Rozdział 29 - Decyzja

156 19 2
                                    

Zadzwoniłam do jego znajomego Stopy. To była jedyna osoba z Łodzi, do której miałam numer.

- Halo Lila? Czemu o tej porze dzwonisz?

- Błagam Cię jedź kurwa do Krystiana. Od razu, coś się dzieje u niego.

- Ej, ej spokojnie. Skąd ta panika?

- Napisał dziwną wiadomość, a teraz nie odbiera ode mnie i nie odpisuje. Proszę Cię.

- Dobra, jadę.

- Kurwa, dziękuję.

Czekałam za jakąkolwiek wiadomością do drugiej w nocy. Potem momentalnie odcięło mi prąd i zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się z podpuchniętymi od płaczu oczami. O mało co nie zaspałam do pracy. Szybko więc zostawiłam jedzenie dla Fado i wyjechałam.

- Jestem! - powiedziałam wchodząc - Sorry za to spóźnienie.

- Spoko, przecież to tylko dziesięć minut. Coś się stało? Nie wyglądasz dobrze. - rzekł White.

- Tak, tak wszystko okej. To jaki plan na dziś?

- Pierwsze co to kawa, bo napewno Ci się przyda, a drugie chcę najpierw pogadać.

- O czym? Coś zjebałam? Komuś wysłałam zły beat? - pytałam w lekkiej panice.

- Kurwa Lila, nie. Po prostu jeszcze przed weekendem było wszystko okej, łaziłaś cała w skowronkach, a dziś wyglądasz jakby Cię pociąg przejechał. - mruknął.

Poszliśmy więc do kuchni, gdzie stał ekspres do kawy, a obok ciastka z czekoladą.

- Poczęstuj się śmiało. - powiedział trzymając talerzyk.

- Dzięki.

Następnie usiedliśmy na kanapie, przy której stał mały stoliczek.

- No, zamieniam się w słuch. - powiedział biorąc łyk napoju.

- No więc.. - zaczęłam - Jak pewnie wiesz Krystian lubi sobie przykurzyć nosek. Szczerze byłam pewna, że z tym już skończył. Jednak byliśmy w sobotę na imprezie u takich jego znajomych..

- I?

- I jak możesz się domyślać praktycznie każdy coś przy sobie miał. Mało tego jakiś jego kolega czy chuj wie kto dosypał mi coś. Nigdy nic nie brałam w życiu i była akcja.

- Ktoś Ci coś dosypał?! To przecież karalne.

- Nic już na to nie poradzę. Dostał wpierdol od Krystiana, a potem wróciliśmy do domu. Był załamany, że zadawał się tyle czasu z takimi ludźmi.

- No?

- Postawiłam sprawę jasno, albo nasz związek i relacja, albo niech żyje dalej z tymi ćpunami.

Gdy to mówiłam moje ręce drżały, a głos się załamywał. Sebastian chwycił mnie za ramię próbując dodać mi otuchy do kontynuowania rozmowy.

- Wczoraj napisał mi wiadomość, po której już nie było z nim kontaktu. Zadzwoniłam do Stopy, żeby sprawdził co u niego. Do teraz nic nie wiem, jestem cała w nerwach.

Schowałam twarz w dłonie. Przerastało mnie to wszystko.

- Lilka.. Kurwa tak mi przykro..

- Tak bardzo chcę, żeby poszedł się leczyć. Nie u psychologa, tylko na odwyku. Czuję się bezsilna.

Wpadłam w paniczny płacz polewając się przy tym kawą.

- Kurwa. - mruknęłam.

- Chodź ogarniemy to. Ja pogadam z Chivasem obiecuje. Teraz już się nie zamarwiaj, napewno się odezwie.

- A jak coś sobie zrobił?!

- Znam go na tyle, żeby wiedzieć, że nic mu nie jest.

- Nie masz kurwa pewności Seba..

Chłopak po odprowadzeniu mnie do łazienki od razu chwycił telefon, by gdzieś zadzwonić. Zostawił mnie, żebym na spokojnie przemyła ubranie.

Byłam w chuj słaba, skoro nawet w pracy emocje dały upust. Przecież Sebastian to mój szef. Wiem, że przyjaźni się z Krystianem, jednak to nie są jego sprawy. Szukałam ratunku już gdziekolwiek. Coraz mniej jadłam, spałam też niewiele. Chciałam, żeby wszystko się skończyło.

Pamiętaj mnie... | Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz