40. beso prohibido(zakazany pocałunek)

7.1K 446 60
                                    

HUGO

Malcom, mój kierowca, zostaje powiadomiony o całym zajściu przeze mnie, ale informuje go, że pojedziemy tam bez Zane'a. Nie chce, żeby widział, że jadę po Melissę pod jakiś klub kilka godzin przed najważniejszym meczem w mojej całej karierze. Finały NBA w tym momencie są gdzieś z tylu mojej głowy, a adrenalina mnie napędza, żeby znaleźć się jak najbliżej niej. Mimo naszej kłótni nie wybaczyłbym sobie, gdyby stało jej się coś złego. Teraz przynajmniej wiem gdzie wyszła, cały jej głos był roztrzęsiony, więc mogę tylko domyślać się co tam zaszło.

Melissa ma przeszłość, która wiąże się z molestowaniem seksualnym, więc wręcz się, kurwa, o to modlę, żeby nie okazało się, że ktokolwiek tknął ją chociażby palcem bez jej zgody albo co gorsza zrobił coś jeszcze gorszego. Nie wyobrażam sobie jaką ogromną traumę musiałaby po tym mieć i nie mam pojęcia czy byłaby w stanie się z tego wygrzebać. Wiem jak bardzo przeżywała tą sytuacje ze swoim byłym chłopakiem i naprawdę liczę na to, że nic w tym kierunku się nie wydarzyło.

Po dziesięciu minutach jestem już pod klubem i wybiegam z samochodu. Rozglądam się wokół, zerkam w telefon i kieruje się w miejsce, gdzie dokładnie  znajduje się Melissa. Po chwili dostrzegam ją. jak stoi i obejmuje się ramionami, a jej całe ciało drży. Zakładam na głowę kaptur, aby nikt mnie nie rozpoznał, bo chce ją stąd jak najszybciej zabrać. Nie ma teraz mowy o żadnych zdjęciach lub nagraniach z fanami.

-Wisienko...-szepcze, ona się wzdryga, ale na mój widok jej oczy zalewa fala ulgi.-Zaraz wszystko mi opowiesz, wsiądźmy tylko proszę do auta.

W odpowiedzi kiwa głową, ja obejmuje ją, a następnie szybkim krokiem zmierzamy w stronę auta. Po kilku chwilach wsiadamy do środka, a Malcolm domyślając się, że potrzebujemy prywatności, zasłania specjalną kotarę, która uniemożliwia mu słyszenie tego o czym za chwile będziemy mieli okazje rozmawiać.

-Proszę, powiedz mi tylko, że żaden mężczyzna nie zrobił ci krzywdy.-łapie ją za dłoń.

-Mi nie.-kręci głową.-Ale Sarze już tak.

Oddycham z ulgą na dobre wieści związane z tym, że ona ma się dobrze. Ale zaraz, kim jest Sara?

-Sarze?-zdziwiony mrużę oczy.

-Asystentce Matta.-ukrywa w dłoniach twarz, a ja zdziwiony marszczę brwi.-Zgadałyśmy się dzisiaj na twoim treningu, a po naszej kłótni napisałam do niej wiadomość czy nie chce pójść ze mną do klubu. Jestem taką cholerną idiotką.-wzdycha ciężko.-Mogłam grzecznie siedzieć ba tyłku i nic złego by się nie stało.

-Zaraz.-mówię stanowczo.-Opowiedz mi wszystko od początku, bo na razie średnio cokolwiek rozumiem.

-Spotkałam się z Sarą, odwiedziłyśmy Kasyno na Freemont Street, udało mi się wygrać w blackjacka, no i później wpadłyśmy na pomysł, że pójdziemy do klubu.-zerka mi w oczy, a w jej oczach da się zauważyć łzy.-Wszystko było dobrze dopóki dwóch facetów nie postanowiło postawić nam drinków.-zaciskam dłoń.-Ja od razu wyczułam, że jest to podejrzane, więc poprosiłam Sarę, aby pod żadnym pozorem nie piła drinka od żadnego z nich. Niby się zgodziła, ale bardzo chciała do nich podejść, a ja jej nie odmówiłam.-odwraca ode mnie spojrzenie, a ja czuje w środku narastającą złość.-Okazało się, że są braćmi i są właścicielami kasyna, w którym byłyśmy wcześniej. Ja rozmawiałam z jednym z braci, a ona z drugim. W pewnym momencie zniknęła mi z oczu, ale pomyślałam po prostu, że poszli gdzieś tańczyć. Zatańczyłam jeden taniec z tym facetem, bo zaczęłam czuć, że coś jest nie tak.-wciąga powietrze.-Znalazłam Sarę leżącą w łazience. Ten facet jej czegoś dosypał Hugo. Nie miała praktycznie żadnych funkcji życiowych. Oddychała, ale słabo. Nie mam pojęcia co mógł jej dosypać, ale tak cholernie ją prosiłam, żeby niczego nie piła..-z jej oczu łzy ciekną już ciurkiem.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz