Wiele osób w wiosce liścia przyznało, że Menma jest wyjątkowym dzieckiem, dzieckiem od lat rozumie więcej niż jego rówieśnicy, ale skąd w ogóle ta pewność? Nikt nie odbierze mu wiedzy, jest podziwiany przez niemal wszystkich dorosłych gdy sam czuje się jak ostatni idiota.
Świat Shinobi jest bardzo rozłożony, historia jaką przeżyło pokolenie wyżej jest wyjątkowo inspirująca, to jak Naruto zmienił życie setek tysięcy ludzi jest niesamowite. Wywrócił wszystkich na głowy wnosząc kompletnie inne zasady, ludzie nie byli już tak bardzo zepsuci, więzi kładło się na pierwszym miejscu, walki na śmierć i życie było ostatecznością, a nie koniecznością..
Świat bez wojny w jakim przyszło mu żyć jest teoretycznie bardzo komfortowy, nie musi martwić się o dach nad głową, jedzenie, pieniądze..
Tak naprawde Menma zupełnie niczego nie rozumiał. Skoro wszystko jest dobrze, dlaczego tata nie może powiedzieć gdzie był? Z kim? Co robił? Dlaczego?
Może Shikari miała rację? Jej zdaniem całkiem prawdopodobnym jest, że wybuchnie wojna i nawet jeśli, nie czuje przed tym strachu, absolutnie nie o to chodzi.Menma po prostu musi mieć nad wszystkim kontrolę. Jeśli myśli, analizuje i nie umie czegoś rozgryźć wpada w poczucie niepokoju, nienawidzi tego.
- Jak pan Hokage sobie stąd pójdzie, będę mógł ci zdradzić co nieco. - było to oczywiście kłamstwo, nie może mu zdradzić ani grama informacji na temat swojej głównej misji, nawet Naruto niczego się nie dowie, jednak może mu wspomnieć o kilku innych rzeczach, takich jak wyciągnięcie ciała Jiraiyi? Jest to fragment, który zdradzi nawet Naruto, razem z Kazekage ułożyli plan wydarzeń oraz punktów o których powiedzą bo przecież jeśli całkowicie by zamilkli, byłoby to zbyt podejrzane.
- Huh!? To nie fair, dlaczego on może a ja nie? - oburzony Naruto machnął ręką, wręcz na niego krzyknął! Co on sobie wyobraża?
- Bo jest bardziej dojrzały niż ty. - wytknął swojemu mężowi. No teraz to przegiął..
Naruto zmarszczył wkurzony brwi, skrzyżował ręce na klacie. Czy on przypadkiem nie zapomniał kto tutaj jest Hokage? Szefem!?- Co to ma niby znaczyć? - w jego głosie słychać było obrażalski ton, który zwiastował nic innego jak małą potyczkę słowną. Zaczęli sobie docinać, Sasuke z każdym kolejnym słowem tylko pogrążał Naruto, robiąc z niego totalnego kretyna, aż wreszcie Uzumaki zaczął wypominać stare głupie błędy Sasuke typu wpadnięcie w drzewo na ich pierwszej misji po wojnie.
Tyle lat, a ten argument nadal górował.
Oczywiście oboje doskonale zdawali sobie sprawę z żartobliwej otoczki ich wypowiedzi, kłótnia nie była poważna, ale za to krótka ponieważ przerwana została cichym śmiechem Menmy.
Oboje spojrzeli na niego w zaskoczeniu, ich syn rzadko kiedy pozwalał sobie na uśmiech, a co dopiero śmiech, ale obserwując swoich rodziców w tak luźnym, komfortowym wydaniu, nie umiał utrzymać pozytywnych emocji w garści.- Nie musisz mi nic mówić tato. Myślę, że powinienem się nauczyć pewnych rzeczy.. - westchnął cicho zdejmując swój uśmiech. Chyba właśnie zrozumiał coś ważnego..
Nawet jeśli Naruto ma prawo być zły na męża, ma prawo mieć wątpliwości, może nawet boi się tej całej misji to…i tak potrafi stać, rozmawiać z nim, być uśmiechnięty. Po raz pierwszy od dawna zobaczył jego prawdziwe szczęście, może to głupie, ale jest dla niego ogromnym autorytetem więc chcąc nie chcąc przejmuje część jego zachowań..Mianowicie, czasami po prostu trzeba nic nie wiedzieć.
- Jakich? - zapytali jednocześnie przez co Naruto szturchnął Sasuke w odpowiedzi dostając mocniejsze uderzenie pod żebra.
Ponad trzydzieści lat na karku, dwójka dzieci, wysokie rangi, a oni nadal zachowują się jak gówniarze.- Że Naruto to mój ojciec i czasami jednak muszę być głupi. - wzruszył ramionami zyskując ogromnego plusa u Sasuke. Nigdy nie pocisnął po swoim ojcu nawet przy siostrze, ale przy Sasuke jakoś tak mu hamulce puszczają i przejmuje jego bezczelność.
CZYTASZ
Written Leaf - Sasunaru
FanfictionTrzecia część Liścia skupiona jest na rozwoju najmłodszej części Konohy, która poza walką między sobą, musi także zapobiec wojnie oraz uratować Hokage.