20. ŻAŁOBA

108 8 8
                                    


Ledwo zamknęły się za nimi drzwi pokoju, a ich usta zderzyły się w zachłannym pocałunku. 

– Tęskniłem za tobą, mój Piękny – wymruczał Magnus.

– Przecież cały czas byłem z tobą, Głuptasie – zaśmiał się Alec.

– Po pierwsze, nie cały czas, a po drugie, nie mogłem robić tego – ponownie mocno go pocałował.

– Też za tym tęskniłem – wyznał – uwielbiam, kiedy mnie całujesz. 

– Co jeszcze uwielbiasz? – droczył się z nim.

– Przecież wiesz... 

– Ale chciałbym to usłyszeć – nalegał, nie przestając go całować. 

– Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz – zaczął wyliczać, muskając wargami jego szyję i pieszcząc dłońmi umięśnione plecy.

– Co jeszcze? – szepnął.

– Jak liżesz i podgryzasz moje ciało – mówiąc to, przejechał językiem po miękkiej skórze tuż za uchem, a następnie lekko ją ugryzł. 

Z ust Magnusa wyrwał się cichy jęk. 

– Tylko to? – sapnął, ogarnięty buzującym w nim coraz większym pożądaniem. 

– Jak twoje sprawne usta zasysają się na moim penisie – złapał przez materiał przyrodzenie mężczyzny i mocno ścisnął.

Tym razem jęk był o wiele głośniejszy, a biodra, do tej pory nieruchome, naparły na rękę bruneta, szukając ukojenia. 

Alec mówił dalej, nie czekając na zachętę ze strony kochanka. Spodobała mu się ta zabawa oraz to, jak bardzo Bane był podniecony. On z resztą również.

- Jak twój twardy kutas powoli we mnie wchodzi... centymetr po centymetrze... - szeptał mu uwodzicielsko wprost do ucha.

Wsunął dłoń w bokserki ukochanego i zaczął wykonywać coraz szybsze i mocniejsze ruchy, sprawiając, że członek w jego uścisku naprężył się boleśnie. 

– Doprowadzasz mnie do szaleństwa, Alexandrze – ledwo wydobył z siebie tych kilka słów. 

– Sam tego chciałeś – złapał zębami za jego dolną wargę i przygryzł, nie bawiąc się w delikatność. 

– Nie wytrzymam dłużej – teraz już skomlał – proszę ... 

– O co mnie prosisz? – pytanie zatonęło w desperackim pocałunku, w którym Azjata pragnął znaleźć, choć namiastkę ukojenia. 

– Jesteś okrutny – sapnął z wyrzutem w głosie. 

– Powiedz to – zażądał, sam będąc na granicy wytrzymałości. 

– Zrób ze mną, co zechcesz – warknął – obciągnij mi, zerżnij, cokolwiek, tylko zrób coś wreszcie, do cholery! 

– Ależ ty mnie podniecasz, Skarbie – przyciągnął go do siebie i wbił zachłannie w jego usta, a następnie upadł przed ukochanym na kolana. 

Jednym, zdecydowanym szarpnięciem pozbawił Magnusa spodni wraz z bielizną. Nawet gdyby chciał się z nim jeszcze trochę podroczyć, nie miał na to szans. 

Poczuł mocny chwyt na swoich włosach, a następnie został brutalnie przyciągnięty do pulsującego członka. Otworzył posłusznie usta, w których za sprawą jednego, głębokiego pchnięcia, znalazła się cała męskość Magnusa. 

Azjata jęknął głośnio. Zalała go tak potężna fala ulgi i przyjemności, że tracił zmysły. 

Alec zakrztusił się tym nagłym wypełnieniem, a oczy zaszły mu łzami. W pierwszym odruchu chciał się cofnąć, jednak mężczyzna trzymał go w żelaznym uścisku i nie zamierzał puścić.

Na planie (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz