Siedzę już trzecią godzinę w moim ulubionym miejscu i rozmyślam nad życiem. Jest to grób mojego najlepszego przyjaciela Charliego. Zawsze tutaj przychodzę, gdy mam jakiś mętlik w głowie. Nikt o tym nie wie, bo to moje tajemnicze miejsce, w którym mogę się wyciszyć.
Spędziłam z Charlim całe moje dzieciństwo. Wspominałam wcześniej, że od zawsze wolałam towarzystwo chłopców i on właśnie to we mnie zbudował. Charlie zmarł w wieku dziesięciu lat, został zamordowany przez swoją matkę, która była chora psychicznie.
Gdy się o tym dowiedzieliśmy, był to dla nas szok i tragedia. Dla moich rodziców, Harrego oraz innych sąsiadów...lecz po latach, każdy już o nim zapomniał, oprócz mnie.
To straszne....życie jest straszne. Rodzimy się po to aby przeżyć gorsze i lepsze chwile, a później... Później umieramy i nic po nas nie zostaje. Każdy po paru latach zapomina o tym, że kiedyś stąpaliśmy po ziemi.
Niestety już nie pamiętam głosu mojego zmarłego przyjaciela, jego wygląd minimalnie pamiętam. Lecz zawsze będzie w moim sercu.
Może i jestem wariatką, ale zawsze gdy tu przychodzę to rozmawiam do niego...mimo, że mi już nigdy nie odpowie to wiem, ze na de mną czuwa:
-Wiesz Charlie... nie wiem co to była za kobieta, ale jeśli jest z nią w związku to czułabym się fatalnie, wiedząc, że śmiał mnie dotykać...i ze mną flirtować... -powiedziałam, siedząc przy nagrobku i wlepiając wzrok w litery układające imię i nazwisko Charlie Davis.
Opowiedziałam mu wszystko to, co leżało mi na sercu - zawsze to robiłam.
-Ciekawe jakbyś wyglądał jako nastolatek... może nie musiałabym przejmować się jakimś kutasem ,którego obowiązuje jakaś pieprzona zasada gangu... -zahihotałam.
W tej samej chwili powiew wiatru uniósł moje włosy do góry, a liść z pobliskiego drzewa uderzył mnie w twarz.
-Oj dobra, ja tylko żartuje Charlie... -powiedziałam prześmiewczo, że to niby znak od chłopaka, który za te słowa najchętniej pacnąłby mnie w twarz zamiast tego liścia.
Mój telefon zaczął wibrować, a na ekranie wyświetlił się numer Thomasa.
-Halo, cześć Thomas.
-Dzisiaj o pierwszej trzydzieści, tam gdzie zawsze.
I się rozłączył.
Tak po prostu...
-Oni wszyscy są jacyś spierdoleni. - odchrząknełam, wyłączając telefon z powrotem. -Dobrze, będe musiała już lecieć Charlie... -podniosłam się z miejsca i zerknęłam ostatni raz na wysprzątany prze ze mnie grób. Dołożyłam dziś piękne kwiaty i przyniosłam mu piwo...na trzeźwo by tego nie zniósł...
Nie mam pojęcia czy lubi, bo niestety nie było mu dane spróbować...ale w samotności nie chciałam pić.
Zabrałam butelkę sprzed grobu i posłałam buziaka w kierunku nieba.
-Do zobaczenia, Charlie.
***
Spacerowałam parkiem i podziwiałam jesienny krajobraz. Na dworze robiło się coraz zimniej, a z drzew opadły już prawie wszystkie liście. Jeśli chodzi o mnie, uwielbiam każdą porę roku. Każda ma w sobie coś niezwykłego. Każda ma zalety oraz wady. Pory roku działają jak ludzie, w każdym jest coś fajnego ale i również zjebanego. Wiosna i Lato, piękna pogoda, ciepło na dworze. Długie wieczory, wakacje ze znajomymi i odpoczynek... można pojechać nad wodę, zrobić piknik i biegać w krótkim rękawku... Jednak istnieją takie gówna jak komary, które w ten letni czas wbijają nam się non stop w skórę. Niektóre dni są tak ciepłe, że trudno wytrzymać i można nabawić się niezłych chorób... Z kolei, jesień oraz zima należą do tych zimniejszych okresów podczas roku. Obchodzimy wtedy Haloween, które przynosi ze sobą niebywale cudowny nastrój. Robi się wtedy cynamonki oraz zbiera cukierki. Zimą pada śnieg, można lepić bałwana i taplać się w śniegu. Później obchodzimy święta Bożego Narodzenia, które spędzamy z bliskimi. To czas na to, aby wszyscy z rodziny znaleźli czas się spotkać z najbliższymi. Minusami dwóch powyżej wymienionych pór roku są takie rzeczy jak to, że nie możemy wyjść z domu bez pięciowarstwowej tarczy w postaci kurtki, bluzy, golfa i tym podobne... Jest naprawdę zimno i strach wychodzić z domu w taką pogodę...
CZYTASZ
The race of life
ActionO tym jak Niebo zakochało się w Piekle... Dedykacja: Dla tych co boją się zaryzykować. Żyjcie tak, abyście w momencie umierania nie żałowali, że czegoś w życiu nie zrobiliście.