Nigdy nie planowałam, aby ktokolwiek z bliskich mi osób miał być świadkiem mojego domowego dramatu, tym bardziej Alec.
Mimo to, świetnie sobie z tym poradził. Usiadłam więc już trochę bardziej zrelaksowana na skraju łóżka, jedynym jaki został wolny swoją drogą.
- Ah tak? Mam nadzieję, że odpowiedziałeś jej autentyczną historię naszego poznania. - powiedziałam z wyzywającym uśmiechem, jak zwykle wprowadzając między nami żartobliwą atmosferę. Naturalnie brunet od razu połknął haczyk, patrząc na mnie oskarżycielsko.
- Jak w ogóle możesz mnie tak oczerniać? Hannah, powiedz jej coś! - rzucił urażonym tonem, chowając twarz w dłoniach jakbym co najmniej powiedziała mu, że powinien się zapisać na jakąś operację plastyczną, bo jest tragedia.
Oczywiście, nie mogłabym tak nawet pomyśleć, w końcu Cartis był naprawdę idealny w każdym tego słowa znaczeniu, ale przekaz chyba był jasny.
- Teraz zasłaniasz się moją siostrą? Wstydź się! - odpowiedziałam, przybierając ten sam teatralny głos i zaczęłam dźgać go palcem w bok.
Biedna Hannah siedziała między nami patrząc na nas jak na debili. Naprawdę, zupełnie nie rozumiała co się dzieje, widziałam to w tych jej ślicznych oczach, które w tamtym momencie były delikatnie zmrużone w skupieniu.
Chociaż i tak miałam wątpliwości, że skupienie mogłoby w czymś pomóc. Zachowywaliśmy się jak dzieci, a nawet gorzej skoro jedyne faktyczne dziecko w pomieszczeniu nas nie rozumiało.
Ale nie przejęło mnie to, zamiast tego wytrwale wbijałam swój palec w żebra Alec'a. Długo starał się nie zmieniać pozycji, żeby pokazać mi, że absolutnie go to nie rusza, ale chyba przypadkiem udało mi się znaleźć miejsce, w którym miał łaskotki.
Wtedy oficjalnie poległ, przekręcił się na bok, jak najdalej ode mnie. Ledwo utrzymał się na skraju łóżka, zwłaszcza, że cały czas próbowałam go dosięgnąć, ale jakoś mu się udało. Szkoda.
- Co wy robicie? - zapytała Hannah z delikatnym uśmiechem, najwidoczniej nasze głośne śmiechy jej się udzieliły. Cieszyło mnie to, już przynajmniej nie obrywałam zdezorientowanym spojrzeniem od mojej młodszej siostry.
- Weź ją ode mnie! - krzyknął Alec, kiedy znów musnęłam palcami to jedno konkretne miejsce na jego boku. Nie była to żadna odpowiedź dla blondynki, przez co znów wpadła w stan delikatnego zawieszenia.
Postanowiłam to wykorzystać i już po chwili zmieniłam cel, atakując dziewczynkę falą łaskotek. Brunet szybko się do mnie przyłączył, on łaskotał jej brzuch, ja stopy.
Cały dom wypełnił się śmiechem Hannah i naszymi krzykami, gdy w obronie blondynka nas kopała lub drapała. Miałam nadzieję, że taki wieczór skutecznie wymaże z jej pamięci nieprzyjemne wspomnienia.
Zamierzałam zrobić wszystko, aby właśnie tak było. A Cartis uparcie mi w tym towarzyszył. Dosłownie, parę razy próbowałam uprzejmie go wyprosić, w końcu nie pojawił się w swoim domu od wczorajszej imprezy, ale on za każdym razem bronił się jakimś dobrym argumentem, na który nie miałam co odpowiedzieć.
Takim sposobem całą trójką obejrzeliśmy Małą Syrenkę, podczas której moja siostra zasnęła. Na szczęście w między czasie zdążyłam przygotować kolację, więc przynajmniej nie musiałam jej już budzić, nie żeby to w ogóle było możliwe.
- Dziękuję. Wiesz, że wcale nie musiałeś tyle tu siedzieć? - zapytałam, podnosząc się z łóżka, aby wypić trochę soku. Nie zjadłam ani kęsa, tłumacząc się tym, że zjem później, ale mimo wszystko czymś musiałam napełnić pusty żołądek.
CZYTASZ
Hard Happiness
RomanceNie miałam pojęcia czym jest szczęście przez bardzo długi czas, jednak instynktownie za nim goniłam. Próbowałam je znaleźć tak wiele razy, bezskutecznie. Myślałam, że w końcu to ono odnalazło mnie, lecz jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo się my...