Zadzwoniłam do jego znajomego Stopy. To była jedyna osoba z Łodzi, do której miałam numer.
- Halo Lila? Czemu o tej porze dzwonisz?
- Błagam Cię jedź kurwa do Krystiana. Od razu, coś się dzieje u niego.
- Ej, ej spokojnie. Skąd ta panika?
- Napisał dziwną wiadomość, a teraz nie odbiera ode mnie i nie odpisuje. Proszę Cię.
- Dobra, jadę.
- Kurwa, dziękuję.
Czekałam za jakąkolwiek wiadomością do drugiej w nocy. Potem momentalnie odcięło mi prąd i zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się z podpuchniętymi od płaczu oczami. O mało co nie zaspałam do pracy. Szybko więc zostawiłam jedzenie dla Fado i wyjechałam.
- Jestem! - powiedziałam wchodząc - Sorry za to spóźnienie.
- Spoko, przecież to tylko dziesięć minut. Coś się stało? Nie wyglądasz dobrze. - rzekł White.
- Tak, tak wszystko okej. To jaki plan na dziś?
- Pierwsze co to kawa, bo napewno Ci się przyda, a drugie chcę najpierw pogadać.
- O czym? Coś zjebałam? Komuś wysłałam zły beat? - pytałam w lekkiej panice.
- Kurwa Lila, nie. Po prostu jeszcze przed weekendem było wszystko okej, łaziłaś cała w skowronkach, a dziś wyglądasz jakby Cię pociąg przejechał. - mruknął.
Poszliśmy więc do kuchni, gdzie stał ekspres do kawy, a obok ciastka z czekoladą.
- Poczęstuj się śmiało. - powiedział trzymając talerzyk.
- Dzięki.
Następnie usiedliśmy na kanapie, przy której stał mały stoliczek.
- No, zamieniam się w słuch. - powiedział biorąc łyk napoju.
- No więc.. - zaczęłam - Jak pewnie wiesz Krystian lubi sobie przykurzyć nosek. Szczerze byłam pewna, że z tym już skończył. Jednak byliśmy w sobotę na imprezie u takich jego znajomych..
- I?
- I jak możesz się domyślać praktycznie każdy coś przy sobie miał. Mało tego jakiś jego kolega czy chuj wie kto dosypał mi coś. Nigdy nic nie brałam w życiu i była akcja.
- Ktoś Ci coś dosypał?! To przecież karalne.
- Nic już na to nie poradzę. Dostał wpierdol od Krystiana, a potem wróciliśmy do domu. Był załamany, że zadawał się tyle czasu z takimi ludźmi.
- No?
- Postawiłam sprawę jasno, albo nasz związek i relacja, albo niech żyje dalej z tymi ćpunami.
Gdy to mówiłam moje ręce drżały, a głos się załamywał. Sebastian chwycił mnie za ramię próbując dodać mi otuchy do kontynuowania rozmowy.
- Wczoraj napisał mi wiadomość, po której już nie było z nim kontaktu. Zadzwoniłam do Stopy, żeby sprawdził co u niego. Do teraz nic nie wiem, jestem cała w nerwach.
Schowałam twarz w dłonie. Przerastało mnie to wszystko.
- Lilka.. Kurwa tak mi przykro..
- Tak bardzo chcę, żeby poszedł się leczyć. Nie u psychologa, tylko na odwyku. Czuję się bezsilna.
Wpadłam w paniczny płacz polewając się przy tym kawą.
- Kurwa. - mruknęłam.
- Chodź ogarniemy to. Ja pogadam z Chivasem obiecuje. Teraz już się nie zamarwiaj, napewno się odezwie.
- A jak coś sobie zrobił?!
- Znam go na tyle, żeby wiedzieć, że nic mu nie jest.
- Nie masz kurwa pewności Seba..
Chłopak po odprowadzeniu mnie do łazienki od razu chwycił telefon, by gdzieś zadzwonić. Zostawił mnie, żebym na spokojnie przemyła ubranie.
Byłam w chuj słaba, skoro nawet w pracy emocje dały upust. Przecież Sebastian to mój szef. Wiem, że przyjaźni się z Krystianem, jednak to nie są jego sprawy. Szukałam ratunku już gdziekolwiek. Coraz mniej jadłam, spałam też niewiele. Chciałam, żeby wszystko się skończyło.