Wszystko zaczęło do mnie docierać... Vin zaryzykował dla mnie swoją karierę...a nawet i życie.Zaryzykował po to, abym była bezpieczna...
Poświęcił się dla mnie...Z resztą nie pierwszy raz...
Dziwny jest fakt, że zrobił to Dla Rose Miller, która chciała mu zrobić na złość przychodząc z innym na jego wyścig.
Dla Rose Miller, która pół życia go wkurwiała...
A przede wszystkim, dla Rose Miller, która jest siostrą jego najlepszego przyjaciela.
To jest kurwa pojebane...
Cały dzień w szkole o tym myślałam, myślałam o nas i o tym co się aktualnie między nami dzieje.
Chciałam mu podziękować za to co zrobił, ale nie miałam odwagi.
Byłam w szoku, że zrobił dla mnie coś takiego.Kim była w takim razie ta rudowłosa dziewczyna?
Może on też chciał zrobić mi na złość?
A nie wiem kurwa...
Najbardziej wkurwia mnie to, że jakaś głupia zasada chłopaków, którzy notorycznie zasady łamią - powstrzymuje mnie od spróbowania i doświadczenia miłości.
Najlepsze jest to, że wydaje mi się, że to mnie właśnie coraz bardziej napędza...
Dzięki chłopakom nauczyłam się doświadczać życia, próbować wszystkiego w życiu i nie bać się ryzyka.
Może i tym razem powinnam zaryzykować?
-Rose! -z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.
Zatrzepotałam rzęsami w górę i w dół, a następnie posłałam pytające spojrzenie Olivii.
-O czym ty tak rozmyślasz?- spytała, bacznie mi się przyglądając. - Jesteś jakaś dziwna od rana.
-Po prostu jestem zmęczona, wyluzuj -machnęłam ręką i położyłam głowę na swoim ramieniu opartym na ławce.
-Dobrze, zbliża się koniec naszej lekcji więc proszę was, aby zgodnie z umową wszyscy zapisali swoje osoby towarzyszące, z którymi udajecie się na bal maturzystów -powiedziała nasza wychowawczyni, która przypomniała mi znów o metliku w glowie, który był coraz mocniejszy.
Zaproponowałam Rayowi wspólne pójście na imprezę, a on się zgodził... Głupio mu tak teraz powiedzieć, że ma spierdalać...
Przy biurku nauczycielki zaczęły zbierać się po kolei osoby z mojej klasy. Zaczęli wpisywać się na listę i podawać nazwiska swoich osób towarzyszących.
Wraz z Olivią ustawiłyśmy się w kolejce, czekając na swoją kolej.
- No i z kim w końcu idziesz? - spytała Olivia.
Nerwowo przygryzłam wargę i posłałam jej niepewne spojrzenie.
-Chyba pójdę z tym chłopakiem, którego poznałam ostatnio na imprezie -powiedziałam.
Olivia uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- Tak tak, kolegą... -wyszczerzyła zęby i zahihrała się pod nosem.
Odwróciła się na pięcie i podeszła do zeszytu nauczycielki, wpisując swoje nazwisko i Marka obok siebie.
- Poczekam pod klasą -oznajmiła i w mgnieniu oka opuściła salę.
A ja? Ja nie wiedziałam co mam zrobić.
Rozum mi podpowiadał ,,wpisz Raya,,
Natomiast serce...chyba wiadomo kogo.
CZYTASZ
The race of life
AzioneO tym jak Niebo zakochało się w Piekle... Dedykacja: Dla tych co boją się zaryzykować. Żyjcie tak, abyście w momencie umierania nie żałowali, że czegoś w życiu nie zrobiliście.