A

67 7 13
                                    


Dwa lata wcześniej.

Nie mógł wybrać sobie lepszego scenariusza na pobudkę niż składanie delikatnych, czułych pocałunków na szyi swojego męża. Rzadko kiedy ich poranki wyglądają tak kolorowo, oboje zwykle zajęci pracą, dziećmi czy domem, nie mają zwyczajnie czasu dla siebie. Nie pamięta kiedy ostatnim razem obudził się obok Naruto więc tym razem chciałby wykorzystać każdą sekundę. Szczerze mówiąc po ich wspólnej całkiem ciekawej nocy był raczej pewny, że Naruto wstanie z samego rana idąc prosto do pracy. Wczoraj wrócił wcześniej tylko po to aby przygotować dla nich uroczą kolację na dworze, taki odpoczynek był wręcz zbawieniem. Tyle lat po ślubie, a iskierki wokół nich nadal nie gasły, może nie zawsze mają czas by pielęgnować te uczucia, ale starają się jak mogą. Ich związek dodatkowo kolorowany jest przez dzieciaki, które codziennie wpychają im do życia jakieś swoje fantazje, bywają one dosyć przerażające. Dobrze, że Kiyomi zabrała je na małą wycieczkę do pobliskiej wioski bo żadne z nich nie umiało powstrzymać zachcianek, a chyba trochę głupio by było gdyby dzieci cokolwiek usłyszały prawda?

- Cześć. - powiedział cicho z lekko przymrużonymi oczami, przeciągając ręce nad głową. Jego blond grzywa rozrzucona była w każdą stronę, powieki miał sine, a białka oczu przekrwione mimo tego, że wyjątkowo dzisiaj spał jak zabity, nie martwiąc się niczym.

- Cześć. - przywitał go z delikatnym uśmiechem, dłoń wsuwając na policzek męża delikatnie gładząc jego rozgrzaną skórę. Naruto nie umiał się powstrzymać, przyciągnął go mocniej do siebie namiętnie całując jego usta co szybko zostało odwzajemnione. Powoli, leniwie..
Przecież mają troszkę czasu prawda?
Chociaż pięć minut.
Zbliżenie z każdą kolejną sekundą nabrało większego tempa, dłonie gubiły się w nagich ciałach, oddechy przyspieszały, a zegar tykał wybijajac godzinę ósmą zmuszając ich obu do przerwania tego jakże cudownego momentu lecz czy byli tym przejęci? Nie.
To jedna z tych chwil, która zaszła za daleko, a nagłe odepchnięcie byłoby grzechem więc jedyne co zostało zniszczone to wyjący budzik dzięki czemu oboje kontynuowali przez kolejne dwadzieścia minut.

- Zdążysz zjeść śniadanie? - zapytał blondyna, zarzucając na swój nagi tors, czarną idealnie wyprasowaną koszulę. Naruto bardzo by chciał, niestety w odpowiedzi jedynie dał mu szybkiego buziaka, wychodząc z pokoju. Tak po prostu, w pośpiechu, na schodach zakładając jeszcze jedną skarpetkę.
Został w domu sam.
A przynajmniej tak myślał.

Zszedł na dół by przygotować sobie coś na szybko, też zaraz zaczyna pracę więc musi wypić kawę oraz zjeść sałatke pomidorową leżącą w lodówce już od kilku dni. Nie opuszczało go dziwne uczucie drażniące w klatce piersiowej. Miał wrażenie jakby zaraz miało stać się coś złego, dlatego też przez ostatnie kilka minut chodził po domu ubrany już w pas roboczy na którym znajdował się Kusanagi oraz pieczęcie ukrywające inne ostrza. Przeczucie narastało z każdą minutą, chodził po salonie dłoń trzymając na rękojeści swojego miecza, jak zwykle był nieomylny.

Na samym środku pomieszczenia otworzyła się czarna dziura o małych niebieskich iskierkach wyglądam przypominając Chidori. Nie minęła sekunda, a w pomieszczeniu zawitał nieproszony gość, wysoki mężczyzna zakrywający twarz pod maską oraz kapturem, podobnie jak on miał przymocowany do swojego pasa miecz chowając go pod długą do kostek peleryną.
Można by pomyśleć, że oddział sensoryczny Konohy od razu wyczuje obcą chakre kontaktując się z właścicielem domu lecz nikt nawet nie zareagował. Był całkowicie sam na sam z..
Z kim?

Dziura za nim zniknęła, gość stał spokojnie swoimi czarnymi oczami wbijając bez strachu wzrok w błyszczącego Sharingana, który po kilku sekundach zniknął.
Mógł się tego spodziewać, mimo takiego wyglądu nie ma szans pozostać anonimowym, nie przed nim.

Written Leaf - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz