twitter: @dekliinacja + #csbwatt
miłego czytania! ♡
– Dzieciak, nie stresuj się tak – parsknęłam, po czym palnęłam otwartą dłonią w jego udo. – Przecież do końca roku szkolnego zostało w chuj czasu i jeśli nie zdasz tego testu, będziesz miał jeszcze z pięć innych do ogarnięcia. Wyrówna się.
– Nie stresuję się. Wydaje ci się, bo nie spałaś i masz jakieś paranoje – burknął, ostentacyjnie unosząc na mnie brwi. – Zresztą ze mnie też wyłazi to, jak mało ostatnio sypiam i po prostu wyglądam gorzej, a poza tym...
– A poza tym to przestań już szczekać, Grant, i nie graj już na siłę cwaniaka. Imponować to ty możesz niuniom pokroju tej młodej z imprezy, nie mi – zaśmiałam się w tonie zbliżonym do jego, po czym złączyłam nasze spojrzenia. – Serio coś potrafisz. Wychodziły ci zadania gdzieś pomiędzy czwartą trzydzieści, a piątą piętnaście...
– Wtedy akurat natchnęło nas po sesji płaczu.
– Drugiej sesji płaczu – dopowiedziałam, kręcąc głową z rozbawieniem. – Grant, myśmy nie płakali nad trupem tyle, co nad matematyką, rozumiesz to?
– Dlatego właśnie chciałbym cię gdzieś zabrać dziś wieczorem – rzucił niespodziewanie, uśmiechając się podstępnie. – Jestem w dość sporym szoku, że spędziłaś ze mną czas i to w taki sposób. No, a przy okazji mnie ani nie wkurwiałaś, ani nie atakowałaś... Muszę się zrewanżować.
Caden, spędziłam z tobą ten czas, bo to była część mojego planu. Ledwie zdawałam matematykę, więc wiedziałam, co podpowiedzieć, żeby wyniki wychodziły nie takie, jak trzeba.
– Chcesz mnie gdzieś zabrać? Ty? – prychnęłam, w głowie rozkładając na czynniki pierwsze każdy możliwy podstęp. – Skąd ta nagła zamiana nastawienia względem mojej osoby?
– Mógłbym ci zadać to samo pytanie, ale nie obchodzą mnie szczegóły. Przestałaś mnie nachodzić jak ostatnia świruska i nie robisz mi szczególnej krzywdy, więc ja tobie też nie będę. Ty jesteś spoko, to i ja.
Aktor z ciebie taki, jak i matematyk.
– Przejdź do konkretów.
– Przyjadę po ciebie o dziewiątej...
– Nigdy w życiu nie zbliżysz się do mojego miejsca zamieszkania, Grant. To ja będę u ciebie o dziewiątej – przerwałam, unosząc na niego lewą brew.
– Nieważne. Widzimy się wieczorem, jeśli tylko nie skoczę z okna przez to kurestwo – mruknął, po czym rzucił na mnie szybkie spojrzenie. – Dzięki, że zostałaś, serce.
– Serce? – bąknęłam, niemalże dławiąc się powietrzem.
– Serce – przytaknął, uśmiechając się dumnie. – Serce mnie przez ciebie boli, jak sam skurwysyn, głowa zresztą też. No, a ty masz tu taką bliznę – dodał, przejeżdżając dłonią po mojej łopatce – w kształcie serduszka. Tak więc serce.
Zmarszczyłam brwi, a chłopak spojrzał jedynie na zegarek i wysiadł z samochodu, po czym pognał w stronę szkoły.
– Zapytaj o genezę tej blizny, a przebiję ci łeb na wylot – stęknęłam pod nosem, po czym wsparłam głowę na kierownicy. Kompletnie nie obchodziło mnie to, że klakson spłoszył sporą grupkę mijających mnie uczniów.
CZYTASZ
Ciemniejsza strona bieli
RomanceZa wszystkie czyny ponosiło się konsekwencje, o czym tegorocznej jesieni miał się przekonać Caden Grant. Ten sam chłopak, przez którego Lorelei straciła siostrę, miał uzmysłowić sobie, że nie zawsze cienie były jedynie przyciemną, oddaloną mgłą. Jeg...