33. casa de madera(drewniany domek)

7.6K 377 124
                                    

MELISSA

-Podzieliłyśmy miejsca w aucie.-informuje Lea.-Marnie, Melissa, Hugo i William będą jechać razem. Reszta z tobą Zane.

-Czemu mnie to nie dziwi, że Marnie musiała uciec do innego auta?-parska.-Aż tak masz na mnie ochotę złotko, że boisz się nawet koło mnie usiąść?

Twarz Marnie pokrywa się jeszcze większym rumieńcem, a wręcz mam wrażenie, że prawie z jej nosa ucieka para. Zane zdecydowanie przegina z tymi chamskimi komentarzami, ale nie znam się z nimi długo, więc może po prostu ma taki styl bycia.

-Pierdol się Lyons.-syczy.-W takim razie Rhys pojedzie z wami, a ja z chęcią usiądę nawet z przodu koło Zane'a.-posyła mu słodki uśmiech, a on wywraca oczami.-W porządku?

Każdy kiwa głową, a później zajmuje wyznaczone miejsca. Podczas tego, gdy wsiadam do czarnego BMW na przód, wyraźnie słyszę jeszcze przekomarzanki Zane'a i Marnie. Ta dwójka chyba nigdy się ze sobą nie dogada. Nie mam pojęcia jak mają zamiar przeżyć kolejne dwa dni w swoim towarzystwie.

Wyjeżdżamy z pod willi Zane'a i jedziemy cały czas za nim. Pewnie właśnie w taki sposób umówili się z Hugo, bo ten nie próbuje go wyprzedzać, a zdążyłam zauważyć, że lubi szybką jazdę.

-Hugo, odpal radio.-mówi William.-Bo stypa w chuj jest jak na razie.

-Jakbyś jechał z Zanem, to nie mógłby nawet się odezwać, więc zamknij się i nie narzekaj.-odburkuje mu Hugo.-Nie będzie ci przeszkadzać jak włączę muzykę?-zwraca się do mnie.

To takie słodkie, że postanowił zapytać mnie o zdanie.

-Nie, puszczajcie sobie.-potakuje.-Każdy gatunek mi dopowiada prócz Country. Tego nie przeżyje.

-Tak jest, szefowo.-słyszę zza siedzenia głos Rhysa, a następnie podaje Hugo telefon z odpaloną melodią. Jest to Say My Name od Davida Guetty.

-You've been dressing up the truth
I've been dressing up for you
Then you leave me in this room, this room
Pour a glass and bite my tongue
You say I'm the only one
If it's true, then why you running, you running?

Oboje chłopaki, którzy siedzą z tyłu ,zaczynaja śpiewać na głos. Po chwili również dołącza do nich Hugo, unosząc kącik ust. Więc przemierzamy teraz Los Angeles, śpiewając Davida Guette i muszę przyznać, że jest to wyjątkowo przyjemne. Wszyscy trzej mężczyźni wcale nie fałszują, a ich trzy głosy znakomicie do siebie pasują.

-Ej!-przerywam im.-Dlaczego jeszcze nie założyliście boysbandu? Idealnie się nadajecie.

-A nie mówiłem, kurwa?-oburza się William.-Mówiłem wam idioci, że powinnismy śpiewać.

-Nie mogliśmy, bo nasz przyjaciel Hugo jest koszykarzem.-kręci głową Rhys.-Widzisz? Przez ciebie zmarnowaliśmy świetlaną przyszłość!

-Chuja nie świetlną.-kwituje Hugo, a ja parskam pod nosem.-Jedyne co byśmy osiągnęli pod względem muzycznym to koncerty w jakiś obskurnych barkach.

-A tam, pierdolisz.-macha ręką Wiliam.

-Może nawet na eurowizje byśmy kiedyś pojechali, a tak to wszystko na marne.-wzdycha z utęsknieniem Rhys, a ja wybucham śmiechem.

-Nie śmiej się Melisso.-sztucznie oburza się William.-Najpierw w nas uwierzyłaś, a teraz zabiłaś moje marzenia. Twoja dziewczyna Hugo to jest jakaś bipolarna.

-Johnson nie jest moją dziewczyną.-zaprzecza od razu Hugo.-Ale gdyby była, to musiałbym zrobić ci krzywdę za to jak o nie powiedziałeś.

-Już się tak nie gotuj kapitanie.-kwituje Will.-Daj se na luz.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz