Rodział 31 - • • •

117 18 1
                                    

Otrzymałam wiadomość od Stopy, że Krystian trafił do szpitala po przedawkowaniu jakiś leków. Od razu po pracy pojechałam odstawić Fado do mieszkania wujka, a potem pokierowałam się do Łodzi.

Wbiegłam do szpitala.

- Dzień dobry, gdzie leży Krystian Gierakowski?

- A Pani to?

- Dziewczyna.

- Mhm. Sala numer 9.

Kobieta nie była zbyt uprzejma, ale nie obchodziło mnie to w obecniej chwili. Udałam się do wskazanej sali.

Zobaczyłam bruneta, który leżał nieprzytomny na łóżku. Był podpięty pod masę rzeczy. Usiadłam ostrożnie przy nim.

- Krystian.. - poczułam samotną łzę na moim policzku - Dlaczego... Tylko nie Ty.. Błagam..

Chłopak nie ruszał się, ale żył. Czułam się winna temu wszystkiemu. Może zbyt wiele od niego oczekiwałam? Może nasze ponowne spotkanie nie powinno nigdy dojść do skutku?

- Proszę, nie zostawiaj mnie..

Wtuliłam się w jego rękę panicznie płacząc. Niczego z tej sytuacji nie rozumiałam. Postanowiłam zadzwonić do Stopy, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

- Halo?

- Cześć, słuchaj masz chwilę, żeby przyjechać pod szpital?

- No mam, a o co chodzi?

- Pogadamy jak się spotkamy. Czekam przed szpitalem.

Ucałowałam bruneta w czoło, po czym wyszłam przed budynek. Nie miałam jakiegoś dobrego kontaktu z tym jego kolegą, jednak teraz musiałam coś od niego wyciągnąć.

- Siema. - przywitał się.

- Jak to się stało?

- No.. - zaczął niepewnie - Gdy dojechałem do jego chaty musiałem wyważyć drzwi. Jak tam wszedłem nigdzie go nie było, więc sprawdziłem w łazience.

- I?

- Nie było z nim żadnego kontaktu. Oczy miał zamglone, a obok niego leżały jakieś tabsy na uspokojenie. Idiota wpierdolił całą paczkę.

- O kurwa.

- Po chwili stracił przytomność. Zadzwoniłem na pogotowie...

- To wszystko? - spytałam widząc dalej niepewność tego chłopaka.

- Na pralce leżały karty i zwija.

- Co?!

- No.. Miał od razu płukanie żołądka, a potem go badali i ustabilniali. Mało brakowało, a serducho by mu wysiadło.

Te słowa były dla mnie ogromnym szokiem. Krystian mógł umrzeć, a ja nawet bym nie była świadoma niczego.

- Jak to..

- Tak było Lila.. Nic więcej Ci nie powiem, bo naprawdę to wszystko.

- Okej, to dzięki za fatygę tutaj.

Pożegnałam się ze Stopą i wróciłam do sali. Chwyciłam rękę chłopaka, oparłam głowę o skrawek jego biodra. Drugą ręką trzymałam mój naszyjnik.

- Proszę mamo, tato. Nie bierzcie go do siebie. Proszę..

Mówiąc to po cichu, zalewałam się łzami. Byłam w kompletnej rozsypce. Tak bardzo chciałam, żeby mnie przytulił. Przytulił i już nigdy nie puszczał. Nagle do sali weszła pielęgniarka.

- Kończy się czas wizyt. Musi Pani opuścić to pomieszczenie.

- Dobrze.

Kobieta wyszła, a ja ostrożnie nachyliłam się nad twarzą bruneta.

- Kocham Cię Krystian. - wyszeptałam całując jego czoło.

Byłam zmuszona wziąć urlop w pracy. Zadzwoniłam do Sebastiana i powiedziałam o zaistniałej sytuacji. Jedynym warunkiem było wysłanie zaległego beatu przez e-mail. Dobrze, że zabrałam swojego laptopa.

Pojechałam do najbliższego hotelu. Nie chciałam wracać do Warszawy. Zadzwoniłam też do wujka z prośbą o pomoc przy Fado.

Weszłam do pokoju. Momentalnie rzuciłam się na łóżko twarzą w poduszkę, by zaraz po tym pomoczyć ją swoim wodospadem łez.

Pamiętaj mnie... | Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz