Rozdział 25 - Dom

125 14 0
                                    

To pytanie po prostu zwaliło mnie z nóg. Czy to był już ten czas? Czy napewno to dobra droga? Będę przy nim szczęśliwa?

- Chciałabym. - odpowiedziałam - Ale boję się.

- Dlaczego? Boisz się, że Cię znowu skrzywdzę?

- Chyba..

- Lila - zaczął - Przysięgam, że nigdy już Cię nie zawiodę. Zależy mi na Tobie w chuj. Uwierz mi i zaufaj.

Wtedy chwycił mnie za rękę i patrzył prosto w oczy. Miałam nadzieję, że to co widziałam w jego oczach nie było kłamstwem. Mówił szczerze, przynajmniej tak sądziłam.

- Okej.

- Co okej? - spytał zdezorientowany.

- Zostańmy parą.

Pocałowałam go czule. Przesiedziałam u niego jeszcze godzinę, by później spakować się i wrócić do Warszawy wraz z Fado.

W końcu dotarłam. Od razu po nakarmieniu psiaka udałam się pod prysznic. Przed snem przejrzałam trochę social media, a potem zamknęłam oczy.

Nastał wtorek. Uśmiechnięta weszłam do biura, zrobiłam sobie kawy i zasiadłam przy komputerze. Po chwili wpadł do mnie Seba.

- Siemanko, co to za dobry humor dziś z samego rana? - mruknął witając się ze mną żółwikiem.

- No cześć, a wiesz co po prostu fajny weekend był.

- Serio? To znaczy ja pamiętam, że na imprezie pokłóciłaś się z Chivasem.

- Wszystko wyjaśnione, a nawet lepiej. - poczułam jak się rumienię.

- O kurwa, chyba wiem o co chodzi. - zaśmiał się - Tak czy siak, mam nowe zadanie dla Ciebie.

- Zamieniam się w słuch szefie.

White podał mi dwie kartki z tekstem swojego znajomego. Moim celem było zrobienie do tego beatu w stylu oldschool. Od razu wzięłam się do pracy.

Po ośmiu godzinach udałam się w odwiedziny do wujka. Gdy zaparkowałam pod domem zobaczyłam z przodu na trawniku wielką tablicę z napisem "NA SPRZEDAŻ". Wybiegłam z samochodu i z impetem otworzyłam drzwi.

- Wujek? Jesteś tu?

Mężczyzna po chwili pojawił się na schodach z średniej wielkości kartonem w rękach.

- O cześć Lilcia, co u Ciebie?

- To ja się powinnam o to zapytać. Do cholery sprzedajesz dom?! Jak możesz!

- Chodź, porozmawiamy. Chcesz herbaty, a może kawy?

Nadąsana usiadłam do stołu odkładając energicznie torebkę na drugie krzesło.

- Posłuchaj, tak będzie lepiej. Czuje się źle w takiej dużej przestrzeni będąc sam.

Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Z jednej strony rozumiałam wuja Pawła, a z drugiej nie potrafiłam wyobrazić sobie, że ten dom będzie zamieszkiwał ktoś obcy.

- Kupię sobie mieszkanie i tak jak mówiłem postawie Joasi wypasiony pomnik. - zaśmiał się - Proszę Lilianko, nie chcę się z Tobą kłócić. Żadne pieniądze nie zwrócą życia cioci, ale jestem pewny, że patrząc na mnie z góry cierpi tak samo. Nie ma już tutaj Ciebie, nie ma jej. Jestem sam.

Brakowało mi słów. Rozpłakałam się, po czym przytuliłam mężczyznę.

- Chcę tylko, żebyś był szczęśliwy. - mruknęłam.

- Słoneczko.. - zaczął - Nadal mam Ciebie, a Joasia czuwa nade mną. Wszystko będzie dobrze.

- Pomogę Ci szukać mieszkania, a nawet zapłacę połowę za nie.

- Nie Lila.

- Proszę! Chociaż tak mogę się odwdzięczyć za wszystko. Kocham Cię.

Wujek nic na to nie odpowiedział. Pogłaskał mnie po głowie, po czym ucałował.

- Ja Ciebie też kocham, a teraz miałbym prośbę.

- No?

- Możesz pomóc mi się pakować? Wiesz, posegregować rzeczy, ubrania cioci i kilka gratów.

- Jasne.

Po dwóch godzinach wróciłam do domu, a tam przywitał mnie Fado. Po ogarnięciu się zmęczona szybko zasnęłam.

Pamiętaj mnie... | Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz