Zanim Alec się obejrzał, była już środa, a on w eskorcie rodzeństwa zmierzał na lotnisko.
- Wszystko zabrałeś? - dopytywała siostra.
- Pytasz już o to piąty raz - odparł poirytowanym głosem.
- Znając ciebie, na pewno o czymś zapomniałeś.
Postanowił to przemilczeć. Wiedział, że być może Izzy ma rację, jednak nawet gdyby tak było, to i tak by się do niczego nie przyznał. Nie dałby jej tej satysfakcji.
- Gumki zabrałeś? - wtrącił Jace.
- Stary zlituj się, jadę do pracy, a nie szukać przelotnych romansów.
- A kto powiedział, że ma być to coś przelotnego? - zaprotestował - pomyślałem za ciebie i spakowałem ci je do kosmetyczki, bo wiesz, bezpieczeństwo przede wszystkim - wyszczerzył się rozbrajająco.
- To po co się w ogóle pytasz? - odparł poirytowany.
- Bo uwielbiam cię denerwować, poza tym chciałem, byś wiedział, że dbam o ciebie.
- Jasne.
Nie było sensu dłużej ciągnąć tego tematu, z resztą, zbliżali się już do sali odpraw.
- Baw się dobrze braciszku i obiecaj, że codziennie będziesz pisał - poprosiła siostra, zamykając go w ciasnym uścisku.
- I koniecznie daj znać, jak tam sprawy z Magnusem - zawtórował Jace, poruszając sugestywnie brwiami.
- Im dłużej was słucham, tym bardziej się cieszę, że od was odpocznę.
- Bracie, ranisz nas - odparował blondyn teatralnym, łamiącym się głosem, chwytając się jednocześnie za serce dla lepszego efektu.
- No dobra, już dobra. Też będę za wami tęsknić - wyplątał się z objęć siostry i poklepał brata po plecach.
- Wiadomo - odparli chórem, rizbawiając tym Aleca.
Odprawa odbyła się bez większych problemów i z biletami w dłoniach, wszyscy skierowali się do rękawa, a nim wprost na pokład samolotu. Alec spojrzał na numer przypisany do jego fotela i zaczął się przepychać, próbując odnaleźć swoje miejsce.
Z nieskrywanym zawodem odkrył, że na jego miejscu przy oknie, rozparty jest Magnus.
- Chyba pomyliłeś fotele - żachnął się.
- Naprawdę? Nie zauważyłem - odparł lekceważąco i oni myślał się przesiąść.
Alexander nie chcąc urządzać scen, zajął miejsce obok, na co Bane uśmiechnął się triumfalnie.
To będzie długa podróż, pomyślał Alec.
Po przekazaniu przez stewardesę standardowej regułki dotyczącej bezpieczeństwa, samolot w końcu zaczął kołować, po czym wzbił się w powietrze. To był pierwszy lot Aleca i niezwykła siła, która wbiła go w fotel podczas startu spowodowała, że zamknął oczy, a dłonie kurczowo zacisnął na oparciach fotela. Czuł narastającą panikę, nad którą ledwo panował.
- Spokojnie, to zaraz minie - usłyszał uspokajający głos Magnusa, tuż przy swoim uchu.
Z wrażenia, aż otworzył oczy. Musiał się upewnić, że się nie przesłyszał. Po Bane'ie mógł spodziewać się wszystkiego, ale na pewno nie tego, że ten będzie próbował go uspokoić. W dodatku skutecznie, ponieważ chwilowy szok sprawił, że zapomniał, gdzie w ogóle się znajduje, a gdy doszedł do siebie, samolot już wyrównał lot, przez co czuł się, jak by siedział w jakiejś poczekalni, a nie w latającej puszce kilka kilometrów nad ziemią.
![](https://img.wattpad.com/cover/371615764-288-k443379.jpg)
CZYTASZ
Na planie (Malec)
Short StoryCasting do filmu. Dwójka aktorów ubiegających się o ten sam angaż. Jak potoczą się ich losy, gdy okaże się, że oboje zostali zatrudnieni w jednej produkcji? Czy niechęć i żal o odebranie głównej roli odbije się na ich współpracy? A może wyniknie z t...