Rozdział 11 - Czułeś coś do mnie?

236 18 1
                                    

Nastał piątek wieczór. Krystian był już u mnie w mieszkaniu, a z nim oczywiście trochę alkoholu, który kupił po drodze.

- To co? Będziemy tak siedzieć na chacie? - zapytałam.

- A masz jakieś plany?

- No wiesz, można by się gdzieś przejść. Może nad Wisłę?

- Kurwa, tam będzie od chuja ludzi.

- W sumie racja. To może po prostu spacerek?

- Niech ci będzie, ale najpierw dokończymy drinki.

Byliśmy już nieco wstawieni. Po wypiciu ruszyliśmy na ulice Warszawy. Rozmawialiśmy na bardzo wiele tematów, czy to o wspomnieniach z dzieciństwa, czy też o muzyce.

- Krystek sorry, że o to zapytam, ale powiedz mi, mieszkacie dalej z twoim tatą?

- Nie. Już w chuj czasu. Mama znalazła sobie fajnego gościa, który nawet mnie lepiej traktuje niż własny ojciec.

- O kurwa. Znaczy to dobrze oczywiście, ale jak to zniosłeś?

- Wiadomo jak to z początku było, jednak teraz jest git. W sumie między innymi dzięki niemu polepszyłem kontakt z matką.

- Cieszę się, że w końcu u Ciebie lepiej.

Idąc tak zauważyliśmy dwóch chłopaków, którzy zaczęli iść w naszym kierunku z przeciwnej strony ulicy.

- Siema Chivas, możemy zdjęcie?

- No jasne.

W trakcie pozowania do zdjęcia drugi chłopak niespodziewanie go uderzył. Byłam w szoku. Krystian natychmiast się odwrócił i oddał.

- O chuj chodzi? - zapytał brunet.

- Jesteś pedałem, a nie muzykiem. - stwierdził drugi, po czym oboje ruszyli na Krystiana.

- Pojebało was? Wypierdalajcie. - wtrąciłam, jednak nikt nie reagował na moje słowa.

Chłopacy zaczęli się bić. Mój przyjaciel jakoś dawał radę, ale z czasem brakło mu sił. Wtedy postanowiłam wkroczyć.

- Nie Lila odsuń się kurwa.

- Nie ma opcji.

Co fakt nie umiałam się bić, więc nieudolnie próbowałam uderzyć jednego z nich.

- Idź się lepiej pomaluj suko. - mruknął, a następnie walnął mnie prosto w brzuch.

Upadłam na kolana i mimo ogromnego bólu próbowałam wstać. Niestety bezskutecznie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Krystiana w niewyobrażalnej furii. W parę minut poskładał dwóch napastników.

- Ta "suka" już wam coś mówiła. Wypierdalać. - powiedział.

Ledwo się podnosząc spojrzeli na niego z przerażeniem, po czym zaczęli odchodzić.

- Lilka? Nic ci nie jest?

- Nie, w porządku. Powoli mija. A co z Tobą.

- Chuj, nie pierwsza i nie ostatnia bójka.

- Przecież leci ci krew z łuku brwiowego.

Dotknął wskazanego miejsca, po czym uśmiechnął się cwaniacko.

- Uwierz, bywało gorzej. Chodź.

Pomógł mi się podnieść. Postanowiliśmy wrócić do mnie.

Dwadzieścia minut później znaleźliśmy się w moim mieszkaniu. Oczyściłam chłopakowi zranione miejsce. Z racji późnej godziny postanowiliśmy ogarnąć się i założyć piżamy.

Siedzieliśmy jeszcze na kanapie sącząc alkohol.

- Nieźle im napierdoliłeś. - powiedziałam.

- Nikt nie będzie Cię obrażał, poza tym zawsze Cie obronię. W końcu kiedyś coś do Ciebie czułem.

Chłopak wyglądał, jakby dopiero teraz dotarło do niego co powiedział. Zrobił się cały czerwony, przy czym zaczął drapać się po karku.

- Czułeś coś do mnie? Kiedy?

- No, emm za dzieciaka. Wiesz jak to było, nic poważniejszego chyba.

- A wiesz co jest śmieszne?

- Co?

- Ty też mi się podobałeś.

Chłopak na chwilę zamilkł. Zastanawiał się nad czymś bardzo intensywnie.

- A teraz?

To pytanie mocno mnie zaskoczyło. Jak miałam na to odpowiedzieć? Owszem przeszedł w chuj glow up, ale nie wiedziałam, czy mogę mu to wyznać.

- Brzydki nie jesteś. - zaśmiałam się, a Krystian znów się zarumienił.

- Ty też nie jesteś brzydka. - dodał, po czym zaczął się powoli przybliżać.

Zrobiło mi się gorąco. Jego perfumy działały na mnie niesamowicie. Nie minęła chwila, a nasze usta złączyły się w bardzo czułym pocałunku. Chwycił moją talię, a ja jego szyję. Żadne z nas nie chciało tego zaprzestać.

Po kilku minutach w końcu odkleiliśmy się od siebie.

- Chyba wystarczy nam alkoholu. - mruknęłam.

- Fakt.

Zmieszani całą sytuacją postanowiliśmy po prostu pójść spać.

Pamiętaj mnie... | Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz