36. chocolate(czekolada)

6.6K 404 187
                                    

Maraton: 1/3

MELISSA

Siadamy przy ognisku, które przed chwilą zostało rozpalone przez chłopaków. Ja siedzę obok Hugo i Marnie, a cała reszta jest zamknięta w kółku.

-Ktoś ma ochotę na pianki?-pyta William i podnosi do góry opakowanie.-Nie musicie odpowiadać, tylko psychopata nie miałby ochoty na coś tak zajebistego.-dodaje po chwili, nie dając żadnej z osób możliwości na odpowiedź.

Podaje nam następnie do ręki po jednej piance i każdy nabija ją na swój patyk, który dostał wyrzeźbiony. Chłopcy podobno wzięli go z jakiejś szopy, która znajduje się na posesji. Kieruje patyk nad ogień, który przyjemnie go ogrzewa, a masa zaczyna się roztapiać, cała się złocąc.

-Jakbyś miała jeść jeden słodycz do końca życia to co by to było?-szepcze do mnie Hugo, gdy inni są pogrążeni w rozmowie.

-Myśle, że czekolada, a w szczególności ta z nadzieniem truskawkowym.-na samą myśl cieknie mi ślinka.-Kocham ją.

-Nienawidzę czekolady.-krzywi się Hugo, a ja wytrzeszczam oczy.

-Czy ja właśnie się dowiedziałam, że mam do czynienia z jakimś psychopatą?-otwieram szeroko oczy.-Jak można nie lubić czekolady? Ranisz me serce Hugo.

Brunet parska śmiechem.

-Mam coś takiego, że wystarczy mi dosłownie jedna kostka czekolady albo jeden batonik i jest mi już za słodko.-krzywi się.-Nie wyobrażam sobie jak można zjeść na przykład całą tabliczkę czekolady. Mam wrażenie, że mogłyby mi wypaść po niej wszystkie zęby.

-Jesteś zdecydowanie zbyt dramatyczny.-kręcę głową.-Już ci się pojebało w głowie od tych klubowych restrykcji. Nie jedząc czekolady nawet nie wiesz co tracisz.

-A może chciałabyś mnie przekonać do czekolady?-unosi do góry jeden kącik ust, a w jego oczach widnieją rozbawione ogniki.

Marszczę brwi i zaczynam się zastanawiać co może mieć na myśli. Niby w jaki sposób mogłabym go do tego przekonać? Jeżeli ktoś czegoś nie lubi to przecież nie da się go do tego zmusić. Przynajmniej ja tak nie potrafię.

-Nie rozumiem.-parskam nerwowo.-Co masz na myśli?

-Ciebie.-szepcze mi na ucho.-Twoje piękne ciało byłoby w stanie mnie przekonać do wszystkiego Melisso.

Czuje dreszcz, który wyraźnie przepływa po całym moim karku aż do prawej nogi. Mam ochotę odchylić głowę do tyłu i jęknąć.

-Nie mów mi takich rzeczy Hugo.-patrzę na niego karcąco.-Nie przy wszystkich.

-Zamiast mówić, mogę ci to zaprezentować.-odpiera pewny siebie, a to sprawia, że czuje kolejny skurcz podniecenia w dole brzucha.-Czy taka wersja zdarzeń bardziej ci odpowiada?

Mam wrażenie, że brakuje mi tchu. Gdy skanuje mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, a jego usta szepczą w moją stronę takie brudne gadki, mam wrażenie, że przepadłam.
Kto potrafiłby się powstrzymać, gdyby sam Hugo Velez składałby mu takie propozycje? Jestem przekonana, że nikt. Nie wiem kiedy nastąpił ten moment, kiedy zaczął być w stosunku do mnie taki odważny, ale skłamałabym, kiedy powiedziałabym, że mnie to nie kręci. Podoba mi się to, że taki mężczyzna jak on mógł się zainteresować kimś takim jak ja.

-Cóż, tak.-zagryzam wargę.-Myśle, że to odpowiada mi bardziej.

-W takim razie..-zaczyna, ale w tym momencie właśnie wcina mu się w zdanie Rhys.

-Hugo, kurwa.-mówi.-Próbuje coś do was powiedzieć od dwóch minut, ale żadne nie reaguje. W transie jesteście czy jak?

-Prowadziliśmy między sobą rozmowę, która wydawała mi się dużo ciekawsza niż twoje pytania.-puszcza mu oczko.-Stąd brak odpowiedzi.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz