Kalambury w naszym wykonaniu jednak odpadły szybciej niż poprzednia gra, ponieważ praktycznie nikt z nas już nie utrzymywał się prosto na nogach, nie wspominając o sensownych ruchach czy chociażby zapamiętaniu hasła.
Dlatego też postanowiliśmy opuścić altankę, którą swoją drogą sobie przywłaszczyliśmy, bo Dylan warczał na każdego kto chciał tu wejść. Dosłownie warczał.
Ale mniejsza, wybraliśmy się w cały ten tłum, aby trochę potańczyć, zwłaszcza, że leciały głównie hiszpańskie piosenki. I widać było, że nie tylko ja lubiłam takie melodie, ponieważ ci, którzy jeszcze byli na nogach szybko do nas dołączyli.
Chociaż może to dlatego, że po takiej ilości alkoholu już mało kogo obchodziła muzyka, ważne żeby tańczyć. Szczerze czułam się w tamtym momencie świetnie, przez co w mojej głowie przewinął się strach o tym jak bolesny będzie jego spadek.
Szybko jednak pozbyłam się przeczucia, ponieważ usłyszeliśmy początek Danza Kuduro. Ta piosenka stała się takim klasykiem, że nikt już się nie powstrzymywał.
Tańczyłam jakbym już nigdy więcej miała tego nie doświadczyć, a dookoła mnie pojawili się również nieznani mi ludzie. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, skupiałam się na głośnej muzyce i tym, jak świat wirował.
Wiedziałam, że może delikatnie przesadziłam z alkoholem, ale nie widziałam w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Śmiałam się do nieznajomych, jak i znajomych.
Choć coraz ciężej było mi rozpoznawać twarze, nie wspominając o złapaniu wdechu czy utrzymaniu równowagi. Mimo to kręciłam biodrami wplątując zmysłowo palce we włosy.
Zdecydowanie nie wyglądałam już tak pięknie jak na początku imprezy, ale to dotyczyło chyba każdego. Oczywiście poza kierowcami, w końcu nie wszyscy pili, a my musieliśmy jakoś dotrzeć do domów.
Nie chciałam przerywać zabawy, ponieważ było naprawdę świetnie, ale odczuwałam coraz większe zmęczenie, co nie było niczym nadzwyczajnym.
W końcu przetańczyłam ciągiem naprawdę sporo piosenek, nawet nie chciało mi się ich liczyć, ale moje nogi zdecydowanie to odczuwały.
Dlatego też oddaliłam się trochę od zgiełku i usiadłam tuż przy brzegu. Coraz bardziej kręciło mi się w głowie, ale mimo to z twarzy nie schodził mi ogromny uśmiech.
Nawet nie wiedziałam w którym momencie chwyciłam buty w dłoń i ruszyłam na spacer mocząc stopy w zimnej wodzie. Z każdym krokiem coraz bardziej tonęłam we własnych myślach, ale alkohol skutecznie pozwalał mi to ignorować.
W końcu musiałam się skupić na tym, aby nie stracić równowagi, bo wylądowałabym w lodowatym morzu. Ale było w porządku. Owszem, śmiałam się sama do siebie i zapewne wyglądałam jak wariatka, gdy tak szłam do nikąd, a chłodny wiatr rozwiewał moje i tak już poplątane włosy, lecz nie przeszkadzało mi to.
Niestety szybko ktoś zakłócił mój spokój łapiąc mnie stanowczo za ramię i odwracając w swoją stronę. Byłam tym faktem naprawdę niepocieszona, ponieważ dopiero co udało mi się odejść na tyle daleko, że odgłosy imprezy cichły.
Miałam ochotę nawrzeszczeć na nieznajomego, jednak szybko mi przeszło, bo okazał się nim Alec. Po prostu stałam i wpatrywałam się w niego. Jego obecność dzisiejszego wieczoru zupełnie mi umknęła.
Poszłam na papierosa, Tessa się dołączyła, wróciłyśmy i wypiłyśmy parę szotów. Wiedziałam, że on tam był, ale jego twarz zupełnie mi się zamazała. Kiedy tańczyłam, kiedy piłam, kiedy krzyczałam i się śmiałam.

CZYTASZ
Hard Happiness
Roman d'amourNie miałam pojęcia czym jest szczęście przez bardzo długi czas, jednak instynktownie za nim goniłam. Próbowałam je znaleźć tak wiele razy, bezskutecznie. Myślałam, że w końcu to ono odnalazło mnie, lecz jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo się my...