Nastał następny dzień. Spędziłam tą noc w drugiej sypialni Harrego, która mieściła się na górze. Reszta spała w salonie na dwóch kanapach i materacach. Nie miałam ze sobą żadnych ubrań ani kosmetyków, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło. Wieczorem przeprałam tylko majtki aby na dziś były świeże, a spałam w koszulce mojego brata.
Przed spaniem napisałam wiadomość do ojca, że zostaje u Olivii na noc. Nie wiem czy uwierzy w tą wymówkę bo jednak niezbyt często się to zdarzało, że któraś z nas zostawała na noc. Ale co miałam niby lepszego wymyślić? Muszę być przed nim w domu aby niczego się nie domyślał.
Wstałam na równe nogi i ruszyłam w samych majtkach i koszulce w kierunku kuchni. Ku mojemu zdziwieniu, każdy jeszcze spał.
Otworzyłam drzwi lodówki i usłyszałam pisk:
-Ała kurwa!
Zza drzwi lodówki wyłoniła się ta sama blondynka, którą widziałam wczoraj z Harrym w łóżku.
-O, wybacz -powiedziałam. - Nie zauważyłam cię...
-Nie no luz -parsknęła śmiechem po czym podała mi rękę - Jestem Emma, miło mi cię poznać.
Ubrana była w słodką różową piżamkę, a jej styl nie pasował zupełnie do stylu mojego brata. Od rana była już w pełnym makijażu i dbała o najdrobniejszy szczegół swojej urody. Włosy miała zaczesane w schludne loczki, a usta nawilżone jakąś pomadką.
Tymczasem ja, która dopiero co wstała. Włosy nie włosują i żyją swoim życiem. Wyglądałam przy niej jak menel...
- Mi też miło, jestem Rose -podałam rękę i odwzajemniłam uśmiech. - Tak właściwie to kim jesteś dla mojego brata?
-Ciężko stwierdzić -podrapała się nerwowo po karku. - Bardzo dobrą przyjaciółką...
- Z korzyściami? - parsknęłam.
-Możliwe... -odwzajemniła śmiech.
-Jesteś stąd? -spytałam.
-Tak, poznaliśmy się z Harrym na imprezie i super nam się ze sobą rozmawia -odpowiedziała, otwierając szafkę z płatkami śniadaniowymi. - Zrobić ci płatki?
-Poproszę -kiwnęłam głową.
Dziewczyna nasypała do miseczki trochę płatków czekoladowych i zalała je mlekiem. Podała mi jedzenie, a sama zajęła miejsce obok mnie.
-Słyszałam, że dzisiaj Harry pooprowadza was trochę po mieście i że go potem zgarniacie do domu. Jeśli chcesz to możemy zrobić sobie babski dzień -zaproponowała, posyłając mi oczko.
- W sumie czemu nie? Przyda mi się odpoczynek od tych debili... -zaśmiałam się pod nosem. - Są tutaj niedaleko gdzieś sklepy? Muszę sobie kupić coś ładnego bo nic ze sobą nie zabrałam na przebranie...
-O tak, wspólne zakupy! -poklaskała w dłonie Emma. - Dosyć spora galeria znajduje się ulicę stąd, zjedz i ruszamy.
Pragnęłam zemścić się na Vinie. Zachowuje się jak kretyn. Jak nie ma Harrego to pozwala sobie na wszystko, a gdy mój brat się pojawia to jest dla mnie oziębłym kutasem. Chcę mu zrobić na złość i wzbudzić w nim jakąkolwiek zazdrość. Wcześniej przecież ją odczuwał gdy tylko widział jakiegoś typa w pobliżu, zobaczymy jak sobie poradzi przy Harrym.
Emma użyczyła mi swoich kosmetyków, ku mojemu zdziwieniu miała ona same najlepsze marki typu DIOR. Nie wiem skąd miała tyle hajsu na to wszystko, wyglądała jakby była w moim wieku, a nawet może i młodsza...
Skończyłam robić makijaż, dorabiając kreski i wypełniając usta pomadką. Byłam bardzo zadowolona z efektu, który uzyskałam. Jeszcze nigdy mój makijaż nie wyglądał tak dobrze i tak schludnie.
CZYTASZ
The race of life
ActionO tym jak Niebo zakochało się w Piekle... Dedykacja: Dla tych co boją się zaryzykować. Żyjcie tak, abyście w momencie umierania nie żałowali, że czegoś w życiu nie zrobiliście.