Nastał piątek wieczór. Krystian był już u mnie w mieszkaniu, a z nim oczywiście trochę alkoholu, który kupił po drodze.
- To co? Będziemy tak siedzieć na chacie? - zapytałam.
- A masz jakieś plany?
- No wiesz, można by się gdzieś przejść. Może nad Wisłę?
- Kurwa, tam będzie od chuja ludzi.
- W sumie racja. To może po prostu spacerek?
- Niech ci będzie, ale najpierw dokończymy drinki.
Byliśmy już nieco wstawieni. Po wypiciu ruszyliśmy na ulice Warszawy. Rozmawialiśmy na bardzo wiele tematów, czy to o wspomnieniach z dzieciństwa, czy też o muzyce.
- Krystek sorry, że o to zapytam, ale powiedz mi, mieszkacie dalej z twoim tatą?
- Nie. Już w chuj czasu. Mama znalazła sobie fajnego gościa, który nawet mnie lepiej traktuje niż własny ojciec.
- O kurwa. Znaczy to dobrze oczywiście, ale jak to zniosłeś?
- Wiadomo jak to z początku było, jednak teraz jest git. W sumie między innymi dzięki niemu polepszyłem kontakt z matką.
- Cieszę się, że w końcu u Ciebie lepiej.
Idąc tak zauważyliśmy dwóch chłopaków, którzy zaczęli iść w naszym kierunku z przeciwnej strony ulicy.
- Siema Chivas, możemy zdjęcie?
- No jasne.
W trakcie pozowania do zdjęcia drugi chłopak niespodziewanie go uderzył. Byłam w szoku. Krystian natychmiast się odwrócił i oddał.
- O chuj chodzi? - zapytał brunet.
- Jesteś pedałem, a nie muzykiem. - stwierdził drugi, po czym oboje ruszyli na Krystiana.
- Pojebało was? Wypierdalajcie. - wtrąciłam, jednak nikt nie reagował na moje słowa.
Chłopacy zaczęli się bić. Mój przyjaciel jakoś dawał radę, ale z czasem brakło mu sił. Wtedy postanowiłam wkroczyć.
- Nie Lila odsuń się kurwa.
- Nie ma opcji.
Co fakt nie umiałam się bić, więc nieudolnie próbowałam uderzyć jednego z nich.
- Idź się lepiej pomaluj suko. - mruknął, a następnie walnął mnie prosto w brzuch.
Upadłam na kolana i mimo ogromnego bólu próbowałam wstać. Niestety bezskutecznie. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Krystiana w niewyobrażalnej furii. W parę minut poskładał dwóch napastników.
- Ta "suka" już wam coś mówiła. Wypierdalać. - powiedział.
Ledwo się podnosząc spojrzeli na niego z przerażeniem, po czym zaczęli odchodzić.
- Lilka? Nic ci nie jest?
- Nie, w porządku. Powoli mija. A co z Tobą.
- Chuj, nie pierwsza i nie ostatnia bójka.
- Przecież leci ci krew z łuku brwiowego.
Dotknął wskazanego miejsca, po czym uśmiechnął się cwaniacko.
- Uwierz, bywało gorzej. Chodź.
Pomógł mi się podnieść. Postanowiliśmy wrócić do mnie.
Dwadzieścia minut później znaleźliśmy się w moim mieszkaniu. Oczyściłam chłopakowi zranione miejsce. Z racji późnej godziny postanowiliśmy ogarnąć się i założyć piżamy.
Siedzieliśmy jeszcze na kanapie sącząc alkohol.
- Nieźle im napierdoliłeś. - powiedziałam.
- Nikt nie będzie Cię obrażał, poza tym zawsze Cie obronię. W końcu kiedyś coś do Ciebie czułem.
Chłopak wyglądał, jakby dopiero teraz dotarło do niego co powiedział. Zrobił się cały czerwony, przy czym zaczął drapać się po karku.
- Czułeś coś do mnie? Kiedy?
- No, emm za dzieciaka. Wiesz jak to było, nic poważniejszego chyba.
- A wiesz co jest śmieszne?
- Co?
- Ty też mi się podobałeś.
Chłopak na chwilę zamilkł. Zastanawiał się nad czymś bardzo intensywnie.
- A teraz?
To pytanie mocno mnie zaskoczyło. Jak miałam na to odpowiedzieć? Owszem przeszedł w chuj glow up, ale nie wiedziałam, czy mogę mu to wyznać.
- Brzydki nie jesteś. - zaśmiałam się, a Krystian znów się zarumienił.
- Ty też nie jesteś brzydka. - dodał, po czym zaczął się powoli przybliżać.
Zrobiło mi się gorąco. Jego perfumy działały na mnie niesamowicie. Nie minęła chwila, a nasze usta złączyły się w bardzo czułym pocałunku. Chwycił moją talię, a ja jego szyję. Żadne z nas nie chciało tego zaprzestać.
Po kilku minutach w końcu odkleiliśmy się od siebie.
- Chyba wystarczy nam alkoholu. - mruknęłam.
- Fakt.
Zmieszani całą sytuacją postanowiliśmy po prostu pójść spać.