Jett jest naprawdę utalentowanym dzieckiem, kontrola krwi przyszła mu bardzo łatwo zważywszy, że nie miał żadnych predyspozycji do nauki tego odłamu. Zaczynał z samych książek, starych zapisków chcąc wreszcie zaimponować swojemu nauczycielowi z akademii, lecz nim ukończył naukę swoich nowych zdolności, padł ofiarą okropnego wypadku, do dzisiaj nie rozumie jak to się stało, nie pamięta zupełnie nic z tego okresu, jedynie moment gdy otworzył oczy w szpitalu, nie mogąc się ruszyć. Było to tak przerażające, że o mało nie wpada w atak paniki na samym starcie, na szczęście towarzyszył mu wtedy sam Hokage szczerze zainteresowany zdrowiem obcego dziecka. Dopiero później Naruto wytłumaczył mu, że został zaatakowany przez demona, którego chakra żyje w jego ciele. Uzumaki nie przejmował się wiekiem chłopca, nie owijał w bawełnę, po prostu uświadomił go w realnym zagrożeniu za do Jett jest cholernie wdzięczny. Po raz pierwszy ktoś nie potraktował go jak gówniarza..
Jakby tego było mało, Naruto wraz z Sasuke zaopiekowali się nim, a raczej dali możliwość oraz pewność tej opieki, dachu nad głową..
Kocha tych ludzi całym sercem, też dzięki nim był w stanie dowiedzieć się czegoś więcej na temat kontroli krwi ponieważ ku jego zdziwieniu, była uczennica Sasuke jest użytkownikiem krwi oraz pracuje w tej samej organizacji, która zapewniła chłopakowi godne życie, czy czegoś można chcieć więcej? Jeszcze tylko jakaś fajna dziewczyna i jazda.W rzeczywistości każdy kto daje rade z naturą wody, jest w stanie przyswoić wiedzę o krwi lecz nie są to zbyt czyste techniki, dlatego mało kto się w nie angażuje. Nie są one bardzo szkodliwe o ile mają dobre zastosowanie, zresztą jak większość technik choć do dzisiaj w podziemiach ukrywane są zwoje z zapieczętowanymi jutsu o różnej wadze, żadna nowość. Od zawsze były chronione..
Jednak wracając, Jett naprawde lubi sobie błaznować, kocha żarty, a sarkazm jest jego ulubionym hobby mimo to zawsze ciśnie mocno aby osiągnąć swój cel, uczy się, stara, jest naprawde inteligentny, ale..
No właśnie, jest jedno wielkie “ale”
Nie ważne jak łopatologicznie Kuro próbował mu wbić do tego głupiego łba, Jett nadal nie umiał tworzyć klonów z wody. No nie szło mu, a szczytem było jak ludzie zrobili sobie z tego widowisko, cala drużyna siódma, szósta oraz czwarta na niego patrzyły, irytujące..- Serio? Przecież to tylko klony, rodzice cię powinni nauczyć w pierwszych latach akademii, to banalne. - przewróciła oczami Nari, Jett jest naprawde wyjątkowym idiotą, a oczywiście tylko by pouczał innych. Brzydzi się takim zachowaniem..
Chłopak mimo dość przykrych słów, nawet na nie nie zareagował. Był już uodporniony na tego typu docinki i nie robiły wcale na nim wrażenia, zresztą czy powinny? Był już pogodzony ze śmiercią swoich rodziców, ale jakoś nie rozpowiadał tego na prawo i lewo, poza tym Nari nie jest typem osoby, która lubi znęcać się nad innymi więc pewnie po prostu o tym nie wiedziała.- Nie do końca. Klonowanie Cienia jest bardzo złożoną techniką, twój ojciec nauczył się jej dopiero po tym jak nie zdał akademii - wytknęła Saki niezbyt zadowolona z tego co powiedziała dziewczyna. Jeśli ma być szczera, nie przepada za nią, taka głośna i piskliwa..
Jak Naruto. Tylko on jeszcze trochę rozumu w głowie miał..- A może spróbuj zrobić je z ziemi? Ognia? Pioruna? - Jine spróbowała znaleźć mu jakieś inne rozwiązanie problemu lecz jak zwykle gadała od rzeczy..
- Nie da się zrobić klonów z pioruna. - wytłumaczył Ajisai z cichym westchnieniem. Cała drużyna szósta siedziała na jednym z większych kamieni, Ajisai miał skrzyżowane nogi oraz ręce intensywnie kombinując jak pomóc swojemu koledze z przeciwnego teamu. Oparta plecami o ten sam kamień Saki oczywiście znała odpowiedź, ale to nie jej zadanie..
Niech dzieciaki trochę pomyślą, zresztą Rin również milczał, a Yasai wyszedł zirytowany jakieś piętnaście minut temu, mają go zawołać jak skończą..
CZYTASZ
Written Leaf - Sasunaru
FanfictionTrzecia część Liścia skupiona jest na rozwoju najmłodszej części Konohy, która poza walką między sobą, musi także zapobiec wojnie oraz uratować Hokage.