Od wyścigu minęło parę dni. Moje życie znów nabrało barw szarej codzienności, a kolejne nadciągające dni były monotonne. Pobudka, szkoła, jedzenie i spanie....dosłownie tak jak wcześniej. Miałam coraz to lepszy kontakt z Markiem, a jest to spowodowane tym, że odkąd pierwszy raz usiadł z nami na ławce w parku obok szkoły, to do tej pory z nami tam siedzi. Co przerwę mamy tam spotkanie naszej trójcy i obgadujemy wszystkie osoby, które nasuną nam się na myśl.
Swoją drogą, nie wiedziałam, że chłopacy mogą okazać się takimi plotkarami...
Próbowałam skupiać się na codziennych obowiązkach oraz kontakcie z tatą, który pracował jeszcze dłużej więc nie było to łatwym zadaniem. Moje myśli jednak odmawiały mi posłuszeństwa i notorycznie wędrowały wokół nieziemskiego bruneta, który zrobił w moim mózgu sztorm. Nie wiem jak to możliwe, że człowiek zmienia się w tak krótkim czasie, z zimnego i chłodnego kutasa staje się nagle osobą, która martwi się o mnie bardziej niż ktokolwiek kiedykolwiek. Z tyłu głowy, niby wiem, że Harry mógł go poprosić o to aby był do mojej dyspozycji, ze względu na jego wyjazd...ale co jeśli wcale tak nie jest? Mam wrażenie, że coraz bardziej zatracam się w jego przepięknych oczach, choć wiem, że nie mogę...staram się nie okazywać tego, że podoba mi się atencja z jego strony. Po naszej ostatniej rozmowie, gdy wyznał mi zasadę gangu Harrego - nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, ani jedną wiadomością. Z resztą, media też siedzą cicho, myślałam, że ta jedna akcja wystarczy aby wdrożyć się na usta redaktorów... Są bardziej wymagający niż mi się wydawało, muszę zrobić coś jeszcze aby Harry mógł wrócić do domu.
Najdziwniejsze jest to, że Jack w ogóle nie pyta o syna, może się już czegoś domyśla?
Z zamyślenia wyrywa mnie dźwięk mojego telefonu. Przewracam oczami i sięgam po telefon, znajdujący się na komodzie:
-Jeśli to znowu Olivia, która będzie chciała wyciągnąć mnie na zakupy to nie wytrzymam...-parsknęłam pod nosem. Mam na sobie dzisiaj komplet szarych dresów i tego samego koloru bluzy, dopiero co nałożyłam sobie maseczkę na twarzy i odpoczywam.
Thomas: Bubble tea o 17?
Widząc wiadomość na ekranie od razu pojawia mi się uśmiech na twarzy. Mimo, że zapierałam się, że dziś jestem cały dzień w domu to dla herbatki z Thomasem mogę zrobić wyjątek... tylko żeby się Olivia nie dowiedziała...
Rose: Pewnie, wyślij mi lokalizację!
Wysłałam wiadomość i usiadłam przed moją biało szarą toaletką:
-Nie spodziewałam się, że on o tym pamięta...-parsknęłam. - Myślałam, że rzucił tym pomysłem tak o...
Zaczęłam robić makijaż. Zrobiłam drobne kreski, które idealnie pasowały do moich jasno błękitnych oczu. Nałożyłam podkład, a zaraz później wykonturowałam swoje kości policzkowe różem oraz brązerem. Na czubek nosa oraz w kąciki oczów dodałam rozświetlacz, który prezentował się bardzo uroczo. Na koniec dodałam bordową szminkę na moje usta. Bardzo spodobał mi się ten makijaż, dawno nie wyszedł mi tak ładnie.
Podniosłam się z toaletki i udałam się w stronę łazienki. Wczoraj byłam za leniwa aby umyć włosy, więc dzisiaj od rana paraduje w koku, który żył swoim życiem. Uznałam, że mam za mało czasu aby myć teraz włosy, więc wybrałam ulizanego kucyka.
Zaczęłam układać włosy do tyłu i wlewać na nie żel. Wyglądałam komicznie, a włosy wyglądały na jeszcze bardziej potłuszczone.
PUK PUK
Do moich uszu dochodzi głośne pukanie do drzwi wejściowych:
-Kurwa nie ma mowy, że otworzę w takim stanie...-spojrzałam na moje włosy, które wydawały się tak tłuste jak olej.
CZYTASZ
The race of life
ActionO tym jak Niebo zakochało się w Piekle... Dedykacja: Dla tych co boją się zaryzykować. Żyjcie tak, abyście w momencie umierania nie żałowali, że czegoś w życiu nie zrobiliście.