15. miedo( strach)

7.4K 350 102
                                    

Mała niespodzianka w postaci rozdziału, bo tak ładnie prosiliście ❤️

Za 4 dni na mojego instagrama: nacia_autorka wpadnie post, który jest dla mnie naprawdę bardzo ważny i jest związany z pisaniem przeze mnie książek. Koniecznie was tam zapraszam! 🥹

MELISSA

-No to...Chyba mamy wszystko skończone.-wzdycha ciężko Hugo, a ja siadam pod ścianą, żeby trochę odpocząć.

Ilość pudel, która stoi teraz pod ścianą, jest niewyobrażalna i na myśl o tym, że będę zmuszona to wypakowywać jutro, nóż otwiera mi się w kieszeni. Przez wszystkie te lata mieszkania tutaj zgromadziłam tyle rzeczy, o których nawet nie miałam pojęcia albo już dawno o nich zapomniałam. Wyrzuciliśmy tyle gratów, że będę miała teraz do wyniesienia pięć worków, co będę musiała zrobił prawdopobnie na kilka kursów, bo w życiu nie dam rady zanieść tak ciężkich worków na raz.

-Na to wygląda.-kiwam głową, a Hugo odgarnia w tym czasie włosy z czoła.

Robienie tego wszystkiego w eleganckich ciuchach nie należy na pewno do najmądrzejszych pomysłów, ale wszystko wyniknęło tak spontanicznie, że tego również nie przewidzieliśmy. Nikomu nie chciało się przebierać, więc zrobiliśmy to tak szybko, jak to możliwe. Jest około druga w nocy, a Hugo ma z rana trening, więc to również nie jest najlepszym połączeniem, ale sam to sobie zrobił, więc w sumie nie jest mi go szkoda. No może tak minimalnie.

Skanuje go wzrokiem, bo zdążył właśnie odpiąć kilka guzików ze swojej koszuli, dzięki czemu widzę jego muskularny tors, po którym spływają kropelki potu. To najseksowniejszy widok, jaki miałam okazje zobaczyć ostatnimi czasy.

-Za pięć minut będzie tu po mnie szofer.-informuje mnie.-Wymieńmy się numerami Melisso, ja mam twój, ale ty nie masz mojego.

-A właśnie, skąd masz mój numer?-podnoszę się z podłogi i otrzepuje sukienkę z kurzu.

-Pozostanie to moją słodką tajemnicą.-puszcza mi oczko, a ja w środku się rozpływam.-Nie wszystko musisz wiedzieć.

-Dobrze, że już idziesz do domu.-wypalam.-Mam dość twojego towarzystwa. Muszę wypełnić się dobrą energią.

Hugo ignoruje mój komentarz, a na jego twarzy wykwita tylko charakterystyczny uśmieszek. Nie wiem dlaczego, ale taka cecha jest cholernie atrakcyjna. Nie jestem pewna jak do końca się to nazywa, ale gdy ja rzucam jakimś chamskim komentarzem albo mówię sarkazmami on wszystko to rozumie, a do tego reaguje na to uśmiechem lub żartem, zamiast się obrażać. Mam czasami nawet wrażenie, że taki sposób konwersacji w pewien sposób go kręci.

-Jeszcze nigdy w życiu nie prosiłem się żadnej kobiety, żeby wzięła ode mnie numer.-wpatruje się w moje oczy.-Twoja wyjątkowość wisienko jest wręcz namacalna.

Kręcę z politowaniem głową, a następnie proszę go, żeby wysłał mi swój numer w wiadomości. Dawna ja, ta która była nim wielce zafascynowana, prawdopobnie zsikałaby się w gacie, wiedząc, że ma najprawdziwszy numer do Hugo Veleza. Teraz, gdy już miałam okazje trochę go poznać, nie powoduje to u mnie takiej reakcji. Może to przez to, że znam jego charakter i mam świadomość jak okropne zrobił na mnie pierwsze wrażenie. Jestem wdzięczna Laurze, że zabrała mnie na jego mecz, bo pomijając te wszelkie negatywy, przynajmniej wyleczyłam się z obsesji na jego punkcie.

-Malcolm już podjechał, więc ja spadam.-zapina pospiesznie koszule Hugo, a następnie zakłada buty.-Jutro o dwunastej będzie firma, która pozabiera to wszystko.

-Jasne.-uśmiecham się.-Dziękuje...No wiesz.-odwracam się i wskazuje wszystkie pudła.-Za to i za twoją pomoc.

-Miałem lepsze rzeczy do roboty, ale jakoś przeżyje.-ostatni raz na mnie spogląda.-Do zobaczenia Johnson.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz