13. PROMYK

166 14 15
                                        

Magnusa obudził nerwowy ruch przy boku. Obrócił się twarzą do współlokatora, unosząc się lekko na łokciach. Alec wiercił się niespokojnie, od czasu do czasu krzywiąc twarz w grymasie. Przysunął się bliżej, by móc usłyszeć ciche słowa, opuszczające raz po raz usta bruneta.

– Magnus... Magnus... Magnus... – szeptał.

Nie zastanawiając się ani chwili, ułożył się wygodnie na boku i zamknął dłonie chłopaka w swoich, ściskając je mocno. Nie spodziewał się, że tak prosta czynność przyniesie natychmiastowy efekt. Brunet momentalnie się uspokoił, oddech zwolnił, a twarz odzyskała swoją zwykłą łagodność.

Rozluźnił się dopiero po długich minutach oczekiwania, gdy nic niepokojącego już się nie wydarzyło. Zamknął oczy z nadzieją, że wyrwie nocy jeszcze kilka godzin snu. Nie puścił jednak dłoni przyjaciela, wiedział bowiem, że dzięki temu Alec czuje się bezpiecznie. Sam z resztą czerpał z tego niewinnego dotyku większą przyjemność, niż powinien.

***

Gdy się przebudził, jasne promienie słońca oświetlały ich sypialnię. Pierwsze, co zarejestrował, to ciepły dotyk na swoich dłoniach. Uśmiechnął się z wdzięcznością, patrząc na Magnusa.

Znów śnił mu się koszmar, jednak tym razem było inaczej. Wiedział, że nie jest sam w tamtym pokoju, dzięki czemu nie wpadł w panikę. Przez sen czuł, jak dotyk Magnusa zakotwicza go w rzeczywistości, uwalniając tym samym od koszmaru.

Westchnął z ulgą. Najwidoczniej wczorajsza rozmowa pomogła mu bardziej, niż mógł się spodziewać, za co był ogromnie wdzięczny przyjacielowi. W końcu zobaczył światełko w tunelu. Może uda mu się posklejać swoją duszę szybciej, niż przypuszczał. Że w ogóle uda mu się ją posklejać, poprawił się.

Chciał przedłużać tę chwilę w nieskończoność, jednak wiedział, że Magnus może zaraz się obudzić, dlatego delikatnie wysunął dłonie z jego uścisku i cicho wstał.

Tak jak dnia poprzedniego, zrobił sobie kawę i usiadł przy wyspie. Cieszył się, że ma chwilę dla siebie, by spokojnie nad wszystkim się zastanowić.

Wczorajszy dzień był zaskakujący. Mimo iż znajdowali się na plaży nudystów, na której nagość była czymś naturalnym, to czuł, że w jakiś sposób przekroczyli pewną granicę, chociaż wczoraj wydawało mu się, że udało im się tego uniknąć, skoro oboje trzymali ręce przy sobie.

Z drugiej strony nie o sam dotyk tu chodziło. Nie raz po treningu brał wspólny prysznic z kumplami i nagość innych mężczyzn nigdy nie działała na niego w taki sposób, jak widok nagiego Magnusa. No właśnie, z kumplami, a Bane był kimś więcej niż kumplem, a nawet kimś więcej, niż przyjacielem, i może tu tkwił cały problem? I jeszcze ta zabawa czekoladkami... na samą myśl robiło mu się gorąco.

W kółko zadawał sobie pytanie, dlaczego Magnus to robi? Rozumiał, że chciał być dla niego wsparciem, pocieszać go i popychać do przodu, jednak jego zachowanie wykraczało dużo ponad to. Czasem się zastanawiał, czy Azjata również coś do niego czuje, jednak szybko odrzucał tę myśl.

Zachęcony zapewne tym, że Alec nie protestuje, gdy ten go przytula w sytuacjach kryzysowych, mógł wywnioskować, że to jest coś, czego w danej chwili potrzebuje, dlatego jako dobry przyjaciel, nie szczędził mu tych drobnych gestów. A czekoladki? Proste, już dawno pogodził się z faktem, że Azjata żyje tylko po to, by wywoływać na jego twarzy ognisty rumieniec.

Gdy w końcu zakończył swój wewnętrzny monolog, doszedł do wniosku, że czasem zbyt dużo sobie wyobraża, naciągając rzeczywistość.

Umył pusty już kubek i odstawił na ociekacz, następnie wrócił do sypialni, szybko wybrał ciuchy na dzisiejszy dzień i skierował się do łazienki. Kilka minut później, odświeżony i ubrany, postanowił sprawdzić w wyszukiwarce, co mogliby dzisiaj zwiedzić.

Na planie (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz