13

60 5 1
                                    

Mimo spokoju jaki go ogarniał, wciąż nie mógł zasnąć. Nawet zamknięcie oczy wydawało się być ogromnym wyzwaniem, ale przynajmniej nie musiał zastanawiać się dlaczego. Zwykle takie bezsenne noce są efektem zbyt dużej ilości myśli, zmartwień, pracy,  ewentualnie krzyków Menmy, który nie może przejść kolejnego poziomu ulubionej gry.
Dzisiaj choć był okropnie zmęczony, marzył o śnie we własnym łóżku, musiał poczekać, aż Sasuke skończy brać prysznic i do niego przyjdzie. Niby wszystko było całkiem dobrze, nie czuł się jakoś źle, jutro jedynie czeka ich spotkanie z radą, Kazekage oraz wideokonferencja z resztą Kage czym w ogóle się nie stresuje, wszystko na pewno będzie cacy, ale..
Co chwila w jego głowie krążą słowa Sasuke, gdy powiedział, że był zamknięty w czterech ścianach..
Chyba wolałby już niczego nie wiedzieć niż martwić się jakimiś urywkami o które nie może nawet zapytać. Oby tylko nikt mu nie zrobił żadnej krzywdy..

- O czym tak myślisz? - zapytał Sasuke.
Naruto leżał z dłońmi pod swoją głową wpatrując się w sufit, gdy usłyszał głos swojego męża od razu spojrzał z delikatnym uśmiechem w jego stronę. Stał w samych dresach oparty ramieniem o framugę drzwi, jego mokre włosy idealnie opadały na oczy więc przeczesał je do góry dłonią by poprawić sobie widoczność.

- O kim. - poprawił go obracając się na bok, przytulił mocniej swoją poduszkę wlepiając wzrok w Sasuke, który powoli do niego podszedł siadając tuż obok. Uchiha również dużo o nim myślał, powrót do codzienności z pewnością nie będzie taki łatwy, ale zrobi wszystko by jakoś zrekompensować mu stracone lata.

- Sasuke…ale wszystko dobrze? Karmili cię? Dobrze spałeś? Nikt cię nie bił? - w końcu zdobył się na zadanie kilku prywatnych pytań, przy dzieciach lub współpracownikach nie wypadało, ich pokój to jedyne miejsce w którym przestaje być Hokage oraz ojcem, a staje się po prostu mężem.
Sasuke nie umiał się powstrzymać od cichego śmiechu, jego zmartwienia były całkiem urocze, zresztą skąd te pytania? Nie jest jakimś fiflakiem aby dać się od tak zlać, głodzić czy traktować. Gdyby usłyszał prawdę na pewno jednocześnie wpadłby w panikę jak i uspokoił wszystkie negatywne myśli co jest całkiem zabawne, ale cóż.
Do tego jeszcze będzie musiał poczekać z rok czy dwa.

- Tylko by spróbowali. Poza tym Shhida też tam był. Nie przez cały czas, ale częściowo został zamieszany w tę sprawę. - był to fragment, który bez problemu mógł ujawnić. To, że Shhida podróżuje po całym świecie szukając jakiejś odpowiedzi, sposobu, czegokolwiek by powstrzymać Czarnego Lisa jest wiadome już od wielu lat, współpracuje on z Wioską Liścia więc był w stałym kontakcie z zastęocą Hokage.

- Oh i co u niego? Wiem, że był w wiosce kilka dni temu, ale nie miałem czasu z nim pogadać. - zapytał spokojnie. Jego relacje z czerwonowłosym nie były przyjazne, ale nie były też wrogie. Już dawno zakopali topór wojenny, a Naruto zrozumiał, że jego więź z Sasuke jest czysto przyjazna. Tak samo Shhida zaprzestał jakichkolwiek sabotujących działań w ich związku, sporo go ominęło przez lata spędzone pod ziemią co w pewien sposób go wykończyło. Naruto szczerze mu współczuł, jako Hokage starał się wspierać go na każdym kroku bo kurde..
Te wszystkie przykrości, krzywe akcje…ile lat temu to było? Shhida bardzo się zmienił, choć nadal jest niezwykle irytującym gościem, wyszli kilka razy razem na piwo i było całkiem sporo więc!
Nawet się cieszył, że te lata spędzili razem.

- Dobrze. Nadal prowadzi badania na temat Czarnego Lisa, między innymi dlatego poszukiwaliśmy tereny w Amegakure. Zresztą jutro z nim pogadasz. - Naruto szybko wywnioskował, że to właśnie Shhida jest odpowiedzialny za sprowadzenie ciała Jiraiyi do Konohy. I dobrze, trochę mu ulżyło..

- Nasza rozmowa znowu schodzi na sprawy zawodowe. - dźgnął go delikatnie pod żebra zmuszając by wreszcie położył się obok co też zrobił z cichym śmiechem. Fakt, trochę go poniosło..
Przez ostatnie dwa lata ani przez chwile nie rozmawiał z nikim o sprawach prywatnych, może czasami z dawnym przyjacielem, ale nigdy nie przekroczyli żadnej granicy, nawet o tym nie pomyślał.

Written Leaf - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz