45.dilemas (rozterki)

5K 307 45
                                    

HUGO

Ostatnie dwa tygodnie minęły mi na załatwianiu wszelkich spraw związanych z ojcem, jego pogrzebem i tym podobnymi rzeczami. Jestem wrakiem samego siebie i szczerze mówiąc nawet mam czasami problem w ciągu dnia z tym jak się nazywam.
Ilość rzeczy, która się skumulowała, jest dla mnie zbyt duża.

Zobaczenie swojego ojca, którego darze tak ogromną miłością oraz wdzięcznością, gdy leży w trumnie jest przerażajace i zapamiętam ten widok do końca życia. Teoretycznie powinienem być pogodzony z jego śmiercią, bo przecież wiedziałem, że ten moment kiedyś nadejdzie. Ojciec i tak miał ogromne szczęście, że udało mu się przeżyć aż tak długo, bo osobom z jego przypadłością udaje się to cholernie rzadko. Ale nikt nigdy mi nie wmówi, że na coś takiego człowiek jest w stanie się przygotować. Nie jest. Nigdy nie chcesz, aby bliska ci osoba opuściła świat, a przy tym samym i ciebie. Gdy patrzysz na swoją ukochaną osobę, która leży w grobie i nie ma w niej życia, na zawsze coś się w tobie zmienia i we mnie również się zmieniło. Poczułem się tak jakby zabrał ze sobą pewną część mnie, która jest zwana szczęściem. Od momentu, gdy dowiedziałem się o jego śmierci, nie poczułem go nawet przez sekundę. Jedyne co innego poczułem od smutku, odrętwienia i marazmu to strach, stres, ale w pewien sposób i ulga, że postanowiłem podjąć decyzje o zmianie klubu, w którym spędziłem kilka lat i miałem okazje wygrać mistrzostwo.

Ta decyzja dla wielu może wydawać się absurdalna i śmieszna, ale ja po prostu nie mogłem tam wrócić. Nie po tym jak bardzo kojarzy mi się to z ojcem i nie po tym jak zobaczyłem, a właściwie usłyszałem jakie mają do mnie podejście. Traktowali mnie zawsze jak każdego innego zawodnika, do żadnego z nas nie mieli personalnego podejścia. Jesteśmy maszynami do zarabiania pieniędzy i tyle. To właśnie zaprezentował mi jeden z członków zarządu podczas naszej ostatniej rozmowy w szpitalu. Na szczęście udało mi się odzyskać pamięć, a z moją głową już wszystko w porządku. Dochodzenie do siebie trwało około tygodnia, ale to całkowicie normalne.

Zostałem zawieszony na miesiąc, więc zanim w ogóle przystąpię do prowadzenia negocjacji z innymi klubami muszą minąć jeszcze dwa tygodnie. Nie mam pojęcia co będę robił w tym czasie, bo na nic nie mam ochoty. Każdy człowiek inaczej przezywa żałobę, ale ja nie potrafię udawać, że jest dobrze i nawet nie chce. Nie będę wychodzić ze znajomymi ani się śmiać, gdy mój ojciec został niedawno pochowany. Mam świadomość tego, że on nie chciałby, abym się tak zachowywał, ale nic na to nie poradzę. Wielokrotnie powtarzał mi, że po jego śmierci mam żyć pełnią życia i się nie zatrzymywać, ale jest to dla mnie nierealne i nigdy nie będzie. Na pewno nie kilka dni po jego śmierci, tak jak tego chciał. Nie da się przejść na porządku dziennym po takim zdarzeniu. Jedyne co sprawia, że chociaż przez chwile moje myśli są pozytywne jest to, że ojciec miał okazje zobaczyć jak wygrywamy. Jego pielęgniarka zapewniła mnie, że widział ostatnie minuty naszego meczu, a później nawet konferencje, na której wręczono mi odznaczenie MVP.
Ta informacja sprawiła, że odetchnąłem z ulgą. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby było inaczej. Gdyby nie miał okazji umrzeć ze świadomością, że jego każdy wysiłek nie poszedł na marne. Że jego synowi, który kiedyś mieszkał praktycznie w slumsach, udało się coś osiągnąć. Coś naprawdę ogromnego.

Przez ten cały okres czasu nie mogłem przestać jednak o pewnej kobiecie z czerwonymi włosami. Byłem przekonany, że uda mi się wymazać ją z pamięci, ale jak miałem to zrobić skoro wcale tego nie chciałem? Jak miałem zapomnieć o wszystkim, gdy tak dużo wniosła do mojego życia?

Jeszcze kilka miesięcy temu, gdyby ktoś wspomniałby mi chociaż o tym, że będę chciał mimowolnie spędzać więcej czasu z jakąś kobietą i naprawdę to polubię oraz nie będzie to relacja czysto przyjacielska, zapewne bym go wyśmiał i kazałbym stuknąć się w głowę.
Nie dopuszczałem nawet do siebie tej myśli, że mógłbym się w kogoś zaangażować emocjonalnie, bo zawsze twierdziłem, że nie mam po prostu na to czasu. Nie teraz, najlepiej nigdy, albo na pewno przez kolejne dziesięć lat. Może ewentualnie po zakończeniu kariery.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz