9. Drink ze znajomym

6 2 0
                                    

  Wyciągnęłam ręce przed siebie, strzelając palcami i przy okazji paroma kręgami w plecach, po czym odpięłam pas, a następnie niezbyt zgrabnie wyczołgałam się z wygodnego siedzenia. Nie jechaliśmy długo, ale moje nogi i tak przyjęły zmianę pozycji z wielką radością.

  Oparłam się o maskę, czekając aż Alec wyjdzie, jednak jemu się nie spieszyło. Dla większej motywacji podparłam się dłońmi i z premedytacją usiadłam na chłodnej stali. Co prawda moje odkryte nogi nie przyjęły tego zbyt dobrze wywołując na moim ciele gęsią skórkę, ale dla lepszych pozorów machałam nimi wesoło jakby nigdy nic.

  Wiedziałam, że zadziałało, bo chłopak obdarował mnie morderczym spojrzeniem. Igrałam z ogniem i dosadnie to czułam, lecz byłam zbyt uparta, żeby to przyznać.

- Złaź. - rzucił poważnie, pokazując mi po raz pierwszy swoje drugie oblicze, to które straszyło dzieci jeśli tylko się nie uśmiechał. Nieugięta tylko patrzyłam mu prosto w oczy, kontynuując radosne machanie nogami. Przecież on mnie stąd zrzuci żywcem.

- Mika, zejdź. - powtórzył, tym razem znacznie ostrzejszym tonem. A to w jaki sposób wypowiedział moje imię? Nie jestem pewna czy było to bardziej przerażające, czy seksowne. Ale nie zamierzałam tego analizować.

- Jest mi tu wygodnie. - zaświergotałam z niewinnym uśmiechem, obserwując jak jego oczy ciemnieją z każdym moim słowem. Chciałam dodać coś jeszcze, co mogłoby go bardziej podminować, jednak w jednej sekundzie pochylił się w moją stronę.

  Dłonie bruneta oparły się tuż obok moich ud z delikatnym hukiem, a jego twarz dzieliły od mojej tylko centymetry. Wszystkie słowa uwięzły mi w gardle, bałam się nawet odetchnąć. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego.

- Mika. - zaczął, a ja miałam wrażenie, że topie się na tej cholernej masce. Nienawidziłam tego jak moje tętno przyspieszało, kiedy Alec wypowiadał moje imię, przecież nie było w tym nic specjalnego!

  A jednak patrzyłam w te przeklęte oczy i mrugałam, nie będąc w stanie zareagować inaczej, bez zdradzenia jak wiele emocji we mnie siedziało. Jakich emocji do cholery?

- Zejdź z tej maski. - dodał, podczas gdy ja próbowałam jakoś uspokoić burzę jaka zapanowała w moim umyśle. Żadna z myśli nie była jasna, jakby ktoś odebrał mi zdolność logicznego myślenia. I ani trochę mi się to nie podobało, jego bliskość źle na mnie działała, a już myślałam że to będzie tylko spokojny, komfortowy wieczór ze znajomym. Ogarnij się.

- Nie umiesz się bawić. - odezwałam się wreszcie, przewracając oczami. W tamtej chwili pragnęłam już tylko dotknąć stopami ziemi, ale Cartis jakoś nie zamierzał się przesunąć.

  Przestałam unosić głowę żeby na niego patrzeć, mając nadzieję, że Alec wreszcie ustąpi, ale jedyne co widziałam to jego szeroka klatka piersiowa, unosząca się delikatnie z każdym oddechem.

- Przed chwilą tak bardzo chciałeś, żebym zeszła. - przypomniałam, próbując wywiercić dziurę spojrzeniem, które utkwiłam w jego klacie. Jego koszulka miała naprawdę ładny kolor. Taki jasny odcień szarości, pewnie kompatybilny z farbą o nazwie srebrzysta noc.

  Czułam na sobie jego wzrok, co jeszcze bardziej zachęciło mnie do podziwiania materiału. Normalnie jak w szkole podczas podziwiania niesamowicie dobranego koloru ścian w klasie.

- Rozmyśliłem się. - rzucił cicho i jakby obojętnie, a jednak wciąż otaczał mnie jak mur. Wysoki i nie do obejścia. Nie rozumiałam już o co mu chodzi.
Wzięłam głęboki wdech i powoli wspięłam się wzrokiem po jego ciele.

  Szerokie ramiona z delikatnie zarysowanymi mięśniami, idealna szyja, którą aż chciało by się pocałować. Nie, Mika. Ostro zarysowana szczęka, pełne, zaróżowione usta, śliczny prosty nos, a na koniec te oczy. Oczy, które uważam za powód swojego upadku.

Hard Happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz