30. gratitud(wdzięczność)

5.3K 314 95
                                    

MELISSA

Właśnie wróciłam ze spotkania z Laurą do domu i powinnam zająć się ogarnianiem maili Hugo oraz zaplanowaniem wszystkiego. Ten tydzień będzie dość mocno nerwowy, bo w weekend chłopaki przecież grają finały NBA.
Domyślam się, że Hugo jest bardzo zestresowany i przydałoby mu się coś, co w jakimś stopniu by go odstresowało, bo trzymanie w sobie negatywnych emocji nigdy nie wychodzi na dobre.

Po drodze kupiłam sobie malinową latte na mleku owsianym, które jest zdecydowanie zbyt dobre jak na to, że miałam już nie pić żadnych słodkich napoi. Ostatnio stwierdziłam, że mogłabym trochę schudnąć, bo zbyt bardzo sobie odpuściłam, ale jak widać idzie mi świetnie. Siadam przy komputerze, a następnie otwieram jego skrzynkę pocztową. Oczywiście maili jest jak codziennie cała masa, a ja muszę je wszystkie czytać. Otwieram pierwszego z nich, który jest od nike na temat naszej sesji zdjęciowej. Staycey podała dokładną datę premiery naszej wspólnej reklamy, która będzie miała miejsce pierwszego października, czyli miesiąca, w którym nasz układ dobiegnie końca.

Kolejne maile są zazwyczaj od fanek, które wysyłają mu roznegliżowane zdjęcia, wielokrotnie są to również nudesy, a softy to codzienność. Przynajmniej zawsze kilka z maili dotyczy również propozycji matrymonialnych, jakie Hugo mógłby mieć korzyści z bycia z każdą z tych dziewczyn albo generalnie co mają do zaoferowania. Czasami po przeczytaniu tego wszystkiego lansuje mi się mózg.

Słyszę pukanie do drzwi, więc marszczę brwi. Przecież Hugo ma klucze od domu, więc po co miałby dzwonić? W końcu to jego mieszkanie.
Podchodzę do drzwi i zaglądam przez wizjer, gdzie dostrzegam jego twarz.

-O kurwa.-mruczę, a następnie z prędkością światła otwieram mu drzwi.-Hugo, co się stało?-zmartwiona skanuje jego twarz, na której znajduje się kilka czerwonych plam.

Oglądam całą jego sylwetkę i okazuje się, że tylko jego twarz została poszkodowana. Pod nosem ma zaschniętą krew, na buzi czerwone plamy i uszkodzony łuk brwiowy.

-Pokaż ręce.-nie czekając na jakiś jego ruch, łapie jego dłonie, a następnie oglądam.-Poważnie Hugo, bójka, do chuja? Ile ty masz lat, co? Został niecały tydzień do twoich finałów NBA, a ty się tak urządzasz? Naprawdę?

-Puść mnie.-mówi tylko, a następnie wyrywa swoją dłoń z mojej i omija mnie szerokim łukiem.

Zaskoczona otwieram buzie, ale później ją zamykam. Hugo nigdy nie przejawiał się przemocą ani agresywnością, więc ewidentnie coś musiało wyprowadzić go z równowagi. Nie pachniało od niego alkoholem, a jego źrenice prezentowały się normalnie, więc nie może być to spowodowane żadnymi używkami.

-Hugo?-podchodzę do niego ponownie i łapie go za ramie.-Natychmiast powiedz mi co się stało.

-A jesteś moją matką, żebym musiał ci się spowiadać?-patrzy na mnie wściekle.

-W ten sposób na pewno nie będziemy rozmawiać.-parskam.-Nie chcesz mówić to nie, żegnam.

Puszczam jego ramię, a następnie z ukłuciem w sercu siadam ponownie do komputera, nie zwracając już na niego uwagi. Skoro chce zachowywać się jak skończony dupek i małolat, proszę bardzo, nic mi do tego. Ja mam być tylko jego menagerką, a nie go niańczyć. Ma racje, nie powinno mnie obchodzić co robił.

-Melisso...-wzdycha ciężko, a później podchodzi do mnie.-Przepraszam, po prostu dzisiaj nie jest mój dzień.

Nie reaguje na jego wyznanie, tylko dalej wpatruje się w ekran komputera. Bardzo mnie kusi, żeby na niego spojrzeć, ale tego nie robię. Wtedy czuje jego dłoń na moim podbródku i już po chwili jestem zmuszona patrzeć mu w oczy.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz