- Lila kurwa nie jestem ćpunem do chuja.
Nie mogłam patrzeć obojętnie na jego rozszerzone źrenice. Ten jego nienaturalny spokój w głosie był przerażający.
- A to kurwa co?! - wskazałam na rozkruszone białe grudki - I ta laska, co tu z Tobą była?!
- To nic takiego.. Lila no kurwa nie jestem ćpunem. Czasem sobie na imprezie wciągnę coś w łazience. A tamta typiara właśnie mi to proponowała.
- Bez tego też się idzie bawić. Jesteś idiotą.
Wtedy wyszłam od razu kierując się do drzwi. Nie chciałam tu dłużej być i widzieć poćpanego Krystiana. Na moje nieszczęście po drodze spotkałam Bediego oraz White'a.
- Ej, Lila pali się gdzieś? - spytał Seba.
Nie odpowiedziałam nic na to. Chciałam stąd jak najszybciej wyjść.
- Lilka czekaj! - usłyszałam za sobą głos Chivasa, po czym poczułam jak chwyta mnie za nadgarstek - Proszę Cię, pogadajmy..
- W takim stanie w jakim jesteś chcesz rozmawiać? Chyba Cię pojebało. Puść mnie.
- Co tu się wyrabia? - wtrącił Borys.
- Zapytaj Krystiana. Dzięki Bedi za imprezkę naprawdę było zajebiście do pewnego momentu. Narka.
Uwolniłam dłoń i wbiegłam do czekającego już na mnie ubera. Całą drogę moje myśli uciekały do tamtej sytuacji, której z resztą się nie spodziewałam. Oczywiście w kilku swoich piosenkach odnosił się do narkotyków, ale myślałam, że z tym skończył.
W końcu przekroczyłam próg mieszkania. Od razu przywitał mnie Fado. Pogłaskałam go oraz uzupełniłam miseczki z wodą i jedzeniem, po czym poszłam się wykąpać. Po wszystkim w miarę szybko zasnęłam.
Następnego dnia obudził mnie mały słodziak, który przespał przy mnie całą noc.
- Fado, co ja mam zrobić..
Wtuliłam się jeszcze w mojego przyjaciela, a potem postanowiłam przysiąść do laptopa i nadrobić kilka rzeczy związanych z pracą. Owszem była niedziela, jednak nie miałam nic innego do robienia. O dziwo nie miałam kaca, czułam się dobrze, więc pomyślałam, że odwiedzę po południu wujka i pojedziemy na wspólny obiad. Wypadało by też przejechać się do Łodzi na cmentarz.
Po godzinie moje zajęcie przerwał dzwonek telefonu. Był to oczywiście Krystian.
- Halo?
- Proszę Lila, mogę przyjechać?
- Nie.
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon. Brzydził mnie swoim nastawieniem do całej sytuacji. "To nic takiego" tak, jasne. Okropnie się na nim zawiodłam. Mieliśmy pociągnąć tą relację na dalszy etap. Jeszcze tydzień temu wyznałam mu, że chciałabym z nim być, a tu nagle okazuje się, że lubi przyćpać. Świetnie.
Minęło kilka godzin. Ubrałam siebie i zabrałam Fado do wujka. W drodze słuchałam samych nostalgicznych piosenek. Czy życie musi mnie dojebywać na każdym kroku? Kiedy będzie dobrze?
- Lilianka! Cześć Fado, co tu robicie o tej godzinie?
- Hej wujku. Pomyślałam, że zabiorę Cię na obiad. Co ty na to?
- Oczywiście słońce. Musicie jednak trochę poczekać. Przebiorę się i jedziemy.
Byłam bardzo ciekawa nowo otwartej restauracji w Warszawie, która nosiła nazwę "Strefa 77".
Gdy już dotarliśmy na miejsce i zamówiliśmy jedzenie wuja Paweł postanowił poruszyć temat, o którym nie bardzo chciałam rozmawiać.
- Jesteś dziś jakaś przygnębiona. Co się stało Lilcia?
Nie wiedziałam, czy go okłamywać, czy powiedzieć prawdę. Wuja był jedyną bliską mi osobą z rodziny. Jedyne co wiedziałam to to, że tak samo jak cioci mogłam mu w pełni ufać.