Rozdział 7 - Projekt

221 11 3
                                    

- Lila? Ziemia do Lili!

- Co? Co?

- Zasnęłaś przy biurku. Co jest? - spytał Seba.

- O ja pierdole, przepraszam.

- Nie no chuj z tym, ale widzę, że coś się dzieje.

- Nic takiego. Co tam?

- Niech ci będzie. Słuchaj mam mega gruby projekt w planach i potrzebuje Twojej pomocy.

- Zamieniam się w słuch szefie. - powiedziałam żartobliwie.

- Chcę wydać płytę i w sumie mam teksty napisane do większości kawałków, do kilku pomysł na beaty. Musimy to poogarniać w najbliższym czasie. Teraz czeka mnie kilka koncertów, a zależy mi, żeby do jesieni płyta była skończona.

- Jasne. Możesz przy okazji mi przynieść te teksty i powiedzieć który w jakim stylu planujesz. Zrobię kilka i ocenisz. A co do tych, na które masz pomysł zrobimy wspólnie.

- Okej, zajebiście. Oczywiście jak dobrze pójdzie to pomyślimy o podwyżce. - zaśmiał się White.

- Zawsze daje z siebie sto procent. - uśmiechnęłam się do blondyna.

Gdy zostałam sama w studiu mój humor zmienił się całkowicie. Przytłaczało mnie wiele myśli, ponadto miałam w planach niedługo odwiedzić ciocię i wujka. Zastanawiałam się kiedy znajdę na wszystko czas.

Po dwóch godzinach Sebastian przyniósł mi kilka kartek z wypisanymi tekstami.

- Dobra to słuchaj ta i ta będzie zajebiście brzmieć ze stylem rap rockowym. Te trzy mogą być nieco spokojniejsze, nie wiem może gitarę akustyczną wstaw lub coś w tym stylu. A resztę ogarnę z tobą.

- Okej, czekaj zapisze sobie co i jak.

Jako, że zbliżała się godzina 16:00 postanowiłam zająć się tym w poniedziałek po weekendzie. Pożegnałam się z "szefem" i pojechałam do siebie.

Gdy przekroczyłam próg mieszkania od razu mój telefon zawibrował kilkukrotnie. Jak się okazało, napisał Krystian z prośbą o spotkanie. Nie miałam zamiaru odpisywać, więc odłożyłam komórkę na blat w kuchni, po czym udałam się pod prysznic.

Gorąca woda, która w tym momencie spływała po moim ciele sprawiła, że wszystkie moje negatywne myśli uciekały. Uwielbiałam to uczucie.

Spontanicznie wpadłam na pomysł pojechania na grób rodziców do Łodzi. Jutro i tak mam wolne, a jednak to sporo czasu na dojazd. Zabrałam podstawowe rzeczy do samochodu i wyjechałam.

Minęły dwie godziny, po drodze kupiłam im nowe kwiaty oraz wkłady do zniczy. Zabrałam też ze sobą z domu niezbędne przyrządy, żeby posprzątać ich nagrobek.

- Cześć mamo, hej tato. - przywitałam się z nimi, po czym odmówiłam modlitwę.

Zaczęłam sprzątać i myć nagrobek. Specjalnym pisakiem poprawiłam wygrawerowane napisy, które było już ledwo widać. Odpaliłam świeże wkłady oraz wyjęłam stary bukiet kwiatów. Zawsze kupowałam im żywe, nigdy sztuczne.

- Tęsknię. Wiem, że dawno mnie nie było ale widzę, że ktoś o Was dba.

Za swoimi plecami usłyszałam kroki, jednak nie chcąc być perfidną spojrzałam kątem oka na osobę. Nie mogłam uwierzyć, w to co widzę. Piętnaście lat nie spotkałam tej kobiety. Już zapomniałam, jak wiele również jej zawdzięczam w swoim życiu. Jak bardzo pomagała mi i mojej mamie, w końcu była jej bardzo bliska.

- Pani Agnieszka..?

Pamiętaj mnie... | Chivas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz