16. Klasyczny romans

10 4 0
                                    

Moje serce ostatni raz zabiło niespokojnie, kiedy wolna dłoń Alec'a spoczęła na klamce pięknie zdobionych drzwi. O dziwo, wnętrze budynku nie było urządzone w tym samym stylu co jego zewnętrzna część.

Wystrój był znacznie bardziej nowoczesny niż można by się tego spodziewać, ale i tak robił wrażenie. Najróżniejsze odcienie szarości w połączeniu ze złotymi i turkusowymi akcentami gościły niemal w każdym pomieszczeniu, mimo, że bardzo się od siebie różniły.

W przedsionku zdecydowanie dominowała biel i złoto, w salonie z kolei cechą charakterystyczną była ogromna i wysoka przestrzeń. Od razu zauważyłam stojącą przy oknie kobietę. Była ubrana w śliczny jasny garnitur, który kontrastował z jej brązowymi włosami.

Mimo, że nie widziałam jej twarzy, już po jej postawie mogłam stwierdzić, że musiała być przepiękną kobietą. A kiedy zobaczyłam na co tak spogląda, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Ogromne ogrody, dokładnie takie jak sobie wyobrażałam.

- Hej mamo, już jesteśmy. - odezwał się Alec, wciąż trwając u mojego boku, robiąc za podpórkę na moje ramię. Trochę się stresowałam, bo kobieta wydawała się naprawdę elegancka, więc chyba łatwo się domyślić jak zszokowana byłam, gdy przywitał mnie jej szeroki uśmiech.

- Ty musisz być Mika, jesteś naprawdę prześliczna! - powiedziała kobieta, melodyjnym głosem, a jej piwne oczy lśniły radością. Stałam sztywno, starając się uśmiechać jak najbardziej wiarygodnie, kiedy kobieta otoczyła mnie drobnymi ramionami. Była minimalnie wyższa ode mnie, ale miała naprawdę niesamowitą siłę.

- Bardzo miło mi Panią poznać, Pani Cartis. - odpowiedziałam, starając się brzmieć równie wesoło jak ona, a nie jak ktoś komu właśnie łamią żebra. Widziałam tylko rozbawiony wzrok Alec'a za ramieniem kobiety i poprzysięgłam sobie, że uduszę go poduszką jak będzie spał.

- Wystarczy Margaret, kochana. - rzuciła od razu, kiedy tylko mnie puściła, przywracając tym samym zdolność oddychania. Myślałam, że rozsadzi mi płuca, kiedy powstrzymywałam się przed łapczywym zaczerpnięciem powietrza.

- W takim razie bardzo miło mi cię poznać, Margaret. - powtórzyłam zdanie, tym razem tak jak tego chciała. Mimo tej napaści na moje życie, mama Alec'a była zupełnie inna niż się wydawała. Miałam wrażenie, że to najbardziej pozytywna osoba jaką kiedykolwiek poznałam. I to sprawiało, że momentalnie poczułam się lepiej.

Uśmiech kobiety znacznie się poszerzył, co szczerze mnie ucieszyło. Wydawało mi się, że zrobiłam dobre pierwsze wrażenie. Zresztą, nie wiedziałam czemu tak bardzo się przejmuje. Pewnie w jego domu często pojawiały się najróżniejsze dziewczyny, zważając na jego wyznania. Gdybym tylko wiedziała wcześniej...

- Chodź Mika, masz ochotę na ciasteczka? - zapytała brunetka i nie czekając nawet na moją odpowiedź, pociągnęła mnie w stronę najpewniej kuchni. W sumie była to kuchnio jadalnia, również pokaźnych rozmiarów.

Alec dołączył do nas chwilę później, nie spiesząc się aby dorównać sprężystemu kroku matki. Kiedy tak stanął obok niej, ich podobieństwo pod względem urody stało się dla mnie jeszcze jaśniejsze i bardziej oczywiste niż wyobrażałam sobie wtedy w barze.

- Bardzo dziękuję za propozycję, ale wydaje mi się, że kawa mi wystarczy. Parzona z mlekiem, jeśli mogę poprosić. - powiedziałam grzecznie, czując jak mój żołądek kurczy się nieprzyjemnie, na widok najróżniejszych ciastek, które Margaret zaczęła wykładać na talerzu.

Brunetka odwróciła się w moją stronę, nieco zszokowana, ale szybko uśmiechnęła się i kiwnęła głową.

- Oczywiście, nie ma problemu. - odpowiedziała, nastawiając odpowiednią ilość wody. A kiedy przygotowała również kubek, a w nim dwie łyżeczki rozpuszczalnej kawy ponownie się do mnie odwróciła.

Hard Happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz