16. INTRYGA

143 11 14
                                    


Dni wypełniała im praca, spotkania z przyjaciółmi oraz kradzione chwile pełne czułości i pocałunków, gdy w końcu mogli być sami. Przeważnie miało to miejsce dopiero wieczorem i wczesnym rankiem, w zaciszu ich hotelowego pokoju. 

Oczywiście Magnus nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystywał każdej nadarzającej się okazji, by w ciągu dnia niepostrzeżenie skraść Alecowi buziaka lub chociaż na moment spleść ich place w kojącym uścisku. 

Przez te jego wybryki niejednokrotnie o włos uniknęli nakrycia, co za każdym razem wywoływało u bruneta szybsze bicie serca. 

Lightwood nie mógł się jednak złościć na swojego chłopaka, sam bowiem był spragniony tych drobnych gestów. Dlatego mimo obaw i pozornych protestów, w środku cały się cieszył, gdy do nich dochodziło. Wychodził z założenia, że kiedyś i tak wszystko się wyda, więc szczypta adrenaliny im nie zaszkodzi, a ten dreszczyk emocji był nawet podniecający. 

***

– Cięcie! – krzyknął Steve – chłopaki, co z wami? – zwrócił się do Aleca i Magnusa.

– Ale co? – zdziwili się równocześnie.

– Możecie się w końcu skupić, zamiast patrzeć na siebie maślanymi oczami? – ciągnął poirytowany. 

Fakt, ostatnia scena nie szła im najlepiej i był to już czwarty klaps, ale bez przesady. 

– My wcale nie... – niebieskooki próbował się tłumaczyć. 

– Nie obchodzi mnie to – przerwał mu reżyser – po pracy możecie robić, co tylko wam się podoba, teraz macie się wziąć w garść, zrozumiano?

– Tak szefie – odparł pokornie brunet. 

Azjata natomiast taktownie milczał, bo co niby miał powiedzieć? Prawda była taka, że przełożony miał rację, a oni nie mieli nic na swoje usprawiedliwienie. 

Przecież nie wypali, że rano zaspali, przez co nie mieli w ogóle dla siebie czasu, czego efekty właśnie wszyscy mogli podziwiać. Czuli się po prostu sfrustrowani i marzyli tylko o tym, by znaleźć się z powrotem w swoim pokoju. 

Najchętniej poprosiłyby o przerwę i zawlókł Aleca w jakieś zaciszne miejsce, a tam... Dość! Miał się skupić, tymczasem jego myśli zaczęły podążać w bardzo złym kierunku. 

Reszta dniówki upłynęła im bez większych wpadek, co było dla nich olbrzymim sukcesem. Gdy wrócili do hotelu, zgodnie zrezygnowali z obiadu i od razu udali się do pokoju. Ledwo zamknęły się za nimi drzwi, gdy Magnus przyszpilił Aleca do ściany.

– Cały dzień na to czekałem – wydyszał, zamykając usta młodszego w brutalnym pocałunku, wyrywając z jego gardła cichy jęk. 

Całowali się zachłannie, namiętnie, jak by od tego zależało ich życie. I być może tak właśnie było, ponieważ żaden z nich nie wyobrażał sobie już przyszłości bez drugiego, mimo iż byli z sobą dopiero od dwóch tygodni. 

Nawet nie zarejestrowali, kiedy znaleźli się w łóżku. Alec leżał na plecach, a Magnus na Alecu, dociskając władczo ręce chłopaka nad jego głową. Od początku nie ukrywał, że lubi dominować, co brunetowi wcale nie przeszkadzało. 

Zakołysał się na biodrach kochanka, mocniej dociskając go do materaca, za co został nagrodzony stłumionym przez pocałunek sapnięciem. 

– Magi... – szepnął, gdy oderwali się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. 

– Tak kochanie? – zapytał ochrypniętym z podniecenia głosem. 

Gdy ich erekcje otarły się o siebie po raz drugi, brunet nie wytrzymał, wyrwał dłonie z uścisku i jednym szybkim ruchem zamienił ich miejscami. 

Na planie (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz