to nijak do jego pasji, którą są auta. Sam ma w swoim posiadaniu kolekcjonerki okaz mustanga, który jest granatowy i BMW, które również ma coś, czego nie ma żadne inne.

Otwieram sobie kluczem furtkę, a następnie wchodzę po małych schodkach, prowadzących tuż do drzwi. Mam wrażenie, że w tej części LA powietrze jest jakieś świeższe, albo to ja po prostu coś sobie ubzdurałam, bo gdy się nim zaciągam, czuje się dotleniona i nastrojona pozytywną energią. Za to, gdy zaciągam się w powietrzem w samym centrum LA, wrażenia są zdecydowanie inne. Jedyne co czuć to dym, czasami trawkę i spaliny samochodów. Tutaj nie ma żadnej z tych rzeczy, przez co aż mam ochotę tu przebywać.

Powiadomiłam rodziców, że mam zamiar przyjechać, więc drzwi wejściowe nie są zamknięte na klucz, dzięki czemu swobodnie mogę wejść. W domu roznosi się zapach róży i imbiru. Ulubionym kwiatem mamy jest właśnie róża, więc od zawsze miała świeże płatki porozstawiane we wszystkich zakamarkach domu, a na dodatek jeszcze rożnego typu zapachy o tej samej woni. Co do imbiru- z kolei to jest jej ukochana herbata, którą zaparza sobie codziennie, bo twiedzi, że wspomaga to jej prace jelit, dzięki czemu nawet jak się naje ma całkowicie płaski brzuch. Moja mama cholernie od zawsze dbała o formę, więc jak na to, że ma 51 lat to naprawdę wyglada na zdecydowanie mniej. W tym temacie bardzo dba również o ojca, który musi trzymać się diety razem z mamą. On z kolei ma 53 lata, a również wyglada zdecydowanie młodziej.

Jeżeli chodzi o rzeczy związane z magią, również mam to po mamie. Od zawsze stawiała tarota, interesowała się znakami zodiaku oraz astrologią i uwielbiała mi o tym opowiadać. Ojciec wiedząc to, oświadczył jej się w planetarium, w którym specjalnie wykupił pokaz, gdzie wyświetliła się gwiazda, na której podczas tego, gdy zaczęła spadać, wyświetliło się imię mamy oraz pytanie czy za niego wyjdzie. Pamietam, że gdy po raz pierwszy usłyszałam tą historie, miałam chęć się popłakać. To jak piękne to było z jego strony i jak bardzo wyjątkowe, sprawiło, że ja od zawsze też chciałam, żeby ktoś oświadczył mi się inaczej niż wszyscy. Może to głupie, ale miłość rodziców jest dla mnie przykładem i bardzo bym chciała, żeby przyszły mąż właśnie tak mnie traktował.