rozdział siedemnasty.

58 6 1
                                    

twitter: @dekliinacja + #csbwatt

miłego czytania!

Na tyle, na ile ja byłem przewidywalny dla Lolly, na tyle ona była przewidywalna dla mnie. Moje ślęczenie w szkole najpewniej nie było przez nią obserwowane z racji, iż chodziłem do niej od tygodni zawsze o tej samej porze i spędzałem w niej tyle samo czasu. Wszystko na pewno było już niezmiennym elementem jakiegoś harmonogramu, a mi niespieszno było do nagięcia jakichkolwiek reguł. Wiedziała, gdzie i kiedy będę, więc nie musiała mnie śledzić; ja natomiast wiedziałem, że jestem ogólnie rzecz biorąc śledzony, więc nie trudziłem się z ukrywaniem czegokolwiek.

Zachowywałem się aż nader naturalnie i szablonowo. Byłem łatwy, przewidywalny i... Na pozór schwytany już w jej sidła.

Wieczorem jednak zaplanowałem sobie pewne odstępstwo od mojego tygodniowego harmonogramu. Normalnie szedłbym do pracy o godzinie plus minus osiemnastej, dziś jednak zawczasu poinformowałem szefa, że biorę urlop na żądanie i nie zamierzam się na miejscu zjawić.

Niekoniecznie obchodziło mnie na czyje urodziny się właśnie zbierałem. Nie obchodziło mnie kompletnie, jakie nastawienie do mnie miała dziewczyna, której osobą towarzyszącą dziś byłem. Chuj mnie obchodziło, czy zaprosiła mnie tam jedynie, by pokazać się przed koleżankami, czy też zaciągnąć mnie do łóżka już po pijaku. Żadna z tych opcji też mi nie wadziła, prawdę mówiąc.

Ta impreza była jednak testem dla Lolly.

Wiedziałem, że prędzej czy później zorientuje się, że nie poszedłem do pracy. Byłem jednak ciekaw tego, jak szybko namierzy moją nową lokalizację i jak zareaguje, jeśli już zobaczy mnie z inną dziewczyną.

Byłem obrzydliwie ciekaw tego, czy stalkowała mnie dotychczas tylko i wyłącznie z chęci zbliżenia się w sposób najzwyczajniej w świecie pokraczny i spaczony; musiałem przekonać się, jak duża – o ile jakakolwiek – zazdrość przemówi przez nią, jeśli zastanie mnie w sytuacji takiej a nie innej.

– Sprawdzimy już niedługo – parsknąłem, gdy dojrzałem taksówkę wjeżdżającą już w moją uliczkę.

Nie mogłem się w pewien sposób tych głupich urodzin doczekać.

Lolly oprócz tego, że nader intensywnie i popierdolenie zajmowała absolutnie każdy fragment mojego czasu wolnego, zabraniała mi również pić. I choć brzmiało to kurewsko dziecinnie – częściowo nawet, jakbym był pantoflem – faktycznie w ciągu ostatnich kilku dni nie udało mi się dopełnić mojego wieczornego rytuału choćby raz.

Nie pijałem dużo, powiedziałbym wręcz, że symbolicznie, więc nie rozumiałem jej oburzenia.

Kim zresztą była, by mi wypominać?

Każdy normalny człowiek po wystrzeleniu w czoło napastnikowi chciałby się co najmniej zachlać.

Ale ona przecież nie była normalna skwitowałem w myślach, zasiadając na tyle samochodu Ona musiała na wszystko znajdować jakieś alternatywne rozwiązanie. Psycholka.

Dziś zatem chciałem odbić sobie na zdrowiu ostatnie dni abstynencji.

Przedyktowałem kierowcy taksówki otrzymany w wiadomości adres, po czym opadłem na swoje siedzenie i wbiłem spojrzenie w widoki, które mijaliśmy po drodze. Moje dłonie nieznacznie się trzęsły, a oddech był dziwnie trudny do unormowania; czułem się dość specyficznie, a im mocniej się nad tym skupiałem, tym bardziej dotkliwe robiły się dolegliwości.

Ciemniejsza strona bieliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz