Strach zdążył już opanować chyba każdą najmniejszą część mnie. Wypaliłam połowę paczki za jednym razem, szukając w niej ukojenia. Na próżno, ponieważ gdy zaczynało świtać, przegrałam.
Po cichu weszłam do swojego pokoju, kierując się w stronę doniczki. Nie chowałam tam jedynie zapalniczki i czasem petów, albowiem pod cienką warstwą ziemi ukryłam też kluczyk.
Nie przejęłam się zbytnio ziemią, która dostała się pod moje paznokcie. W tamtej chwili nie przejmowałam się zupełnie niczym. Zręcznie chwyciłam mały srebrny kluczyk, który pasował idealnie do najniższej szufladki w mojej szkatułce na biżuterię. To zdecydowanie była moja ulubiona skrytka.
Światło wschodzącego słońca sprawiło, że plastikowy woreczek na dnie szuflady błysnął zachęcająco. Przez krótką chwilę poczułam wyrzuty sumienia, w końcu miałam już nie brać. Jednak w mojej ocenie to wciąż było lepsze niż robienie sobie krzywdy, dlatego szybko sięgnęłam po woreczek i zamknęłam szkatułkę.
Niczym nie różnisz się od ojca, Mika. Głos w głowie stale odzywał się, kiedy z narkotykami w dłoni wyszłam z pokoju, tak jakby nigdy mnie tam nie było.
Łzy zaczęły moczyć moją koszulkę, kiedy zaszyłam się w łazience na dole. Nie chciało mi się wierzyć, że przez jedno małe nieporozumienie znalazłam się w takiej sytuacji. Może po prostu szukałam pretekstu, aby to zrobić? Nie zamierzałam dociekać.
Wyspałam biały proszek na jedną z półek, formując go w kreskę. W jednej chwili przypomniałam sobie każdą jedną imprezę na której brałam. Kończyłam zawsze sama, w miejscach których nie znałam tylko po to, aby moi przyjaciele się o mnie martwili.
A jednak mimo to wszyscy dookoła uważali mnie po prostu za dziewczynę, która umie się dobrze bawić. Społeczeństwo zdecydowanie umiało być ostro popieprzone.
Osuszyłam mokre policzki, upewniając się przy tym, że mój nos nie jest zatkany i pochyliłam się nad szafką. Jeden głębszy oddech i szybko wciągnęłam kreskę. Moje zatoki zapłonęły żywym ogniem, ale to nie był mój pierwszy raz, więc pociągnęłam jeszcze parę razy nosem, aby było lepiej.
Powoli cofnęłam się do momentu, w którym moje plecy napotkały ścianę, a następnie osunęłam się po niej na zimne płytki. Z każdą chwilą czułam jak narkotyk zaczyna działać, uciszając moje myśli i wprawiając w bezpodstawną euforię.
Wszystko wokół zaczęło delikatnie wirować, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że świat magicznie nabrał barw. Śmiałam się pod nosem, gdy nieumiejętnie usiłowałam wstać. Ale dałam radę, w końcu mogę zrobić absolutnie wszystko. To tylko chwilowe, Mika. Głos w głowie był cichszy niż zazwyczaj, lecz i tak musiałam uciszyć go na dobre.
To był mój wieczór, a on jedynie chciał zniszczyć mi zabawę. Większa przestrzeń salonu zadawała się obracać jeszcze bardziej niż łazienka, chociaż mogła to być zasługa moich piruetów. Czułam się tak dobrze, tak lekko.
Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego wcześniej tak bardzo się przed tym wstrzymywałam, przecież to było wspaniałe! Nie do końca kontrolowałam swoje ruchy, ale to nic, wiedziałam, że zrobię wszystko co tylko mi przyjdzie na myśl, bo mogłam. Tak po prostu.
Było już jasno, gdy chwyciłam pierwszą lepszą butelkę w dłoń i weszłam na stolik kawowy. Poruszałam biodrami w rytm nuconej przez siebie melodii, jakbym właśnie słuchała hitu tego roku. Wszystko nagle straciło swoje znaczenie, liczyłam się tylko ja i ten niesamowity stan, który wręcz mnie uskrzydlał.
Przypominając sobie o butelce w mojej dłonie upiłam z niej porządnego łyka, wykrzywiając twarz w grymasie. Whisky, nie lubiłam whisky, dlatego zamiast pić trunek, zaczęłam używać naczynia jako mikrofonu. I chociaż smak alkoholu mi się nie podobał, wypiłam jeszcze trochę.
CZYTASZ
Hard Happiness
RomanceNie miałam pojęcia czym jest szczęście przez bardzo długi czas, jednak instynktownie za nim goniłam. Próbowałam je znaleźć tak wiele razy, bezskutecznie. Myślałam, że w końcu to ono odnalazło mnie, lecz jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo się my...