Rozdział 5 - Dlaczego

264 16 0
                                    

- Lila ja.. Ja przepraszam.

Nawet na niego nie spojrzałam. Patrzyłam w dal obserwując to przeklęte miasto, dopalając przy tym papierosa.

- Ej..

- Dlaczego nigdy nie zadzwoniłeś?

- O to samo mógłbym zapytać kurwa ciebie.

- Ciocia robiła wszystko, żebym nie wracała do tamtych dni, żebym nie rozdrapywała tych ran.

- Przecież jesteś dorosła od dawna. Jeżeli naprawdę byś chciała, to byś tu przyjechała.

- Krystian, naprawdę nie chciałam widzieć jak w moim starym domu mieszka ktoś inny. Zrozum, dalej jest mi ciężko kurwa.

Chłopak dłuższą chwilę stał w milczeniu, po czym bez słowa wrócił do pomieszczenia. Wzięłam głęboki oddech i poszłam za nim.

- Ja Ciebie też przepraszam..

- Wiesz jak było mi ciężko? Żaden kumpel, żadna koleżanka czy dziewczyna nie byli mi w stanie zastąpić Ciebie. Do chuja mam stwierdzonego borderline, biorę jebane leki. Może i osiągnąłem jakiś sukces, ale czułem się ciągle pusty w środku. Byłaś moją przyjaciółką, ulubioną sąsiadką.

Po tych słowach wziął szklankę i wypił jednym duszkiem drinka.

- Teraz gówno o mnie wiesz. Jesteśmy jak obcy, bo oboje w chuj się zmieniliśmy.

Zabrakło mi słów, by cokolwiek na to odpowiedzieć. Zabrałam telefon i torbę, po czym wyszłam z mieszkania.

- Znowu mnie zostawia.. - usłyszałam za sobą.

Wykopałam w torebce słuchawki i od razu zatopiłam się w piosence Skilleta "The Resistance". Z każdym krokiem przypomniałam sobie dzieciństwo. Oglądałam budynki, które niegdyś wyglądały dużo gorzej.

Nim się spostrzegłam byłam na osiedlu, na którym się wychowywałam. Czując łzy napływające do oczu, ruszyłam dalej. Wiedziałam co za chwilę zobaczę.

Kilkadziesiąt metrów dalej stał właśnie on. Mój dom, a raczej już nie. Nie był tak jak przedtem ceglany w angielskim stylu, tylko pięknie otynkowany na biało. Dach przyozdabiała równie piękna czarna dachówka. Płot zniknął, a przed domem rozpościerał się duży zadbany trawnik z kilkoma zasadzonymi kwiatami.

Stanęłam naprzeciwko. Przed oczami pojawiły mi się wspomnienia, wróciłam do tych cudownych dni, kiedy to z rodzicami wspólnie spędzałam czas. Kiedy to uczyli mnie ciągle nowych rzeczy, ich wsparcie, ich troska.

Emocje wzięły górę. Zaczęłam wręcz panicznie płakać.

- Kurwa mać. - wydukałam pod nosem.

Obróciłam się i zobaczyłam kolejny dom, a z nim kolejne wspomnienia. Gierakowscy. Ciekawiło mnie co u jego mamy. Czy dalej była z jego ojcem, który znęcał się nad nim psychicznie? Czy mocno się postarzała? Jak ona przeżyła stratę przyjaciółki?

Słuchawki wydały z siebie dźwięk, który informował o ich niskim stanie baterii. Wyrwało mnie to z przykrych myśli. Postanowiłam je zdjąć, po czym stwierdziłam, żeby wrócić do Krystiana.

Zbliżała się godzina 22:00. Miałam nadzieję, że przez alkohol nie zasnął szybko i dobije się do drzwi.

- Jednak wróciłaś.

- Przepraszam, tak bardzo Cię przepraszam. - wtuliłam się w chłopaka, który ledwo już trzymał się na nogach - Ile wypiłeś?

- Całą resztę.

- Chodź, pogadamy.

- Nie Lilka. Dzisiaj już nie chcę naprawdę.

Zobaczyłam jeden wielki syf na stole w salonie. Postanowiłam szybko ogarnąć, a Chivas poszedł pod prysznic.

- Przecież nie musiałaś, jesteś gościem.

- Ale chciałam, a teraz przesuń dupę, bo idę się wykąpać.

Po piętnastu minutach wyszłam z łazienki. Pozostało mi jeszcze rozłożyć kanapę.

- Krystek, masz jakieś pościele?

- Po co?

- No chciałam zrobić sobie łóżko.

- Bez przesady, chodź spać tutaj. Ja sobie rozłożę w salonie. - uśmiechnął się delikatnie.

Gotowa do snu krzyknęłam chłopakowi słowa na dobranoc, po czym wtuliłam się w pachnącą nim pościel. Bez większego problemu zasnęłam.

Pamiętaj mnie... | Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz